Zastanawiam się, jaki wpływ te wszystkie osoby miały na nasz kraj, nasze dzisiejsze życie, co one nam przekazują.
Codziennie dokądś podążam. Czy to w ciągu tygodnia codziennie rano do szkoły, czy w sobotę z mamą na zakupy, albo jak w każdą niedzielę do Kościoła. Kilka razy w tygodniu na wieczorną Msze Św., w końcu przecież jestem lektorem. Poruszam się różnymi trasami, raz idę ul. Witosa przez środek osiedla, kiedy indziej wzdłuż ul. 3 Maja, tata powtarza, że trzeba zmieniać trasy, aby jak najwięcej zobaczyć. Przeważnie się śpieszę, aby zdążyć, więc zbytnio nie interesuję się tym, co się wokół dzieje. Mama zawsze powtarza abym jednak wychodził z domu te kilka minut wcześniej, a nie jak zwykle pędził
„na hura”. Może kiedyś mi się to uda. Ostatnio wybraliśmy się całą rodziną na spacer po osiedlu, tj. mama, tata, moja siostra Wiktoria no i ja. Zauważyłem, że na niektórych blokach są rysunki jakichś osób, tj. murale.
Rozmawialiśmy z rodzicami o tych muralach oraz o postaciach, jakie tam są namalowane. Wiem, że byli oni wszyscy wielkimi Polakami. Najpierw jest Witold Pilecki, wielki polski bohater, rotmistrz Wojska Polskiego, który ryzykując własnym życiem pozwoli się złapać Niemcom podczas II Wojny Światowej, aby przedostać się do obozu w Auschwitz i przekazać informacje, co się tam dzieje. Po zakończeniu wojny walczył z kolejnym okupantem, jakimi były władze komunistyczne.
Wiem to wszystko, bo tym razem miałem czas przystanąć na chwilę i przeczytać tablicę, jaka znajduje się przy wizerunku Rotmistrza.
Idąc dalej wzdłuż ul. Piłsudskiego dochodzimy do bloku na, ścianie, którego jest wizerunek ppłk. Adama Lazarowicza ps. Klamra. Jest to osoba tak blisko związana z naszym regionem, kiedyś przed wojną kierownik szkoły w Gumniskach. Wieś ta jest mi dobrze znana, mamy tam rodzinę, jeździmy tam na cmentarz odwiedzać groby. Również on związany z wojskiem i walką w obronie Ojczyzny zginął po wojnie z rąk komunistów.
Dochodzimy do ul. Witosa i tam jest postać Łukasza Cieplińskiego, którego zastępcą był Adam Lazarowicz. Znali się obydwaj i blisko współpracowali. W tym momencie nie jest już dla mnie zaskoczeniem jak na tablicy przeczytałem, że i on zginął z rąk komunistów, a wcześniej walczył za naszą Ojczyznę. Prowadził działania w naszym regionie, tj. Rzeszów, Kolbuszowa, Dębica, a później również Kraków.
Idziemy dalej i kierujemy się już w stronę domu. Na końcu ul. dostrzegamy kolejny mural, tym razem jest to Józef Franczak, ps. Lalek. Kolejny żołnierz AK, ale on walczył na terenie Lubelszczyzny. Wyczytałem z tablicy, iż on po wojnie najdłużej się ukrywał i uciekał przed aresztowaniem, zginął dopiero w 1963 r. będąc okrążonym przez wrogów. Nie wyobrażam sobie nawet jak przez prawie 20 lat mógł on tak żyć w ukryciu.
Chwila zadumy i wracamy już do domu. Mamy raptem parę kroków, bo mieszkamy po drugiej stronie ulicy. Rozmyślam cały czas o tym, co zobaczyłem, przeczytałem i usłyszałem od rodziców. Zastanawiam się, jaki wpływ te wszystkie osoby miały na nasz kraj, nasze dzisiejsze życie, co one nam przekazują, co do nas mówią z tych murów.
Wychodzę na balkon, aby się przewietrzyć i jeszcze raz widzę po przeciwnej ulicy postać Józefa Franczak, postać Lalka. Jest on doskonale widoczny z naszego balkonu i rozmyślam, dlaczego wcześniej nie zwróciłem na to uwagi. Może byłem skupiony na mniej istotnych rzeczach, a może dopiero wojna, jaka aktualnie rozgrywa się na Ukrainie spowodowała, że obrazy ze ścian bloków do mnie przemówiły. Rozglądam się jeszcze wokół po osiedlu, jest dużo bloków z pustymi ścianami, gdzie nic nie jest namalowane. Jedna myśl przychodzi mi tylko do głowy, niech na innych ścianach powstaną kiedyś wizerunki wielkich współczesnych Polaków, ale sportowców, wynalazców, społeczników. Oby nasze czasy nie potrzebowały aż tak heroicznych postaw.