W Mielcu stanął pomnik żołnierzy wyklętych i niezłomnych, głównie dzięki prywatnym darczyńcom.
W sobotę 3 września odbyły się w Mielcu uroczystości religijno-patriotyczne związane z odsłonięciem pomnika żołnierzy wyklętych i niezłomnych.
Mszy św. w kościele pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy przewodniczył bp Andrzej Jeż, który podkreślił, że chrześcijańską i głęboko ludzką reakcją na zwyciężenie zła jest dobro. - Sprzeciw wobec zła jest konieczny, ale nie może stać się przemocą, którą zło próbuje się zwalczyć. Nie chodzi o postawę apatii, wycofania się wobec zła, ale trzeba je zwyciężać dobrem, łącząc tę postawę z wiarą w Bożą sprawiedliwość i Boży sąd, na którym Bóg odda każdemu według jego uczynków. Nie potrafimy do tej pory osądzić oprawców żołnierzy wyklętych, nie potrafimy też do tej pory znaleźć ich ciał. Rezygnacja z przemocy nie oznacza wyrzeczenia się prawdy, zapominania o naszej historii, albowiem prawda niesie wyzwolenie i rzuca światło na przyszłość. W świetle prawdy chcemy czytać bolesne dzieje naszego narodu. Znakiem tej prawdy ma być pomnik, który stanął w naszym mieście. Losy żołnierzy, skazanych na zapomnienie przez komunistyczne państwo, należy przypominać i otaczać modlitwą - mówił bp Jeż, wskazując, że II Rzeczypospolita nie zginęła we wrześniu 1939 roku. Jej agonia trwała dłużej, a żołnierze wyklęci, którzy nie pogodzili się ze śmiercią suwerennej Polski, stanęli do nierównej walki z przeciwnikiem, który okazał się bratobójcą.
Bp Andrzej Jeż.- Dlaczego tak się dzieje, że ludzie ludziom zgotowali taki los? Dlaczego tak się dzieje, że Polacy Polakom zgotowali taki los? Jak wielkie musiało być zaślepienie osób, których nienawiść zawiodła do zbrodni bratobójczej. Do czego zdolny jest człowiek służący bezmyślnie morderczej ideologii? Historia uczy, że do wszystkiego. A to „wszystko” zaczyna się od odrzucenia Boga. Historia obu totalitaryzmów XX wieku pokazuje, że walkę z człowiekiem rozpoczynały one od walki z Bogiem. Jeżeli odrzuca się Boga, jeżeli znika On z horyzontu ludzkiego życia, człowiek nie ma już żadnej ochrony, praw, godności, bowiem wtłaczany jest w system, który go niszczy. Niestety, trwa to do dzisiaj, w Ukrainie i w wielu miejscach świata nękanych konfliktami i wojnami - mówił bp Jeż.
Apelował, by rozwijać narodową refleksję i pamięć dotyczące żołnierzy wyklętych, ale również wzmacniać patriotyczną tkankę narodu poprzez właściwe, pełne i kompetentne nauczanie historii, wzmacnianie narodowej dumy i włączanie kolejnych pokoleń Polaków w budowanie swojej ojczyzny.
W uroczystości wizięło udział wiele osób, równiez spoza Mielca.Po Mszy św. przed kościołem uformował się pochód, który wyruszył do pobliskiego parku pod pomnik żołnierzy wyklętych i niezłomnych. Monument przedstawia w centrum kolumnę - drzewo życia, z którego wnosi się ku górze orzeł w koronie. Wokół kolumny stanęło dziewięć postaci przedstawiających sylwetki Hieronima Dekutowskiego „Zapory”, Wojciecha Lisa „Mściciela”, Aleksandra Rusina „Rusala”, Witolda Pileckiego ‘Witolda”, Waleriana Tumanowicza, Janinę Przysiężniak „Jagę”, Łukasza Cieplińskiego „Pługa”, gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila” i Leona Wanatowicza „Borutę”. Poniżej pomnika odciśnięte w brązie ludzkie szkielety mają przypominać słynną warszawską Łączkę, na której chowano zamordowanych żołnierzy.
Pomnik odsłonili krewni żołnierzy niezłomnych, żyjący jeszcze świadkowie ich życia, a także przedstawiciele rządu, parlamentu i samorządu województwa podkarpackiego. W uroczystości wzięli udział m.in. marszałek Sejmu Ryszard Terlecki, wicepremier Piotr Gliński, wojewoda podkarpacki Ewa Leniart i marszałek Władysław Ortyl. Obecni byli przedstawiciele Wojska Polskiego, Policji, Straży Pożarnej, stowarzyszeń patriotycznych i harcerstwa. Pomnik pobłogosławił bp Andrzej Jeż, który modlił się też za żołnierzy wyklętych.
Po oficjalnych uroczystościach wszyscy mogli uczestniczyć w koncercie muzycznym.
Monument powstał dzięki zaangażowaniu Stowarzyszenia Klub Historyczny Prawda i Pamięć. Wiceprezes Romuald Rzeszutek podkreśla, że jest to jak dotąd największy pomnik poświęcony żołnierzom wyklętym w Polsce. - Nie mają takiego największe miasta w Polsce - mówił z goryczą i jednocześnie nadzieją, że takie monumenty powstaną. - To nie wyklęci potrzebują pomników, ale my, którzy powinniśmy w ten sposób przypominać ich życie ofiarowane na ołtarzu ojczyzny i wyrażać swój sprzeciw wobec polityków, celebrytów i wszystkich chcących zniszczyć pamięć o postawie żołnierzy niezłomnych - mówił podczas ceremonii odsłonięcia pomnika. Dodał, że powstał on głównie dzięki datkom osób prywatnych. Aż 65 procent z blisko 1 mln złotych przekazały one na budowę tego miejsca pamięci.