Na "patrzer" wybrałam się wraz z rodziną do Sandomierza w Góry Pieprzowe.
Bardzo lubię podróżować, poznawać nowe miejsca i podziwiać otaczającą mnie naturę. Na "patrzer" wybrałam się wraz z rodziną do Sandomierza w góry Pieprzowe. Zawsze dobrze jest pospacerować, wyciszyć się i na chwilę odciąć od wirtualnego świata. Gdy jest się na świeżym powietrzu, warto wytężyć swój wzrok i słuch, aby przekonać się, że wszystko stworzone przez Boga jest piękne i dobre.
Już na początku naszej wyprawy, naszym oczom ukazał się piękny malowniczy obraz. Wokół znajdowało się dużo różnych drzew pokrytych młodymi liśćmi. Pomiędzy nimi ciągnęły się rzeki, w których odbijało się błękitne niebo. Pogoda w tym dniu nam dopisywała. Promienie słońca, przebijające się przez prawie niewidoczne chmury, delikatnie na nas padały. W tym miejscu było słychać tylko śpiewny głos ptaków i ciche rozmowy spacerujących. Jedyne na co wtedy miałam ochotę, to wyciągnięcie mojej ulubionej książki, albo zatopienie się we własnych myślach.
Po paru minutach podziwiania widoku z góry, postanowiliśmy zejść na dół. Na każdym kroku spotykaliśmy oznaki wiosny. Wszędzie dookoła nas rosło i budziło się nowe życie. Po pewnym czasie, ujrzeliśmy rzekę, w której można było zobaczyć swoje odbicie. Na brzegu, rosło wiele drzew okrytych delikatnymi białymi kwiatami. Parę z nich lekko i powoli opadało na ziemię, imitując biały śnieg. Ten piękny widok przyprawił nas o szybsze bicie serca i szeroki uśmiech na twarzy.
Podczas spacerowania, naszym oczom ukazały się piękne kwiaty o przeróżnych barwach. Wyróżniały się one wśród dużych i masywnych drzew. Były małe, ale z daleka swoim kolorem zwracały na siebie uwagę. Wyglądały na delikatne, jakby każdy, nawet najmniejszy podmuch wiatru, miał je uszkodzić. To niezwykłe, że wkrótce wyrosną na większe i silniejsze. Na dłuższą chwilę zatrzymaliśmy się i w gęstych krzakach dostrzegliśmy pokrzywę. Większość osób za nią nie przepada, ponieważ gdy się jej dotknie, parzy i sprawia ból. Jednak jak popatrzymy na nią z innej perspektywy, zauważymy, że jest śliczną rośliną, o pięknych zielonych listkach, która posiada działanie lecznicze. Ważne jest, aby we wszystkim co mijamy, dostrzegać zalety, które mogą być ukryte.
Ścieżka po której szliśmy, nie zawsze była prosta. Miała dużo zakrętów, wzniesień, dziur i przeszkód, które musieliśmy pokonać. W życiu również natrafiamy na problemy, z którymi musimy sobie radzić. Dla mnie najlepszym lekarstwem jest krótka modlitwa do Pana Boga, w której proszę o wsparcie i wytrzymałość. Droga, którą musimy przebyć nie zawsze jest łatwa, ale gdy dotrwamy do końca, dostaniemy "nagrodę", o którą warto było walczyć.
Na koniec "patrzeru" przeszliśmy po małej dróżce, pośrodku sadu. Te niewielkie drzewka, wyglądające na słabe i bezbronne, posadzone w równych rzędach, sprawiały wrażenie silnych i okazałych. Na myśl, że za niedługo widoczne będą na nich pyszne owoce, zrobiliśmy się bardzo głodni. Mam nadzieję, że szybko wrócę do tego miejsca i skosztuję tych przepysznych jabłek.
Gdy wróciliśmy do Tarnowa, od razu zostaliśmy przywitani przez naszego kochanego pieska. Było nam go żal, że nie mógł z nami pojechać w góry, dlatego wzięliśmy go na krótki "patrzer" po okolicy. Był bardzo szczęśliwy, tak jak i my. Na zakończenie dnia, w krótkiej modlitwie podziękowałam Panu Bogu za tę wspaniałą wyprawę i ciekawie spędzony czas.