Pełne dwa dni (kalendarzowo trzy) trwały ćwiczenia formacyjne dla dzieci i młodzieży. Mimo wakacji chętnych było naprawdę wielu.
Rekolekcje, które można było również nazwać spotkaniem formacyjnym, poprowadziła wspólnota Guadalupe z Lublina. Była tu także rok wcześniej.
- Zaczęło się od tego, że 4,5 roku mieszkałam w Meksyku, gdzie mój tato był ambasadorem. W czasie tego pobytu moja mama została, jak wierzymy, cudownie uzdrowiona za wstawiennictwem Dziewicy z Guadalupe, od której mieszkaliśmy ledwie 30 minut drogi. Po powrocie do Polski rodzina zaczęła organizować taką doroczną fiestę ku czci MB z Guadalupe, zapraszaliśmy znajomych. Modliliśmy się na różańcu, śpiewaliśmy, jedliśmy latynoskie specjały. Z roku na rok zaczęło uczestników tych spotkań przybywać. Powyciągałam z szuflady jakieś teksty, piosenki, złożyliśmy zespół i śpiewaliśmy już własne utwory. Tak powstał zespół Guadalupe, który z czasem przerodził się we wspólnotę. Dziś jeździmy tam, gdzie nas zaproszą, by uwielbiać z innymi Boga - opowiada Agnieszka Krasucka.
Po roku znów pojawili się w Dobryninie. - W czasie ćwiczeń nasza uwaga koncentruje się na Bogu, ale przyglądamy się szczególnie naszemu patronowi, patronowi naszej grupy bł. Carlowi Acutisowi - mówi ks. Adam Bezak, duszpasterz z Dobrynina.
Ćwiczenia trwały od 22 do 24 lipca. Cały dzień odbywały się spotkania w grupach, integracje, modlitwa.
Marlena i Radek, pierwsi członkowie CNG. Grzegorz Brożek /Foto GośćW Dobryninie prężnie działa CNG, czyli Całkiem Normalna Grupa. Tworzy ją 40 dzieci i młodych. - Zaczynaliśmy w 3 osoby. Byłem ja, Marlena i Radek. Spotykaliśmy się na modlitwie w kościele, za siebie, ale także modliliśmy się za tych, których z nami nie ma. Spotkania miały też charakter rozmów. W parafii młodzież była, ale ci, którzy byli zaangażowani w Światowe Dni Młodzieży, wyrośli, wyjechali, a młodsi nie przychodzili. Zaczęliśmy do nich powoli docierać - opowiada ks. Bezak.
Ogromną rolę odegrał i odgrywa Andrzej Ziomek, nadzwyczajny szafarz Komunii św., mąż, ojciec, który jest animatorem CNG. - Nie miałem nigdy problemu z przyznawaniem się do Boga czy Kościoła, bo od dziecka, uczciwie mówiąc, miałem doświadczenie Jezusa, czułem i wiedziałem, po co to wszystko, że wiara jest dla naszego zbawienia, że w tym wszystkim nie ja jestem ważny, ale najważniejszy jest Jezus. Kiedy ma się ugruntowaną świadomość, gdzie leży sens, nie ma problemu z tym, by się, kolokwialnie mówiąc, wychylić - mówi. Dziś utożsamiany jest z tym, co dobrego w parafii się dzieje. Rodzice chętnie puszczają dzieci, gdy słyszą, że A. Ziomek coś organizuje. - Z tym, że w działalności CNG, jak i tych naszych dniach formacji nie chodzi o event, wydarzenie, po którym moglibyśmy sami poklepać się po plecach, że zrobiliśmy świetną rzecz, ale idzie o to, by nasze życie było coraz bardziej święte i było świętem, było czasem oddanym Bogu - mówi. Wydarzenie to impuls, a klimat spotkania, jest nadzieja, będzie się przekładał na codzienność.
Wprowadzenie do kościoła parafialnego w Dobryninie relikwii bł. Carla Acutisa. Archiwum parafiiAndrzej Ziomek jest autorytetem dla młodych. Gdy o Bogu mówi ksiądz, to może być piękne, ważne, dobre, ale także, mimo wszystko, nieskuteczne. - Próbujemy pociągnąć młodych do wspólnej modlitwy, do formowania się, do działania - mówi A. Ziomek. Idą za nim młodzi, ale i idą rodzice, bo w rekolekcjach Guadalupe brało udział pewnie ponad 20 dorosłych.
CNG zaczęła rosnąć. Poza młodzieżą ze szkół ponadgimnazjalnych są w niej dzieci, 11-, 12- czy 13-latkowie. - Raz w miesiącu robimy dzień integracyjny; to jest zawsze pierwszy piątek, kiedy spotykamy się - młodsi, starsi, dzieci i młodzież. Wszyscy czujemy się członkami CNG. Kiedy starsi wyjadą, a wcześniej czy później to się dzieje, dzieci nieco podrosną i już czują się członkami wspólnoty. Na razie to działa - zapewnia ks. Adam.
Więcej w numerze 31. "Gościa Tarnowskiego" na 7 sierpnia.