W kościele Ducha Świętego w Mielcu odbył się parafialny dzień ewangelizacji dla grup pastoralnych i dla każdego, bo można się pogubić poza Kościołem i w Kościele.
Parafialny dzień ewangelizacji w naszej wspólnocie urządzany jest co roku we wrześniu, by po wakacjach dać członkom naszych licznych grup pastoralnych nową siłę i moc do działania, a że jesteśmy parafią Ducha Świętego, Jego wieczernikiem, to Jego prosimy, by nam podpowiedział, jak rozeznawać znaki czasu i jak się otwierać na różne inspiracje - tłumaczy ks. Waldemar Ciosek, proboszcz parafii.
Wyjaśnia, że w poprzednich latach dzień ten przybierał różną formę. - Raz była to doba modlitwy na Różańcu, innym razem doba adoracji Najświętszego Sakramentu, a także organizowaliśmy różne wydarzenia ewangelizacyjne. Kilka lat temu był u nas znany charyzmatyk z Indii ks. Maniparambil, który prowadził bardzo podobne spotkanie jak to dzisiejsze. W tym roku chcemy, by było ono zachętą dla świeckich, by jeszcze bardziej zaangażowali się w życie Kościoła, wzięli odpowiedzialność za Kościół i za parafię, oczywiście w tych przestrzeniach, w których mogą być aktywni i za które mogą wziąć odpowiedzialność i dlatego zaprosiliśmy do tego parafialnego dnia ewangelizacji przede wszystkim członków wspólnot parafialnych. Oni także zaangażowali się w przygotowanie tego dnia. Jedna wspólnota przygotowała ulotki o swoich spotkaniach i pracy, inna dawała świadectwo swojej posługi, kolejna pomyślała o tym, by inni mieli co jeść i pić, a jeszcze inni zaangażowali się w śpiew i liturgię - dodaje kapłan.
W parafii istnieją trzy wspólnoty neokatechumenalne i powstaje czwarta. Jest m.in. Odnowa w Duchu Świętym, a także Legion Maryi, Apostolat Maryjny, Arcybractwo Straży Honorowej Najświętszego Serca Jezusowego, róże różańcowe, grupy dziecięce o charakterze misyjnym, dwie grupy młodzieżowe – jedna muzyczna, druga formacyjna, Akcja Katolicka, a nawet grupa tradycji łacińskiej. Są też Honorowi Dawcy Krwi i swoje spotkania mają Anonimowi Alkoholicy.
- Realizuję w duszpasterstwie tę soborową myśl, że parafia ma być wspólnotą wspólnot, ponieważ Kościół masowy przestaje istnieć, pandemia to pokazała wyraźnie. W Kościele pozostały grupy - ludzie, którzy na co dzień angażują się w różne rzeczywistości pastoralne w Kościele, którzy przez formację uświadamiają sobie, czym jest Kościół - uważa proboszcz, podkreślając przy tym ogromne zaangażowanie posługujących w parafii kapłanów i sióstr, którzy na co dzień towarzyszą grupom.
- Modlimy się oczywiście za wszystkich, nie tylko za siebie. Wciąż powtarzam to moim parafianom, że jestem proboszczem także tej połowy parafii, której nie widzę w kościele - dodaje.
Uczestnicy spotkania wypełnili mielecki wieczernik. Beata Malec-Suwara /Foto GośćSpotkanie podzielono na cztery bloki tematyczne. Każdy rozpoczynał się konferencją ks. Waldemara Cioska opartą o jeden z fragmentów Księgi Ezechiela. Następnie świadectwem swojego życia dzielili się zaproszeni goście - znany ewangelizator świecki Marcin Zieliński i towarzyszący mu w Mielcu Marcin Świderski. Oboje są członkami wspólnoty "Głos Pana" w Skierniewicach. Dzień zakończył się Mszą św. pod przewodnictwem bp Artura Ważnego, który jest przewodniczącym Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Nowej Ewangelizacji.
Parafialny dzień ewangelizacji stał się ponadparafialnym, ponadmieleckim, a nawet ponaddiecezjalnym, bo uczestniczyły w nim także osoby z Nowego Sącza, a nawet diecezji sandomierskiej, rzeszowskiej czy łowickiej.
