Lubię chodzić na spacery nocą. Są one moją odmianą uważnego spacerowania, czyli „patrzeru”. Jest to dla mnie czas, kiedy zaczynam naprawdę widzieć i czuć.
Lubię chodzić na spacery nocą. Są one moją odmianą uważnego spacerowania, czyli „patrzeru”. Jest to dla mnie czas, kiedy zaczynam naprawdę widzieć i czuć. Noc skrywa w sobie moc ujawniania prawdy o nas samych.
Swoją wędrówkę rozpoczynam zazwyczaj na ulicy Krakowskiej i mimo że robię to prawie codziennie, to chyba nigdy nie przestanę się zaskakiwać, jak bardzo zmienia się świat w świetle ulicznych latarni. Mimo że nic się nie zmieniło, to zmieniło się wszystko. Widzę te same budynki, te same lampy i te same chodniki, a jednak zaczynają być one zupełnie inne, magiczne. Zupełnie jakbym nocą dostawała innych oczu, które widzą więcej i lepiej.
Kiedy ludzie śpią i znikają z ulic, kiedy przestają świecić się sklepowe witryny, kiedy nie jedzie już żadne auto, wtedy jaśniej, pomimo ciemności, widać piękno dookoła. Wtedy zaczynam dostrzegać we wszystkim Boga. Te spacery potrafią zupełnie zmienić nasze patrzenie na to, co widzialne, na coś, co dobrze znamy, ale także na nas samych w środku. W nocy stajemy się bardziej uważni. Piękno jest wszędzie, bo wszystko jest dziełem Boga, ale często nie mamy czasu zatrzymać się i zastanowić nad jego niezwykłością.
Bóg przemawia do nas w nocy, widzę to wyraźniej, w ciszy, w samotności, w ciemności. Z każdym krokiem zbliżam się w stronę rynku. Widzę gotycką katedrę, kamienice z podcieniami, ratusz. Wszystko wydaje się być potężniejsze. Tylko w nielicznych oknach świeci się jeszcze światło, tylko nieliczne osoby pędzą, aby wrócić do domu. Bóg jest przy nas nieustannie, a jednak to w nocy czuję, że faktycznie jest.
Podczas każdego spaceru staram się zwracać uwagę na szczegóły i mimo stałej trasy, zawsze jestem w stanie dostrzec coś nowego. Wydaje mi się, że czasem nie umiemy usłyszeć Boga, wydaje nam się, że nie słyszy albo nie odpowiada, a On chce przemówić do każdego z nas, ale my jesteśmy zbyt pochłonięci czekaniem na ogromny cud i znak.
Dla mnie Bóg jest Bogiem rzeczy małych, skrywających w sobie niesamowitą magię, ale dopiero kiedy im się przyjrzymy. Nie jest oczywisty, nie jest narzucający się. Jest cichy i pragnący uwagi. W drobiazgach możemy odnaleźć jego obecność, możemy zachwycić się jak cudownym jest stwórcą i architektem, jak cały świat jest dokładnie zaplanowany. Bóg jest ciągle przy nas, jest wszędzie, ale cudem jest to, że mogą to dostrzec tylko osoby, które Go szukają. Im bardziej twoje serce pragnie być blisko Boga, tym bardziej Go widzisz. Dlatego uwielbiam samotne spacery w nocy.
W dzisiejszych czasach ciągle gonimy, nie mamy momentu, żeby się zatrzymać. Ciemność i cisza jest rozwiązaniem. Wszyscy tak bardzo tego potrzebujemy. W ciemności możemy poznać prawdę o sobie, możemy odkryć różne zakamarki naszej duszy. Wędrując po mieście i kierując swoje myśli do Boga odkrywamy swoją zupełnie inna stronę. Ściągamy maski, przestajemy udawać, zaczynamy dostrzegać prawdę o sobie. W ciemności czujemy się samotni, a każdy w nas nosi w sobie nieskończoną samotność, której czasem nienawidzimy, czasem nie umiemy na nią zaradzić, bo odpowiedzią na nieskończoną pustkę musi być nieskończona miłość Boga. To dostrzegam w trakcie nocnych spacerów z Bogiem.
Kiedy wszyscy śpią, ja buduję najważniejszą relację w moim życiu. Czuję że jestem tylko ja i On, a Bóg pokazuje mi swoją obecność na każdym kroku. Polecam każdemu, aby wybrał się na samotny spacer, aby poznać siebie i Boga. Im bardziej szukasz Boga we wszystkim, tym bardziej on się odsłania. „Szukajcie, a znajdziecie”! Kiedy zaczniesz patrzeć dokładniej, zobaczysz zupełnie inny świat. Znajdziesz piękno, prawdę, ale przede wszystkim Boga!