Po raz 42. odbyła się piesza pielgrzymka wiernych dekanatu radomyskiego do sanktuarium w Odporyszowie.
Około 150 osób wędrowało od rana do późnych godzin popołudniowych, wychodząc spod kaplicy w Małcu. Byli to wierni ze Zgórska, parafii w Jamach, Wadowic Górnych i Wadowic Dolnych. - W tym roku modlimy się, jako intencja wspólna, o pokój na świecie, szczególnie na Ukrainie, ale też o pokój w naszych parafiach, w naszych rodzinach, domach. Wychodzimy trochę w deszczu i to także jest nasza intencja, bo wielu ludzi gospodaruje tu na roli, i w tym roku byli doświadczeni suszą, brakiem wody, więc modlimy się o błogosławieństwo dla nich – mówi ks. Krzysztof Kutek, wikariusz ze Zgórska, który prowadził grupę pielgrzymów z Małca.
Półtorej godziny wcześniej, bo mieli o kilka kilometrów dłuższą drogę, wyszli pielgrzymi spod kościoła w Radomyślu Wielkim. Grupa liczyła ponad 300 pielgrzymów. - Drugi rok z rzędu idziemy połączeni. Dawniej była jeszcze trzecia grupa, która wychodziła z Janowca, ale teraz idziemy razem – mówi ks. Bartłomiej Bodziony, wikariusz z Zasowa.
Pielgrzymka dekanatu wadowickiego, która pokonuje łącznie ponad 30 kilometrów, jest najliczniejszą pieszą pielgrzymką, która przychodzi na odpust w Odporyszowie.
- To jest potrzebna inicjatywa. Trzeba, żeby trwała, bo wielu ludzi ma niemało spraw, które chce Bogu powierzać. Prosząc o coś, chcą coś od siebie dać, na przykład trud pielgrzymowania. Nie wszyscy mogą pójść na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy, która trwa 9 dni, ale wygospodarować jeden dzień, by pójść do np. Odporyszowa, jest łatwiej. Poza tym jest to czas oderwania się od kieratu codzienności, pobycia, choć w grupie, to jednak z samym sobą, porozmawiania z Bogiem, zastanowienia się. I takiej chwili zatrzymania, mimo że w drodze, potrzebujemy chyba wszyscy – dodaje ks. Bartłomiej.