Jedną z Sybiraczek, o której chcemy pamiętać jest Alicja Rataj Szofer.
Moja historia powiązania z Sybirakami zaczęła się tak naprawdę już w szkole podstawowej, kiedy to będąc w ósmej klasie zaczęłam szukać liceum, w którym mogłabym realizować swoje pasje. Zawsze interesowało mnie wojsko stąd pragnęłam znaleźć szkołę o profilu wojskowym. Zasiadłam przed komputerem i tam rozpoczęłam swoje poszukiwania. Jedną z propozycji, którą wówczas znalazłam w jednej z wyszukiwarek, był Zespół Szkół nr 2 imienia Sybiraków w Nowym Sączu. (Zdjęcie nr 1)
Przeglądając stronę szkoły dowiedziałam się o dniu otwartym, na który się też udałam. Już wtedy czułam, że to będzie moja przyszła szkoła. Podczas zwiedzania budynku natrafiłam na tablicę, na której widniał napis: Imię Sybiraków nadano Zespołowi Szkół nr 2 w Nowym Sączu 12 kwietnia 2002 r., spełniając testament umęczonych na „nieludzkiej ziemi” i tym, którym Bóg dał szczęście powrócić do Ojczyzny. (Zdjęcie nr 2).
Wówczas niewiele jeszcze wiedziałam o losie ludzi, którzy zostali wywiezieni na Sybir, nie wiedziałam też o jaki testament chodziło autorowi powyższych słów. Mijały miesiące, a ja od września rozpoczęłam naukę w IX Liceum Ogólnokształcącym, wchodzącym w skład Zespołu Szkół nr 2 im. Sybiraków. Otrzymałam też mundur. Spełniło się jedno z moim marzeń. (Zdjęcie nr 3)
Od początku pobytu w nowej szkole uczestniczyłam w spotkaniach z Sybirakami ze Związku Sybiraków w Nowym Sączu. Dzięki nim dowiedziałam się więcej o historii zsyłek na Syberię. W środku nocy Rosjanie robili najazd na dom, dali nie dużo czasu na wzięcie ze sobą jednej walizki i zabierali ludzi do pociągów. Podróż trwała niekiedy kilka tygodni w naprawdę fatalnych warunkach, nie było w ogóle miejsca na załatwienie potrzeb fizjologicznych a mróz sięgał niekiedy do minus trzydziestu stopni. Następnie czekała ich jeszcze przeprawa piesza. Wielu ludzi już wtedy umarło, a to był dopiero początek koszmaru.
Mieszkali w okropnych warunkach, pracowali po 12 lub więcej godzin dziennie, nie dostawali tyle jedzenia, ile potrzebowali, nie mieli także zapewnionej opieki medycznej. Pomimo tych trudnych warunków życia, wielu z nich się nie poddało. Walczyło o przetrwanie aż nastał upragniony dzień wyzwolenia. Nie wszyscy go doczekali.
Ci, którzy przeżyli dziś dają świadectwo. Niestety jest ich coraz mniej pośród nas, stąd ważne, aby pamięć i prawda o tej bolesnej historii wciąż trwała i była przekazywana kolejnym pokoleniom Polaków. Powstają więc miejsca ich pamięci.
Jednym z nich jest głaz w parku nieopodal dworca kolejowego w Nowym Sączu. Wybrałam się więc ze swoim smartfonem, by bliżej się mu przyjrzeć. Znalazłam na głazie umieszczony napis: „Gdzie ginie pamięć ludzka, tam mówią kamienie”. (Zdjęcie nr 4) Słowa te zapadły głęboko w moim sercu i jeszcze bardziej zmotywowały mnie, by bliżej przyglądnąć się losom patronów swojej szkoły, by poznawać ich imiona, ich historię życia, ich świadectwa.
W tym roku 12 kwietnia dwie kolejne sale w naszej szkole stały się miejscami pamięci o nich. Jedną z Sybiraczek, o której chcemy pamiętać jest Alicja Rataj Szofer. (Zdjęcie nr 5) Została zesłana do Kazachstanu. Mimo, że po wieloletniej tułaczce udało jej się powrócić do Polski, dziś już nie żyje.
Za każdym razem kiedy jednak wchodzę do sali jej imienia, mam wrażenie, jakbym szła na lekcję z nią, jakbym się z nią spotykała. Jest dla mnie bohaterką. Kiedy patrzę na jej trudne życie, jak również na życie pozostałych patronów naszej szkoły, na ich determinację i chęć walki o przetrwanie na „nieludzkiej ziemi” uczę się od nich, aby w obliczu przeróżnych trudności nigdy się nie poddawać, ale z wiarą stawić czoła wszelkim przeciwnościom. Będę robiła wszystko, aby pamięć o Sybirakach była żywa. Dziś wiem, że to jest też jedno z moich zadań na przyszłość. Cześć i chwała bohaterom - Sybirakom.