Z głową w chmurach przejdź do galerii

Kiedy wychodzę z domu, w mojej głowie natychmiast zaczynają się tworzyć niesamowite historie zainspirowane ludźmi, zwierzętami lub innymi zjawiskami, które mogę zaobserwować po drodze.

Kocham chodzić na „patrzery”, bez względu na to, czy są one odbywane samotnie, czy w towarzystwie przyjaciół lub rodziny. Jednak to właśnie podczas przechadzek, w trakcie których towarzyszą mi jedynie własne myśli, mogę dać największy upust swojej wyobraźni. Kiedy wychodzę z domu, w mojej głowie natychmiast zaczynają się tworzyć niesamowite historie zainspirowane ludźmi, zwierzętami lub innymi zjawiskami, które mogę zaobserwować po drodze. Właśnie dlatego każdy z takich „patrzerów” może zamienić się w prawdziwą przygodę, jeśli umiemy – chociaż trochę – marzyć.    

Pewnego majowego popołudnia, zaraz gdy wyszłam z domu, rzucił mi się w oczy pewien (nie)codzienny widok – tulipan otoczony mleczami. Dla zabieganego przechodnia taki obraz zapewne nie będzie miał większego znaczenia, jednak kiedy ma się chwilę, by przypatrzeć się dokładniej, można dostrzec coś więcej. Ja widzę w tym tulipanie każdego z nas. Dlaczego? Każdy z nas zapewne poczuł się choć raz inny lub wyobcowany, jednak właśnie nasza odmienność jest taka piękna. Bo czy świat, w którym rosłyby tylko mlecze byłby miejscem niezwykłym i interesującym?

Idąc dalej zobaczyłam jedno z moich ulubionych drzew, które nazywam czasem Różaną Damą, bo chociaż dosłownie różą nie jest, roślina ta jest równie delikatna i piękna, co kwiat, który zainspirował mnie do nadania drzewu tej nazwy. Jednak nie tylko nadane jej to imię upodabnia roślinę do damy. Promienie słoneczne, które przebijają się przez kwiecie, przywodzą na myśl drogie klejnoty, będące dodatkiem do kwiecistej kreacji. Różanej Damy, niczym rycerze strzegący swojej królowej, pilnują inne drzewa rosnące wokoło niej.

Przez swoją skłonność do marzeń i rozmyślań często słyszę, że chodzę z głową w chmurach, jednak te zjawiska również są niesamowitym obiektem obserwacji. Wystarczy odrobina wiatru, a obłoczki, które często widzimy na niebie, już zaczynają się poruszać jak żywe stworzenia.

Po drodze natknęłam się też na cudowne, śnieżnobiałe kwiaty, które zdają się lubić chmury tak jak ja, ponieważ wyciągają się do góry, jakby miały zamiar dotknąć samego sklepienia niebieskiego.

Niezwykłą cechą „patrzerów” jest to, że czas podczas nich przelewa się niczym woda przez palce. Kiedy moja przechadzka powoli zbliża się ku końcowi, zaczyna się już ściemniać. Przechodząc obok mauzoleum znajdującego się pośrodku stawu, zawsze podziwiam pełne wdzięku łabędzie.

Kiedy jeden „patrzer” dobiegnie końca zawsze z niecierpliwością czekam na kolejny, ponieważ jestem pewna, że nawet jeśli przejdę tą samą trasą, przechadzka będzie zupełnie inna, ze względu na obserwacje i przemyślenia. Jak mówi zdobywczyni Nagrody Nobla Wisława Szymborska „nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy”.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..