Grupy DSM oraz Wincentyńskiej Młodzieży Maryjnej, a także członkowie scholi z parafii MB Boskiej Bolesnej z Limanowej i parafii św. Stanisława BP z Młyńczysk, pielgrzymowali do Zakopanego.
Dzieci i młodzież wraz z opiekunami zatrzymali się w Willi Baja, z której rozciągał się piękny widok na Giewont. - Gościnność gospodarzy była ogromna, a jedzenie pyszne - podkreśla Filip Sternal.
Przez cztery dni dzieci i młodzież mogli zregenerować swoje siły przed rozpoczęciem drugiego semestru nauki szkolnej. Piękna zimowa aura sprawiła, że wypoczynek obfitował w różne atrakcje na świeżym powietrzu.
Siostra Krystyna Koszut ze zgromadzenia szarytek zaplanowała dokładnie każdy dzień, aby nie było ani chwili na nudę. Każdy z nich rozpoczynał i kończył się modlitwą. Były wspólne chwile przy stole, a także na parkiecie podczas zabaw. - Na pewno przyczyniło się to do pogłębienia koleżeńskich więzi - uważa Filip.
Podczas pobytu na Podhalu uczestnicy zimowej oazy odwiedzili sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach oraz sanktuarium Matki Bożej Królowej Podhala w Ludźmierzu. Było też kolędowanie i modlitwa w sanktuarium MB objawiającej Cudowny Medalik na Olczy. Oprócz duchowych wrażeń było też coś dla ciała: lodowy labirynt, igloo z lodowymi rzeźbami, Tatrzański Park Edukacyjny, gdzie była możliwość zobaczenia z bliska wielu gatunków zwierząt oraz ich nakarmienia pod czujnym okiem pracowników parku. Wizyta w papugarni umożliwiła bliższe poznanie tych egzotycznych ptaków.
Dla najmłodszych dużą atrakcją był wyjazd kolejką na Gubałówkę. - Krupówki nocą oczarowały nas swoją atmosferą, a spacer po Zakopanem ukazał nam wyjątkową atmosferę stolicy polskich Tatr - podkreśla Filip.
Uczestników wyjazdu urzekła także góralska architektura, w tym najstarszy kościół w Zakopanem pw. Matki Boskiej Częstochowskiej oraz pobliski cmentarz na Pęksowym Brzyzku. Niezapomniane wspomnienia i chwile radości dało śnieżne szaleństwo na sankach oraz godzinny kulig.
- Te cztery dni sprawiły, że wszyscy dostaliśmy wyjątkową dawkę przeżyć, a smutek podczas powrotu do Limanowej był znakiem, że wyjazd był bardzo udany. Chciałoby się tam wrócić - przyznaje Filip.