Czasami, idąc kolejny raz wydeptaną ścieżką, warto się zatrzymać i rozejrzeć się wokół...
Na lekcji religii ksiądz Piotr zapowiedział ciekawy konkurs. Zaciekawiony tytułem postanowiłem, że się zgłoszę. Po przeczytaniu plakatu pomyślałem, że ja przecież co dzień widzę niby te same rzeczy, a jakoś inaczej wyglądające.
Teraz przybliżę, co mam na myśli. Mieszkam w domu jednorodzinnym z dużym ogrodem. Co dzień rano budzi mnie mój przyjaciel – kotek Damiś. Kiedy się przymila i mnie zaczepia, to już mam dobry nastrój. Codziennie wychodzimy na dwór, żeby się pobawić.
Jest dopiero wiosna, ale wychodząc do szkoły słyszę śpiew ptaków, które chodzą po krzewach. Pierwsze kwiaty kwitną i urozmaicają trawnik. Damiś je lubi, ponieważ łapie owady latające obok kwiatów.
Powiedziałem rodzicom o tym konkursie, zaciekawieni, wybraliśmy się w słoneczne popołudnie na wycieczkę rowerową. Pojechaliśmy bocznymi drogami w stronę Chotowej, a później Lipin. Przy głównej drodze zobaczyliśmy starą kapliczkę z figurą Świętego Jana Nepomucena (tak mi się wydaje), widać, że ktoś o nią dba, ponieważ jest zadbana, ale nigdzie jej nie ma na mapie.
Pojechaliśmy dalej w stronę Pilzna i skręciliśmy w prawo na Lipiny. Tam przy drodze znajduje się ogrodzony niebieskim płotkiem plac, a na środku jest wybudowana murowana kapliczka z figurą Matki Bożej.
Zmęczony usiadłem na rowie i zobaczyłem czterolistną kończynę. Ponoć przynosi szczęście, zrobiłem jej zdjęcie i schowałem sobie ją na pamiątkę. Miły akcent tej wycieczki.
W dobrych nastrojach pojechaliśmy dalej, chciałem znaleźć jakiś stary krzyż i naprawdę, około dwieście metrów dalej jest taki. Stoi przy drodze obok starego drzewa. Widnieje na nim rok 1935. Szukałem czegoś w Internecie na temat tego krzyża, ale nic nie znalazłem. Przetrwał drugą wojnę światową i wiele widział, a mnie ciekawi, na jaką pamiątkę został on wybudowany. Kucnąłem sobie przy tym krzyżu i zobaczyłem piękną jaszczurkę wygrzewającą się na słońcu, za nią było kilka mniejszych. Zrobiłem im kilka zdjęć na pamiątkę. Obok tego starego drzewa wygrzewał się też wielki ślimak.
Pomyślałem, że jest to bardzo miły dzień – wszędzie widać rękę Boga – piękną słoneczną pogodę, ciepły wiatr, żywe stworzenia i piękną roślinność. Ponieważ robiło się już późno, razem z rodzicami ruszyliśmy w drogę powrotną. Mieliśmy do pokonania około dwadzieścia kilometrów. Po powrocie do domu pobawiłem się z moim przyjacielem i zmęczony, ale zadowolony poszedłem do swojego pokoju. Przez okno wpadał różowy blask zachodzącego słońca – chwyciłem za telefon i zrobiłem zdjęcie.
Bóg bardzo pięknie używa kolorów, taki zachód słońca tylko On mógł namalować. Wystarczy się rozejrzeć wokół siebie, by dostrzec Jego rękę, otworzyć oczy i zrozumieć, że nawet codzienne rzeczy mogą wywołać uśmiech na twarzy, potrafią poprawić humor, wystarczy tylko chcieć i patrzeć. Podczas patrzeru można wiele zobaczyć. Piękno otaczającej nas przyrody fascynuje nas, krajobraz, zwierzęta, budynki czy inne spotykane rzeczy możemy sfotografować lub przenieść na kartę – rysując czy malując to, co widzieliśmy. Dzięki temu te piękne obrazy możemy zachować w pamięci na dłużej. Przecież dawniej nie było zdjęć tylko podziwiało się obrazy. Uważam, że w dzisiejszych czasach fotografowanie pozwala poznawać nam nowe miejsca, np. kiedy oglądam zdjęcia z innych państw mogę „przenieść się” tam choć na chwilę. Dzięki fotografiom możemy też poznawać świat z dawnych lat. Patrzery są potrzebne każdemu młodemu człowiekowi, ponieważ każdy zapatrzony w telefon i gry, nie zauważa tego, co go otacza. Nie dostrzega otaczającego go świata, nawet tego najbliższego, jak się zmienia, nie tylko na skutek zmian pór roku, ale też na skutek działań człowieka, coś jest budowane, wyburzane czy remontowane.
Czasami, idąc kolejny raz wydeptaną ścieżką, warto się zatrzymać i rozejrzeć się wokół, bo w trawie jest wiele pięknych roślin, jak na przykład lilie polne. W Biblii jest powiedziane, że są one piękniejsze niż ubrania króla, jak to mówi Bóg w Ewangelii według Świętego Mateusza: A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Lilie są inne rano w brylantowej rosie, w południe w pełnym rozkwicie, a jeszcze inne, kiedy to wieczorem stulają płatki - zmieniają swój wygląd, w ogóle nie troszczą się o niego, a wyglądają lepiej od ludzi, którzy kupują cały czas nowe ubrania, pracują, robią wszystko, by wyglądać jak najlepiej albo pracują, by mieć więcej jedzenia i wszystkiego innego, bo boją się, że im zabraknie. W Biblii Bóg określa to słowami: Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Taka mała, niewidoczna roślina jak lilia polna, może być tak piękna, choć mniejsza od człowieka, który i tak jest niewielki w porównaniu z Wszechświatem, a Stwórca dba o jej piękno. Na ten obraz nakładają się dźwięki: brzęczące owady, różne ptasie trele – morele. Skoro takie niezwykłości istnieją tak po prostu, to czyż Bóg nie zatroszczy się i o człowieka, który w Kosmosie nie znaczy więcej niż ziarenko maku?
Lubię oglądać otaczający mnie świat, jestem go ciekawy, lubię go nie tylko obserwować i podziwiać, ale również słuchać – szczególnie - kiedy jest burza z piorunami. Za każdym razem niebo inaczej wygląda, za każdym razem Bóg inaczej maluje nieboskłon. Ten niebieski spektakl zachęca mnie, by częściej wychodzić na patrzery i robić interesujące zdjęcia…