8 października czterech alumnów redemptorystowskiego seminarium przyjęło święcenia diakonatu. Dwóch pochodzi z diecezji tarnowskiej.
Uroczystości, która odbyła się na placu przy sanktuarium Matki Bożej Tuchowskiej, przewodniczył i święceń udzielił czterem alumnom bp Szymon Sułkowski z Poznania. Nowo wyświęceni diakoni to Robert Borzyszkowski z parafii pw. św. Filipa Neri w Bytowie (diec. pelplińska), Piotr Czechowicz z parafii pw. Wniebowzięcia NMP w Proszowicach (diec. kielecka), Dominik Król z parafii pw. Nawiedzenia NMP w Tuchowie (diec. tarnowska) i Almar Suchan z parafii pw. św. Gerarda Majelli w Lubaszowej (diec. tarnowska).
Dwóch nowo wyświęconych diakonów pochodzi z diecezji tarnowskiej. To Dominik Król z Tuchowa i Almar Suchan z Lubaszowej. Beata Malec-Suwara /Foto Gość- Życzę wam, byście przyjmując dziś do swych rąk i serc Chrystusową Ewangelię, wierzyli w to, co czytacie, nauczali tego, w co wierzycie, i żyli zgodnie z tym, czego będziecie nauczać - mówił do przyjmujących święcenia alumnów rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Tuchowie o. Maciej Sadowski.
Biskup Szymon Sułkowski życzył im kariery w Kościele, a ta - jak tłumaczył - jest specyficzna, bo polega na służbie.
- Będziecie pełnić różne funkcje liturgiczne, towarzyszyć kapłanom i biskupom przy celebrowaniu Eucharystii, będziecie sami celebrować sakramenty, o tym była mowa w komentarzu przed Mszą św., ale nie zapomnijcie o służbie ubogim i potrzebującym - prosił nowo wyświęconych diakonów biskup.
- Sami znajdźcie sobie taką przestrzeń, żeby biblijnie doświadczyć tego, do czego zostało powołanych pierwszych siedmiu diakonów. Was jest czterech, więc tym bardziej intensywnie musicie w tym względzie pracować, bo jeszcze musicie tych trzech zastąpić - zachęcał.
Życzył im także przyjaźni z Jezusem. Ta - jak przypomniał - objawia się w krzyżu. - Pójście za Jezusem to droga krzyżowa - tłumaczył.
- Nie wiemy, co nas czeka, co was czeka. Czasy raczej są coraz bardziej trudne dla Kościoła, dla wiary w Pana Boga. Ośmielę się powiedzieć, że i dla samego Pana Boga. Nikt Mu nie może zagrozić, ale widzimy, jak się Go wyśmiewa, jak się z Niego drwi i kpi. I wy tego też doświadczycie. Obrzucą was czasem obelgami, wyśmieją, może nawet ktoś opluje. Ja już to wszystko mam za sobą. Da się to przeżyć. Kiedy będziecie mieć świadomość, że Przyjaciel jest przy mnie i mnie nie opuszcza, będziecie pielęgnowali tę przyjaźń, to nic wam nie grozi - zapewniał biskup, modląc się o to, by wytrwali.
Przekonywał, że życie w celibacie to nie ucieczka przed życiem małżeńskim, rodzinnym - To nie jest też ucieczka - proszę mnie dobrze zrozumieć - przed realizacją swojej męskiej seksualności. Macie być w inny sposób ojcami. Do tego się przygotowujecie przez lata formacji, by przeżywać swoje ojcostwo w czystości i rodzić duchowo ludzi do przyjaźni z Jezusem - dodał.
- Czasem mówię księżom, którzy mają zastrzeżony numer telefonu, że mają problem z celibatem, bo jeśli ukrywają swój numer telefonu, to nie chcą mieć kontaktu z ludźmi, chcą mieć spokój. Życie w celibacie jest po to, by być tym bardziej dla ludzi. Nie uciekajcie od nich, ale bądźcie z nimi. Oczywiście mądrze i roztropnie. Sam kiedyś miałem taką nalepkę na drzwiach: "Jak nie masz co robić, to nie rób tego u mnie", bo czasem przyjdą ludzie, którzy będą chcieli zabić swój i księdza czas, a to nie o to chodzi. Wielu jest tych, którzy potrzebują księdza, naszej modlitwy i obecności, dla nich miejcie czas, żeby im pomagać - tłumaczył.
Za udzielenie święceń diakonatu, wygłoszone słowo Boże i pielgrzymkę do Tuchowa dziękował biskupowi przełożony Prowincji Warszawskiej Redemptorystów o. Janusz Sok.
- Redemptoryści to misjonarze, a misjonarz źle się czuje, wręcz mu to szkodzi, gdy mu jest wygodnie. A już mu całkiem szkodzi na głowę, serce, na wszystko, gdy się do tego przyzwyczai - mówił prowincjał do diakonów. - Kariery - cytując księdza biskupa - życzę wam więc niewygodnej, ale pięknej - dodał.
Diakoni, dziękując przełożonym za 6 lat formacji i wychowania, mówili, że ich rocznik jest swego rodzaju ewenementem na skalę prowincji, ponieważ przez całe seminarium mieli tego samego prowincjała, tego samego rektora, prefekta i socjusza.