We wszystkich kościołach archidiecezji lwowskiej w niedzielę modlono się według formularza "w czasie wojny".
Informuje o tym ks. Artur Zaucha, proboszcz w Obertynie. - Prosił o to nasz arcybiskup. Modliliśmy się w niedzielę o pokój i zakończenie wojny. Choć niebo nad nami spokojne, to jednak odczuwamy duże napięcie. W naszym mieście nie słyszymy syren, bo ich nie ma. Są za to dzwony w cerkwi i naszym kościele, które - na prośbę wójta - mają bić tylko w sytuacjach alarmowych. Musimy też być czujni, bo dezinformacja jest bardzo duża i nachalna, nawet krótkie filmiki z działań wojennych, powielane bezmyślnie przez użytkowników mediów społecznościowych, wywołują reakcję łańcuchową rodzącą lęk - mówi duszpasterz.
Kapłan jest świadkiem dramatycznych wyborów Ukraińców. - Mężczyźni chcą wysyłać swoje żony i dzieci do Polski, ale bywa, że kobiety nie chcą ich opuścić, może jeszcze by wyjechały, gdyby dzieci były już dorosłe. Boją się rozstania - podkreśla ks. proboszcz.
Ks. Zaucha podkreśla, że ludzie mają świadomość polskiej pomocy dla ich kraju. - Podnoszą ich na duchu informacje o udzielanej pomocy uchodźcom i ludziom, którzy pozostali. Skontaktował się z nami burmistrz Zakliczyna Dawid Chrobak, który zaoferował pomoc mieszkańcom Obertyna. Chce przyjąć uchodźców, ale i dostarczyć potrzebne im rzeczy na miejsce. Relacje nawiązane między Zakliczynem i Obertynem w czasie pokoju teraz owocują - dodaje kapłan, który będzie pomagał wójtowi w Obertynie jako tłumacz.
Na razie nie ma przerw w dostawach prądu i gazu. - Trochę bałem się, że będzie problem z dowiezieniem mąki do piekarni, ale słyszałem, że takie transporty są, ale jak będzie, to nie wiadomo - mówi ks. Zaucha.