O tym, jak ważna jest wspólnota w życiu wiarą, w bliskości z Bogiem, przekonywali Marcin Zieliński i Marcin Świderski w Mielcu. - Zachęcamy podczas tego dnia, żeby dołączać do wspólnot, formować się w grupach, których w tej parafii jest wiele. Nie wskazujemy, która jest najlepsza. Każdy musi odnaleźć swoje miejsce wzrostu, formacji, gdzie się będzie przynosiło owoc - tłumaczą panowie.
Przekonywali, że żeby się nawrócić, nie trzeba być gangsterem. Można być religijnym, poprawnym katolikiem, a nie mieć relacji z Bogiem i nie wypełnić Jego woli wobec nas. Przestrzegali przed letniością w wierze. - Takie życie, kiedy trochę oddaję Panu Bogu, a trochę żyję po swojemu może być komfortowe, ale i frustrujące, bo tacy ludzie, którzy żyją letnią wiarą - taką trochę tak, trochę nie - ani nie wejdą w obietnice Boże, bo nie da się w nie wejść jedną nogą, ani się w życiu nie nagrzeszą, bo resztki sumienia mają. Życie z Bogiem zaczyna się dopiero wtedy, kiedy idziemy na całość, kiedy jesteśmy gotowi stracić, kiedy to nas kosztuje - mówił Marcin Zieliński.
- Maryja podnosi nam poprzeczkę ewangelizacji. Nam się wydaje, że ewangelizacja polega na tym, że wręczymy komuś ulotkę i powiemy "przyjdź do nas na spotkanie" albo "przyjdź do nas, pomodlimy się za ciebie", a Maryja pokazuje nam, że ewangelizacja dzieje się wtedy, kiedy wraz z nami do innych idzie obecność Boga - mówił w Mielcu Marcin Zieliński. Beata Malec-Suwara /Foto GośćZa wzór i przykład stawiał Maryję. To Ona napełniona Duchem Świętym pokazuje nam, jak powinno wyglądać życie każdego chrześcijanina. - Maryja podnosi nam poprzeczkę ewangelizacji. Nam się wydaje, że ewangelizacja polega na tym, że wręczymy komuś ulotkę i powiemy "przyjdź do nas na spotkanie" albo "przyjdź do nas, pomodlimy się za ciebie", a Maryja pokazuje nam, że ewangelizacja dzieje się wtedy, kiedy wraz z nami idzie obecność Boga. Ewangelizacja nie jest informacją o Jezusie, to niesienie obecności Jezusa - tłumaczył.
W czasie homilii bp Artur Ważny na podstawie czytań i Ewangelii z dnia tłumaczył z kolei, że nawrócenia potrzebuje każdy z nas, bo można się pogubić poza Kościołem i w Kościele, jak młodszy i starszy syn z przypowieści o miłosiernym ojcu. Beata Malec-Suwara /Foto GośćW czasie homilii bp Artur Ważny na podstawie czytań i Ewangelii z dnia tłumaczył z kolei, że nawrócenia potrzebuje każdy z nas, bo można się pogubić poza Kościołem i w Kościele. - Pogubieni są nie tylko ci, którzy świadomie odeszli i nie chcą mieć nic wspólnego z Bogiem, z Kościołem, tak jak młodszy syn z przypowieści czy jak zagubiona owca. Tu jednoznacznie widzimy, że oni się pogubili, że nie chcą mieć wiele wspólnego z Bogiem, z Kościołem, ze wspólnotą, z owczarnią. Trudniej rozpoznać, że można się pogubić w Kościele, w rodzinie, w domu, a też można. Tak jak się zgubiła drachma i starszy syn, który cały czas był przy ojcu, ale jego służba wobec niego była służbą najemnika, niewolnika. Myślał, że musi zasługiwać na jego miłość. Był zgorszony tym, że ojciec jest miłosierny, że Bóg chce mieć wszystkie dzieci w domu - tłumaczył biskup.
Zachęcał, by każdy próbował rozpoznać w sobie, którego z synów jest w nim więcej. Przekonywał, że nie możemy sobie wzajemnie blokować dostępu do Boga, ale powinniśmy się wspierać. - W dobrej rodzinie jest taka zasada, żeby dzieci sobie nawzajem pomagały, żeby się wspierały, żeby siebie szukały. I misja dzieci Bożych jest podobna. Pięknie ją odkrywa Mojżesz - mówił biskup, zachęcając do przyjęcia jego postawy w swoim życiu.
Więcej na ten temat napiszemy w tarnowskiej edycji papierowego wydania "Gościa Niedzielnego" nr 38/2022, który ukaże się na niedzielę 25 września.