Nowy numer 17/2024 Archiwum

Szkoła życia

W ciągu 6 lat było 12 semestrów nauki i formacji. Aby zaliczyć program nauczania, alumni musieli zdać 96 egzaminów i zdobyć 62 zaliczenia.

Ostatnie lata pokazały, że chętnych na to, aby pójść drogą kapłańskiego powołania, jest coraz mniej. Problem z pewnością jest złożony, a celem tego tekstu nie jest dokładna diagnoza kryzysu powołań. Pewne jest jedno - Chrystus nie przestał powoływać. Być może ci, do których Jezus kieruje swoje słowa: "Pójdź za mną", mają jakieś powody, żeby nie iść. Niektórzy mówią, że ksiądz w ostatnich latach nie kojarzy się za dobrze.

Wiemy, że Kościół ma swoje grzechy, ale widzimy również, że zależy mu na tym, aby oczyścić się i naprawić w miarę możliwości popełnione przez ludzi Kościoła zło. Obraz księdza krążący przede wszystkim w mediach jest dziś bardzo zniekształcony i często niewiele ma on wspólnego z prawdą. Czy jednak rzeczywiście współcześnie żyjący młodzi ludzie stając przed podjęciem decyzji o ewentualnym wyborze seminarium mają trudniej niż ich rówieśnicy żyjący w latach 60-tych lub 70-tych XX wieku?

Słuchając relacji kapłanów, którzy zdawali egzaminy maturalne pod koniec lat 60-tych XX wieku mogłem często usłyszeć, że chwalenie się w tamtych czasach zamiarem pójścia do seminarium duchownego było niebezpieczne. Dla władz komunistycznych Kościół katolicki był organizacją niewygodną i z samej swej natury podejrzaną politycznie. Chociaż organy bezpieczeństwa państwa robiły wiele, aby podporządkować sobie Kościół, nigdy mu się to nie udało. Kościół, a co za tym idzie seminaria duchowne, pozostawały niezależne od państwa.

Dlatego też na różne sposoby próbowano przez lata dyskredytować księży i w ogóle Kościół w jego wymiarze instytucjonalnym. Jednym z elementów walki państwa z duchowieństwem było wpływanie na młode pokolenia w celu zniechęcenia ich do podejmowania drogi powołania kapłańskiego, czy też zakonnego. Służba bezpieczeństwa stosowała często motyw zastraszania. Niekiedy po prostu dawano do zrozumienia, żeby dany maturzysta pomyślał o innym kierunku studiów niż teologiczny, bo inaczej mógłby nie zdać matury.

W przypadku jednego z kleryków, którzy rozpoczęli formację seminaryjną w roku akademickim 1969/1970 funkcjonariusze bezpieki z Tarnowa posunęli się do zatrzymania go i przesłuchiwania na ulicy Bandrowskiego. Podczas przesłuchania esbecy chcieli złamać przyszłego kleryka i zmusić go do współpracy. W tym wypadku pogróżki na nic się zdały. Jednak byli też i tacy, którzy albo dali się złamać, albo od samego początku współpracowali z SB i zostali wrzuceni do wspólnoty seminaryjnej na zasadzie podstawionej wtyczki, dzięki której pozyskiwano informacje na temat wewnętrznego życia seminarium.

Ogólnie rzecz biorąc w czasach PRL-u było wiele powodów, które mogły zniechęcać młodych ludzi do wstąpienia na drogę kapłańskiego powołania. Jednak ku niezadowoleniu komunistycznych władz seminaria w Polsce z roku na rok był coraz bardziej wypełnione. Dla przykładu 24 września 1969 roku do gmachu Seminarium Duchownego w Tarnowie (była to wówczas ulica Jana Krasickiego 6) przybyło na pierwszy rok studiów 54 kandydatów i trzech z Kongregacji oo. Filipinów św. Filipa Neri. Po przekroczeniu seminaryjnej furty rozpoczynało się dla nich nowe życie. Koncentrowało się ono w kaplicy i sali wykładowej, w pokoju mieszkalnym i jadalni, w bibliotece i seminaryjnym ogrodzie.

Obecnie Dom Alumna, który został wzniesiony przy budynku Seminarium Duchownego w Tarnowie ma pięć pięter i może zaoferować klerykom komfortowe warunki bytowe. Każdy kleryk ma własny pokój, miejsce do prywatnego studium, łazienkę, toaletę. W latach 70-tych XX wieku przez na pierwszym roku studiów w jednym pokoju mieszkało 11 kleryków, a na drugim roku 12 alumnów. W takich warunkach nie dało się przemknąć niezauważonym. Okazji do tworzenia relacji i wzajemnego oddziaływania na siebie było bardzo wiele. Była to prawdziwa szkoła życia.

