Kiedy schodziłam z góry, coś mnie tknęło i usłyszałam wewnętrzny głos: "w najdrobniejszych i skrywanych w cieniu rzeczach kryje się piękno".
Kiedyś poznałam pewną dziewczynę, która będąc młodsza nie zastanawiała się nad wiarą. Bezmyślnie powtarzała z innymi ,,Wierze w Boga Ojca…, Syna ‘’. Pewnego razu jednak, do jej głowy dotarło pytanie ,,czy ja wierzę bo naprawdę wierzę, czy wierzę bo tak zostałam nauczona’’. Owa dziewczyna, usłyszała to pytanie w swojej głowie podczas słuchania muzyki, uwielbiała słuchać muzyki, jak twierdzi, muzyka jest jednym z najlepszych sposobów przekazywania uczuć. W swoim życiu popełniała dużo błędów, za niektóre płaci do dziś. Owe błędy, zawisały nad nią niczym ciemne chmury tworzące zbroje, które nie dopuszczały słońca. Jednak od momentu, gdy usłyszała w sercu pytanie ,,czy wierzy’’, coś w niej pękło. Zaczęła zastanawiać się nad swoją wiarą i nad tym kim naprawdę jest.
Z całej siły, chciała wydostać się z tej ponurej i ciemnej klatki. Parę słów i piękna melodia której słuchała, pozwoliły jej ponownie ujrzeć życie w jasnych barwach i pogodzić się z tym że choć przeszłość może boleć to od nas zależy czy przyszłość będzie lepsza. Gdy powoli podnosiła się z popiołów, zaczęła czuć się jak by wracała do życia, bo czasem to co przetrwa jest leprze i silniejsze od tego co było. Zaczęła zauważała najdrobniejsze szczegóły, doceniała je, a w jej życie przedostawały się promienie słoneczne. Zaczęła cieszyć się życiem.. W muzyce odkrywała radość i wyczuwać Bożą miłość. Czasem trzeba zejść w cień by zrozumieć co jest ważne.
Podczas wyprawy na górę Liwocz, chciałam uwiecznić Krzyż. Zrobiłam mnóstwo zdjęć z wierzy widokowej. Ale kiedy schodziłam z góry, coś mnie tknęło i usłyszałam wewnętrzny głos „w najdrobniejszych i skrywanych w cieniu rzeczach kryje się piękno”. Zaczęłam szukać takich miejsc. Piękna natura, kwiaty, krajobrazy. Obchodząc wierzę dookoła w cieniu, ujrzałam wiszącego na krzyżu Pana Jezusa. Piękny, a zarazem smutny, bo każdy turysta robił sobie zdjęcia na głównej części placu najczęściej przy figurze Św. Jana Pawła II, a koło krzyża nie było nikogo. Stałam i myślałam. Każdy z ludzi, woli patrzeć na to co wielki, przyciągające blaskiem, a nie cieszy się tym co małe, skryte, najdrobniejsze. Gdy wracałam już do domu, postanowiłam zrobić jeszcze kilka zdjęć, m.in. stacji drogi krzyżowej. Nie z przypadku wybrałam 12 stację drogi krzyżowej, która mówi o tym jak Pan Jezus umarł za nas, abyśmy mogli cieszyć się zmartwychwstaniem i życiem wiecznym.
Owa dziewczyna, o której wspomniałam na początku, kojarzy mi się trochę z wskrzeszonym Łazarzem. Pan ponownie tchnął w nią życie i prawdziwą wiarę. Już wiem, że powinniśmy tak jak ona cieszyć się nawet najdrobniejszym pięknem i sukcesami.