Zrozumienia dla wyboru takiego życia nie ma... w wirtualnym świecie, bo w środowisku, w którym żyją, nie są dyskryminowane, przeciwnie - czują się szczęśliwe i potrzebne.
Pięć lat temu, 22 stycznia, biskup tarnowski Andrzej Jeż po raz pierwszy w naszej diecezji dokonał konsekracji dwóch dziewic oraz udzielił błogosławieństwa sześciu wdowom z Dąbrowy Tarnowskiej i wdowcowi z Nowego Sącza. Kiedy kilka miesięcy temu na naszej stronie internetowej zamieściliśmy artykuł na temat tego, jak żyją konsekrowane wdowy, w mediach społecznościowych pojawiło się całe mnóstwo obraźliwych komentarzy i nieuzasadnionych ocen. Dlaczego? Przecież nic nikomu złego nie zrobiły. Przeciwnie. Całe oddały się służbie Bogu i ludziom. Czy można mieć pretensje o to, że modlą się za swoją parafię, proboszcza, biskupów, za Kościół, za nas po kilka, a nawet i więcej godzin dziennie, że centrum ich życia stanowi Eucharystia i adoracja Najświętszego Sakramentu, że są z tym szczęśliwe?
- Wszystko, co jest związane z byciem znakiem przynależności do Chrystusa dziś budzi sprzeciw. Nawet małżeństwo i rodziny, w których praktykowana jest wiara, są atakowane. Podobnie jest z kapłaństwem i konsekrowanymi wdowami, już nie wspominając o dziewicach konsekrowanych, kiedy nawet samo słowo "dziewica" jest wyśmiewane, a przecież to wielka wartość. Zachowanie dziewictwa i ofiarowanie go Bogu rodzi sprzeciw nawet najbliższej rodziny - zauważa ks. Grzegorz Lechowicz, wikariusz biskupi ds. zakonnych.
Według niego źródłem niezrozumienia jest przede wszystkim niewiedza. - Osób żyjących we wdowieństwie i nie planujących ponownego małżeństwa jest wiele, a nie każdy myśli o tym, żeby wchodzić na drogę konsekracji, a może nawet nie wie, że taka istnieje, więc pojawia się niebezpieczeństwo porównywania wdów z konsekracją i bez niej w kategoriach lepsze - gorsze, a nie o to przecież chodzi. Wybór takiego przeżywania wdowieństwa jest wsparciem w uświęcaniu siebie, ale nie każdy będzie do tego powołany wewnętrznie. Większość żyje we wdowieństwie bez konsekracji i naprawdę nie potrzeba, żeby wszyscy decydowali się na taką drogę, jeśli ktoś tego nie czuje - dodaje kapłan, tłumacząc, że stan wdów konsekrowanych to powrót do Kościoła pierwotnego, starożytnego, takiego, który rozeznawał charyzmaty, ale także tradycji biblijnej, gdzie już w Starym Testamencie jest mowa o wdowach, które poświęcały się służbie świątyni.
To stąd tym, którzy rozeznali taką drogę powołania do świętości na takim etapie swojego życia, Kościół i biskup udziela błogosławieństwa. - Za nie jesteśmy wdzięczne, odczuwamy je do dziś - mówi pani Emilia, jedna z konsekrowanych wdów z Dąbrowy Tarnowskiej, szczęśliwa w swoim powołaniu.
- 5 lat od naszej konsekracji to dla nas czas wytężonej pracy nad sobą, to ofiarowanie się Bogu każdego dnia, uwielbianie Go i kochanie Go, to uczenie się doskonałej miłości, czystości myśli, słów, słuchania. To modlitwa, modlitwa i modlitwa, do której dorastałyśmy każdego dnia, bo modlitwa to nie "klepanie pacierzy", ale wysiłek życia Bogiem i w Bogu. To pokuta, adoracja, niesienie swojego krzyża z radością i oddaniem. Nie jest to życie łatwe, ale też nietrudne, gdy wszystko codziennie oddaje się Bogu. Nawet krzyże codzienne są lekkie - mówi pani Emilia.
Jutro, 22 stycznia w kaplicy bł. Romana Sitki Wyższego Seminarium Duchownego w Tarnowie zostanie odprawiona Msza św. z udziałem wdów i dziewic konsekrowanych diecezji tarnowskiej.