Mamy takie czasy, że jako chrześcijanie musimy podjąć konkretną decyzję; wchodzę w głąb więzi z Jezusem Chrystusem, czy idę własną drogą bez Niego.
Św. Grzegorz Wielki porównał Słowo Boże do kamienia, w którym kryje się ogień. Mówi, że jeśli trzymamy w ręce kamień – wydaje się zimny, ale kiedy uderzymy w niego żelazem – sypie on iskrami. Podobnie jest ze Słowem Bożym. Nasze czytanie jest tym „uderzaniem” w kamień pozornie zimny, a wtedy – jeśli czynimy to sercem – „bucha z niego ogień, który później zapłonie”. Zatem powinniśmy podjąc decyzję, że każdy dzień życia będzie się rozpoczynał od takiego właśnie uderzania sercem w „kamień Słowa”. A będziemy wewnątrz płonąć nowymi pragnieniami i radością. A stąd bierze się pragnienie odpowiadania Panu Bogu na Jego zaproszenie do czegoś konkretnego. Na dobrą sprawę modlitwa w życiu chrześcijanina jest reakcją serca na Słowo, które jest wysłuchane a następne przyjęte. Najlepsza nauczycielką w tej drodze jest Maryja, która przyjęła Słowo najpierw sercem, dlatego wydało Ono owoc pod Jej sercem – Jezusa Chrystusa, Słowo Wcielone.
W słuchaniu Słowa Bożego bardzo wiele zależy od sposobu tego słuchania. Nie są to rzeczy proste, ponieważ każdego dnia jesteśmy niemal „zalewani” mnóstwem informacji. Nasze głowy można porównać do „wypchanej walizki”, którą trudno domknąć na lotnisku życia. Cięgle w podróży, ciągle w biegu, ciągle coś nowego. Czy w tej „walizce” jest miejsce na Słowo Boga, na adorację w ciszy Jego obecności w Najświętszym Sakramencie? To jest pytanie, na które trzeba sobie w prawdzie odpowiedzieć. Czy chcę i czy wierzę, że Pan Bóg DO MNIE mówi. Potrzeba na pewno zaufania, że On jest Ojcem, który mówi do mnie i o mnie w dobry sposób. Patrzy na mnie dobrymi oczami. To nie oczy szpiega, które wypatrują mojego potknięcia, ale to oczy miłosierdzia, które wypatrują mojego szczęścia. W księdze Mądrości czytamy: „Nie zioła ich uzdrowiły, i nie okłady, lecz słowo Twe, Panie, co wszystko uzdrawia” (16,12). Kiedy słuchamy z WIARĄ Słowa, ono nas najpierw oczyszcza a następnie leczy. Im więcej słuchania, tym bardziej widzimy działania Ducha Świętego w naszej codzienności. Bóg kocha codzienność. W tej „szarzyźnie dni” – jak zwykliśmy ją nazywać – dokonuje się zawsze najwięcej. Ponieważ tutaj odpowiadamy Chrystusowi na Jego głos. Dlatego też działanie Słowa widzimy w naszym sposobie patrzenia na życie, świat, Boga a przede wszystkim w naszych międzyludzkich relacjach. Nie można słuchać Słowa i się nie zmieniać. Nie można słuchać Słowa i być skłóconym ze wszystkimi wokół. Papież Franciszek z mocą podkreślił tę prawdę w liście apostolskim Aperuit illis: „Biblia jest Księgą Ludu Pana, który w słuchaniu Jego głosu przechodzi od rozproszenia i podziału do jedności. Słowo Boga jednoczy wiernych i sprawia, że stają się jednym ludem” (nr 4).