Świat budził się do życia wraz z kwiatami. Zaczęłam wolno przechadzać się po ogrodzie.
Patrząc obiektywnie wcale nie musiałam wstawać tak wcześnie. Mogłam jeszcze pospać. Jednak obudziłam się pełna energii do działania. Wyszłam na zewnątrz. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to oświetlony przez wschodzące słońce żółty kwiat – żonkil. Podeszłam bliżej, by się lepiej przyglądnąć kwiatu. Był pochylony w dół, jakby dopiero co się obudził. Świat budził się do życia wraz z kwiatami. Zaczęłam wolno przechadzać się po ogrodzie.
Spacerując nie zauważyłam, kiedy pora dnia zmieniła się z ranka na popołudnie - czas, który najbardziej kojarzy się ze szczęściem i radością. Dużo ludzi może uznać, że właśnie wtedy ich siły do działania są największe. Wychodząc do ogródka zobaczyłam fioletowe prymulki. Przypominają one ludzi, który żyją ze sobą, prymulek tak jak ludzi, było dużo obok siebie. Były sobie potrzebne. Patrząc na nie pomyślałam o osobach, które mnie otaczają. Moi rodzice, rodzeństwo, babcie i dziadkowie, przyjaciele, znajomi, … Ich obecność wydaje się być taka naturalna, oczywista, że nie uważam jej za coś, za co powinnam dziękować. Nie zawsze docenia się ich obecność, a przecież gdyby ich zabrakło wszystko by się rozpadło, świat straciłby sens. Tak samo jak kwiaty.
Spacerując dalej zauważyłam stokrotki, podobnie jak bratki, rosły obok siebie. Jednak w nich było coś innego, były bardziej delikatne, kruche. Patrząc na nie pomyślałam, że mimo iż wyglądają na tak kruche to one najczęściej i najdłużej kwitną, mimo swojego delikatnego wyglądu są naprawdę silne. Sił tych, tak samo jak ludzie nie biorą same z siebie. To Bóg daje im siłę by, każdego dnia wstawać kolejny raz i żyć.
Niebo nabrało pomarańczowo-różowej barwy. Ten dzień się już kończył. Choć nic takiego się w nim nie stało, czułam się szczęśliwa. Uśmiech nie znikał mi z twarzy, gdy przechadzałam się po ogrodzie. Znów zatrzymałam się, gdy zauważyłam kwiaty. Tym razem były to małe białe pączki kwiatów gruszy. Zachodzące słońce oświetlało ich delikatne, przez co sprawiały wrażenie jakby się świeciły. Przypomniałam sobie inne delikatne kwiaty, które dzisiaj widziałam – stokrotki. Jednak te, ich delikatność była inna, różniła się od tych stokrotek. Te były bardziej… żywe. Chyba to dobre słowo. Choć może wydawało się tak tylko przez oświetlające je słońce?
Nie zauważyłam nawet, kiedy całkiem już się ściemniło. Lampy na ulicy jeszcze się nie świeciły. Nie odczuwałam prawie w ogóle zmęczenia, jednak wracałam już do domu. Dalej rozglądałam się dookoła w nadziei, że znajdę jeszcze jakieś piękne kwiaty. Nie myliłam się, gdy spojrzałam trochę w bok dostrzegłam małe drzewko bzu. Fioletowe kwiaty dopiero co rozkwitały więc nie były jakoś bardzo duże. Jednak było w nich coś wyjątkowego.
Dzisiaj, dzięki całodniowemu spacerowi mogłam zauważyć te wszystkie piękne kwiaty. Zrozumiałam, że mimo iż nie zwraca się zwykle uwagi na takie szczegóły wzbogacają one świat. A istnieją one dzięki temu, że Bóg je stworzył. Każdy z tych kwiatków jest małym cudem, który nas otacza.