Michał Ligęza z Bobowej po 111 dniach dotarł pieszo do grobu św. Jakuba

"Jest Pan wielki!" - piszą internauci. "Nie ja jestem wielki, ale Bóg, który mnie prowadził" - odpowiada.

Michał Ligęza wyruszył pieszo z Bobowej do Santiago de Compostela w Hiszpanii w dniu swoich 26. urodzin - 31 maja.

Po 111 dniach, pokonując samotnie ponad 3600 km, osiągnął cel swojej pieszej pielgrzymki. 18 września dotarł do grobu św. Jakuba.

Swoje pielgrzymowanie podsumował takim wpisem, który zamieścił na swoim profilu w mediach społecznościowych:

Policzalne:

> Ponad 5 milionów kroków
> Ponad 3600 kilometrów
> Dokładnie 111 dni
> Trzy nowenny pompejańskie

Niepoliczalne:

> Pot, krew i łzy
> Ilość przygód, tak tych dobrych jak i tych rozwijających
> Rozmiary przetrwanych kryzysów
> Tłumy poznanych osób i nawiązanych relacji
> Ilość emocji, myśli, pomysłów
> Ilość intencji własnych i przyjętych

Niepojmowalne:

> W Trzech Osobach Jeden Bóg.

Michał nigdy wcześniej nie pielgrzymował pieszo. Brał jedynie udział w Ekstremalnych Drogach Krzyżowych, które niejednokrotnie w Bobowej także współorganizował. Jest też instruktorem harcerstwa. Doświadczenia tam zdobyte przydały mu się podczas samotnej wędrówki do Santiago, ale to przede wszystkim zaufanie Bogu, że On zatroszczy się o niego w czasie pielgrzymki, sprawiło, że zdecydował się wyruszyć z domu.

Kiedy internauci pod zamieszczonym przez niego wpisem komentują jego wyczyn słowami: "Jest Pan Wielki!", on odpowiada: "Nie ja jestem wielki, ale Bóg, który mnie prowadził, bez Niego by się nie udało".

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..