Biskup Artur Ważny 9 czerwca udzielił sakramentu bierzmowania młodzieży z parafii Tęgoborze i Niskowa.
Wiele spośród bierzmowanych w tych parafiach osób zaangażowanych jest w życie Kościoła, działają w grupach apostolskich, prowadzą nabożeństwa, należą do Liturgicznej Służby Ołtarza. Młodzież z Niskowej przez ostatni rok w ramach przygotowań do sakramentu dodatkowo podejmowała dzieło adoracji Najświętszego Sakramentu. W ich kościele od wielu lat odbywa się wieczysta adoracja.
Biskup zachęcał młodzież do ofiarowania tej Mszy św. w intencji rodziców, którzy na co dzień troszcza się o nich i za nich modlą. Beata Malec-Suwara /Foto GośćBiskup Artur Ważny, szafarz sakramentu, prosił bierzmowanych, by ten sakrament, Komunię św. i Mszę św. ofiarowali w intencji swoich rodziców, którzy na co dzień o nich się troszczą i za nich się modlą. - To dobra okazja, by podziękować Bogu za naszych rodziców i opiekunów - wskazywał.
Homilię rozpoczął od opowieści o tym, jak Pan Bóg zasiadł na tronie, a wszelkie stworzenie przychodziło do Niego, by oddać Mu pokłon i cześć. Podleciały do Niego pszczoły i dały Mu miód, wiewiórki - orzechy. Człowiek, widząc to i stojąc w kolejce - zastanawiał się nad tym, co Bogu da. Ptaki ofiarowały jajka, a człowiek nadal nie wie, co zrobić. Kiedy przyszła jego kolej, wskoczył Bogu na kolana i przytulił się do Niego. - Całe stworzenie wiedziało, że człowiek dał Bogu najwięcej - siebie, swoją miłość. I to jest piękny obraz mówiący o tym, jaki plan ma Bóg wobec każdej i każdego z nas, czego pragnie w swoim sercu - tłumaczył biskup Artur.
W darze ołtarza młodzi z Niskowej przynieśli zeszyt, w którym zapisywali liczbę godzin poświęconych na adorację Najświętszego Sakramentu, jaką podjęli w ostatnim roku. Beata Malec-Suwara /Foto GośćNawiązując do czytanej tego dnia Ewangelii, w której Jezus mówi o swojej relacji z Ojcem, tłumaczył, że Bóg pragnie, abyśmy i my mieli z Nim taką wieź.
- Jak to się stanie? - pytał. - Kiedy "miłość, którą Ty mnie umiłowałeś, będzie w nich i Ja w nich" - odpowiadał biskup słowami Ewangelii.
Jeśli chcecie być umiłowani miłością, jaką Ojciec miłuje Syna, to zapraszam do bierzmowania - mówił bp Artur Ważny, tłumacząc, czym jest Boża miłość. Beata Malec-Suwara /Foto GośćTłumaczył, że miłość, którą Ojciec umiłował Syna, to Duch Święty. - Nie ma innej miłości w Bogu. To Duch Święty jest tą miłością, którą Ojciec umiłował Syna. I Jego pragnienie jest takie, żeby ta miłość w nas była, żeby Duch Święty w nas był. To, co się za chwilę stanie - bierzmowanie - to spełnienie pragnienia Jezusa i pragnienia Ojca, żeby Duch Święty był w nas, bo chce nas kochać tą samą miłością. To jest najważniejsze, co się dzieje w bierzmowaniu - przychodzi miłość Boga do nas - wyjaśniał biskup Artur.
Zauważył, że dużo można by mówić o tym, jak działa w nas Duch Święty, w którym poruszamy się, żyjemy i jesteśmy, ale zainspirowany Serafinem - aniołem o sześciu skrzydłach, o którym była mowa w pierwszym czytaniu - skupił się na trzech sprawach.
Opowiadał, jak kiedyś mała dziewczynka rysowała coś na katechezie. Siostra pyta ją, co to, a ona jej odpowiada, że anioł. "Anioł z tyloma skrzydłami?" - dziwi się siostra. - "Anioł ma przecież dwa skrzydła" - tłumaczy dziecku. "A siostra widziała anioła z dwoma skrzydłami? - dziwiła się dziewczynka.
- U Izajasza anioł ma sześć skrzydeł. Dwoma zakrywał swą twarz, dwoma okrywał swoje nogi, a dwoma latał. Świetne wyposażenie, prawda? A to są m.in. trzy zadania, których Duch Święty potrafi dokonać w nas - mówił biskup.
Tłumaczył, że jest taki starotestamentalny obraz, kiedy człowiek zakrywa przed Bogiem twarz, bo nie jest godny patrzeć na Jego majestat, wielkość, świętość, tajemnicę. - Bóg nie jest do ogarnięcia naszym umysłem. Bóg jest tajemnicą, której nie jesteśmy w stanie zrozumieć, ale ta Tajemnica rozumie nas. Duch Święty przychodzi do nas, żeby nas do tej Tajemnicy wprowadzić - wyjaśniał, dodając, że to Duch Święty jest Tym, który może "uświęcić nas w prawdzie", zabrać wszelkie kłamstwa o Bogu, które rodzą się w naszej głowie, i dać właściwe rozumienie Bożego słowa.
- Drugi obraz, kiedy anioł dwoma skrzydłami okrywał swoje nogi, chciałbym, żebyście dobrze zrozumieli. W Biblii takie powiedzenie o tym, że ktoś poszedł i okrył sobie nogi, oznacza, że ktoś poszedł do toalety, czyli w miejsce ustronne, osobne, bo czułby się zawstydzony - wyjaśniał biskup.
Obraz ten odniósł do grzechu, który rodzi w nas wstyd. - Duch Święty zdaje sobie sprawę, że jesteśmy grzesznikami, nie jesteśmy doskonali, ale pokazuje nam, co z grzechem zrobić, przekonuje, by oddać go Bogu, nie chować go przed Nim - dodał, zauważając, jak dzisiaj świat próbuje sobie radzić z grzechem. - Zaczyna inaczej go nazywać, zmienia pojęcia, zamiast iść do spowiedzi, zamiast oddać grzech Bogu, to zaczyna kombinować i nazywać grzech błędem, pomyłką, a nawet cnotą. Jeszcze inni chcą grzech obwarować prawem, bo nie wiedzą, co z nim zrobić - mówił biskup.
Tłumaczył, że to Duch Święty jest doskonałym lekarzem sumienia. Mówi "nie grzesz, ale jak już zgrzeszyłeś, to nie wstydź się, tylko oddaj Bogu ten grzech, On wie, że nie jesteś doskonały". - To daje tyle wolności, że ja mogę iść do Boga i oddać Mu swój grzech, za który Jezus oddał swoje życie w ofierze - przypominał.
- I trzeci obraz, kiedy serafin dwoma skrzydłami latał, czyli robił swoje. To jest zadanie każdego z nas - robić, co do nas należy. Po to jest Duch Święty, żebym odkrył, co jest moją misją, co mam robić jako człowiek i jako ten, którego Bóg zaprasza do jakiegoś szczególnego powołania, zadania, zawodu. Duch Święty pomoże wam to rozpoznać - wskazywał biskup.
Zapraszał bierzmowanych do realizowania także misji Kościoła, który posyła nas, abyśmy innym mówili o tym, że kolana Boga są dla ludzi, dla każdego z nas, zmieścimy się wszyscy. - Wielu odchodzi od Kościoła, bo nie zna Boga, być może źle im został przedstawiony, pokazany. Jeśli odkryjecie miłość Boga, do idźcie do innych i im o niej mówcie - zachęcał.