24 lipca w Wyskitnej odbyła się IX pielgrzymka do kapliczki św. Jana Nepomucena. Tradycyjnie poprowadził ją pochodzący stąd misjonarz ks. Mateusz Dziedzic.
Pielgrzymka do św. Jana Nepomucena w Wielkim Lesie odbywa się zawsze wtedy, kiedy ks. Mateusz przyjeżdża na urlop, dlatego jej data jest ruchoma, dostosowana do niego. Jesteśmy mu wdzięczni za to, że przewodniczy temu naszemu pielgrzymowaniu i Mszy św. na polance przy kapliczce. Tylko raz nie było go z nami, kiedy był porwany i modliliśmy się w jego intencji - wyjaśnia Anna Poznańska, sołtys wsi Wyskitna, która jest inicjatorką tego wydarzenia.
Zanim pielgrzymka wkroczy do lasu, przebiega przez malowniczy teren wsi. Beata Malec-Suwara /Foto GośćW tym roku pielgrzymkę poprowadził wraz z ks. Mateuszem emerytowany proboszcz parafii Polna ks. Władysław Szczerba. Oni także koncelebrowali Mszę św. u św. Jana. Uczestniczyło w niej kilkaset osób, także z okolicznych miejscowości, a nawet z Nowego Sącza, Krynicy, Krosna, Biecza, Jasła, Krakowa czy Wiednia. Od kilku lat bierze w niej udział ponadto banderia konna. Pielgrzymka z roku na rok nabiera rozmachu. Panią sołtys cieszy, że wiele osób pomaga także w jej organizacji, przede wszystkim gmina Grybów i wiele indywidualnych osób.
Budujący widok. Beata Malec-Suwara /Foto GośćPolanka w Wielkim Lesie z odnowioną w tym roku kapliczką św. Jana Nepomucena to miejsce szczególne. Również z powodu historii. - Kapliczkę odnowił artysta rzeźbiarz Stanisław Apriasz z Grybowa. Wieźliśmy ją w kocach, żeby się jej coś nie stało. Odetchnęłam dopiero, kiedy z powrotem zawisła na drzewie. Są tutaj też krzyż i źródełko św. Jana. Jak przypuszcza jeden z historyków, stała też w tym miejscu prawdopodobnie kamienna figura św. Jana, może uda nam się ją w przyszłości odbudować. To miejsce jest dla nas ważne. Tą trasą wędrował m.in. św. Jan Paweł II. W tym lesie w czasie II wojny światowej działała partyzantka. Wielki Las owiany jest też legendą, według jednej z nich Szwedzi zakopali w nim skarb. Ta polanka skrywa wiele historii, które domagają się rzetelnego opracowania - podkreśla pani sołtys.
Atrakcją i w tym roku były konie. Beata Malec-Suwara /Foto GośćPielgrzymka zakończyła się wspólną biesiadą przy chatce nazywanej Zaciszem Babci Ludwisi, której właścicielką jest Anna Poznańska. Biesiadnicy ugoszczeni zostali m.in. pierogami z ogniska, przygotowanymi wspólnie z paniami z Koła Gospodyń Wiejskich według przepisu pani sołtys. Zresztą to niejedyna jej specjalność. Jest też miłośnikiem wyszukiwania starodawnych przepisów i przyrządzania potraw z dzikich leśnych owoców i ziół. Jej potrawy, jak jarzębina w miodzie czy placki dębowe z mąki żołędziowej, którą sama przygotowuje, zyskały uznanie wśród miłośników regionalnych dań.