Rok formacyjny rozpoczynał się od uroczystej Mszy świętej pod przewodnictwem biskupa ordynariusza. W 1969 roku taka Msza święta obyła się we wspomnienie świętego Michała Archanioła 29 września. Ksiądz biskup Jerzy Ablewicz powołując się na dekret o formacji kapłańskiej Soboru Watykańskiego II mówił do swoich kleryków: "alumnów trzeba wychować in sui abnegati spiritu", czyli w duchu zaparcia się samego siebie. To było hasło, które miało wyznaczać zasadniczy trzon roku formacyjnego.

Kilka dni po pierwszej Mszy św. z biskupem odbywała się uroczysta inauguracja roku akademickiego. Po wstępie księdza rektora, jeden z profesorów podejmował się wygłoszenia wykładu. W 1969 roku prelegentem był ksiądz Władysław Bobowski, późniejszy biskup pomocniczy diecezji tarnowskiej. W tamtym czasie został on prefektem w seminarium, jednak bardzo szybko zamieniono mu funkcję na ojca duchownego, którym pozostał do 1974 roku.

Kolejnym ważnym wydarzeniem był dzień 8 grudnia, w którym przypada uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP. Tego dnia alumni pierwszego roku mieli swoje obłóczyny, czyli zmianę stroju świeckiego na sutannę. Ponieważ były to lata, w których wprowadzano uchwały soborowe, stąd w seminarium tarnowskim przetrwały jeszcze niektóre zwyczaje przedsoborowe. Dlatego też kiedy alumni, którzy rozpoczynali swoją formację w 1969 roku dotarli na rok trzeci, wycięto im we włosach głowy kółko. Była to tzw. tonsura, znak przyjęcia do stanu duchownego.

Dla każdego rocznika, który rozpoczyna seminaryjną formację głównym celem jest dotarcie do dnia święceń kapłańskich. Jest to najpiękniejszy dzień dla całej wspólnoty seminaryjnej, zwieńczenie 6 lat ciężkiej pracy intelektualnej i duchowej. Każdy rok akademicki miał dwa semestry. W sumie w ciągu 6 lat było 12 semestrów, aby je zaliczyć alumni ci, musieli zdać 96 egzaminów i 62 zaliczenia. Klerycy, którzy rozpoczynali drogę do dnia święceń kapłańskich 29 września 1969 roku, dotarli do celu 1 czerwca 1975 roku. Ksiądz biskup Jerzy Ablewicz wyświęcił wówczas 39 dotychczasowych diakonów tarnowskiego seminarium i trzech ze Zgromadzenia Księży Filipinów.

Na pamiątkowym obrazku, który zamówili neoprezbiterzy wyświęceni w 1975 roku widnieją nazwiska nowych prezniterów. Jest wśród nich ks. prof. Stanisław Sojka, długoletni wykładowca teologii duchowości, ksiądz Antoni Koterla, prefekt seminarium w latach 1983-1990, a następnie prorektor do spraw ekonomicznych w latach 1990-1998, ksiądz Marian Tyrka, długoletni duszpasterz dekanatu limanowskiego, budowniczy kościoła i twórca parafii w Starej Wsi k. Limanowej oraz ksiądz kanonik Stanisław Wojcieszak – wyjątkowy człowiek, wrażliwy na piękno otaczającego świata i drugiego człowieka. Ksiądz Wojcieszak kochał być księdzem i kochał życie. W malowaniu na szkle niedościgniony, w kapłańskiej posłudze spowiedniczej spełniony, Kościołowi zawsze wierny, na śmierć przygotowany, odszedł do Pana 18 grudnia 2021 roku. Jego pamięci dedykuję ten odcinek.

Bibliografia

Ks. R. Banach, Rektorzy Seminarium Duchownego w Tarnowie, w Schematyzm Diecezji Tarnowskiej, rok 1992, część historyczna, Tarnów 1992 r.,; Ks. K. Talarek, Diecezja tarnowska w latach 1945-1970. Problemy personalno-organizacyjne, Tarnów 2012 r., s. 582-609. Ks. J. Rzepa, Refleksje nad przebytą drogą, w Currenda 132, Tarnów 1982 r., s. 145-146.; Ks. F. Gawlik, Alma Mater, w Currenda rok 119, nr. 7-12, Tarnów 1969 r., s. 274-276.; Ks. F. Gawlik, Alma Mater, w Currenda rok 119, nr. 1-6, Tarnów 1969 r., s. 136-141.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy