Skoro Bóg stworzył cały świat i wszystko to, co na naszej planecie egzystuje jest stworzone przez Boga, to czy poszukiwanie Boga jest sensowne?
To był ciepły, słoneczny poranek. Uznałam, że nastał właśnie idealny dzień na długi spacer, założyłam najwygodniejsze sandały i najpiękniejszą sukienkę. Przygotowałam sobie mój telefon (do sfotografowania), słuchawki całej podróży, wodę oraz uśmiech. Moja wyprawę w poszukiwaniu Chrystusa rozpoczęłam w okolicy mojego domu.
Uznałam, że na początku pójdę w stronę Skrzyszowa. Przeszłam obok cudownej kapliczki z Maryją, paliły się tam prześliczne znicze. Odpoczęłam chwilkę przy kapliczce i przypomniały mi się wszystkie majówki spędzone w tym miejscu. Każdego roku w tym okresie starsze panie i dzieci zbierały się w tym miejscu na modlitwę i przepiękne pieśni. Cudowne wspomnienia zostały, a teraz niestety, kapliczki są odwiedzane coraz rzadziej.
Przypomniałam sobie o pięknym polu żonkili, które widziałam rok wcześniej. Z daleka wyglądały jak rzepak, ale to tylko złudzenie. I rzeczywiście, dokładnie tak samo jak rok temu, olśniewające żonkile były w tym samym miejscu. Zrobiłam parę zdjęć, a następnie naszły mnie przemyślenia.
Skoro Bóg stworzył cały świat i wszystko to, co na naszej planecie egzystuje jest stworzone przez Boga, to czy poszukiwanie Boga jest sensowne? On tak naprawdę jest wszędzie. W każdym drzewie, w każdej chmurze, w każdym deszczu oraz promieniu słońca jest Bóg.
Tymczasem mój brzuch zaczął wydawać dziwne dźwięki, uznałam, iż pora wracać do domu na smaczny posiłek. Wracając do domu puściłam sobie energiczną i pozytywną piosenkę, czułam się wspaniale oraz byłam bardzo wdzięczna za ten dzień – a było dopiero popołudnie.
Wróciłam do domu i prędko zjadłam rosół, który dzień wcześniej przygotowywałam z moją mamą oraz bratem. Był znakomity, idealnie przyprawiony, a makaron – wspaniale dogotowany. Nagle w czasie mojego posiłku zadzwoniła do mnie moja prababcia Wanda, odebrałam i usłyszałam zaproszenie na herbatkę. Biegiem dokończyłam mój rosołek i spacerkiem przyszłam do babci.
Przy wejściu na posesję powitała mnie głośnym szczekaniem Rosa – piesek cioci i wujka. Rosa jest wspaniałym kompanem wujka, często chodzą po lesie i mają w sobie wielkie wsparcie. Jestem w wielkim szoku, jak pies może być takim cudownym przyjacielem. Jest to cudowne, że na świecie możemy budować relacje ze zwierzętami!
Odwiedziłam babcię, porozmawiałam z rodziną oraz pobawiłam się z pieskiem – pomyślałam, że koniec na dzisiaj z tymi wycieczkami… Dostałam telefon od przyjaciółek i pojechałyśmy na wycieczkę rowerową po całym mieście, a na sam koniec zrobiłyśmy ognisko i zjadłyśmy przepyszną kiełbasę, którą się nawet podzieliłyśmy z kotkiem.
Jestem wdzięczna Bogu za przyjaźń, za naturę, za rodzinę, za zwierzęta, za muzykę, przepyszne jedzenie, ogólnie za ten wspaniały świat. Boga można znaleźć wszędzie, ale zwłaszcza na moich fotografiach z dnia.