Brak zgody w parafii? Historia zna takie przypadki... i cudowne ich zakończenia.
Świadczy o tym wotum złożone Matce Bożej Szczucińskiej 50 lat temu przez bp. Jerzego Ablewicza, wiszące w Szczucinie nad Jej obrazem. Przedstawia stary kościół św. Bartłomieja z Kamionki Wielkiej z wymowną dedykacją – "Matce Pokoju i Jedności w dowód wdzięczności Jerzy Ablewicz Biskup Tarnowski, Szczucin – Kamionka Wielka 17 IV 1972". Na jego odwrocie znajduje się herb biskupa. Cenne wotum również pod względem materialnym, wykonane ze srebra, z nakładanym na nie starą metodą złotem, przez znawców określane jako majstersztyk sztuki złotniczej, świadczyć może i o randze wymodlonej przez biskupa przed tym obrazem trudnej dla diecezji sprawy.
Otóż w parafii Kamionka Wielka doszło do rozłamu parafii z powodu konfliktu między ówczesnym proboszczem a wikarym, między starszym wiekiem kapłanem o niełatwym charakterze a młodym i usłużnym parafianom księdzem. Biskup, chcąc zaradzić sprawie, podjął decyzję o przeniesieniu wikarego na nową parafię. Ten jednak poczuł się skrzywdzony, źle potraktowany i nie podporządkował się woli biskupa. Ostatecznie parafię opuścił stary proboszcz, ale i to nic nie dało. Wikary wypowiedział posłuszeństwo biskupowi i mimo wielu prób mediacji, ostatecznie zaciągnął na siebie kary kościelne. Został także suspendowany.
Wszystko zaczęło się w Wielki Piątek 1964 roku, kiedy wikary opanował stary kościół. Wydalony z Kościoła rzymskokatolickiego przez 8 lat prowadził w nim dla grupy parafian duszpasterstwo, którzy do końca nawet nie zdawali sobie sprawy w czym rzecz. Stanęli po stronie księdza, którego lubili. W czasie kazań mówił wciąż o tym, jak niesprawiedliwie został potraktowany przez proboszcza, biskupa, władze kościelne. W swoim uporze i nieposłuszeństwie nie widział żadnej winy.
Do parafian z Kamionki Wielkiej wielokrotnie jeździł bp Ablewicz. List w tej sprawie napisał do nich sam prymas Wyszyński. Konflikt jednak wspierała jak mogła Służba Bezpieczeństwa. Władzom państwowym był on na rękę. Ks. Kazimierz Talarek w jednej ze swoich książek na podstawie dokumentów IPN wnikliwie opisuje, jak żywo interesowały się tą sprawą, zbierając szczegółowe informacje, i jak swoimi decyzjami dolewały oliwy do ognia. Podobnie jak artykuły w ogólnopolskiej prasie ukazujące skrzywdzonego działaniami kurii księdza.
Suspendowany kapłan przez 8 lat bezprawnie zajmował rzymskokatolicki kościół i mieszkał na plebani. Już w lipcu 1964 roku zarejestrował w Kamionce niezależna parafię, zeznając przed naczelnikiem wydziału Urzędu ds. Wyznań w Warszawie, że jest kapłanem Kościoła Polsko-Katolickiego, od którego otrzymał jurysdykcję, a "niezależną parafię" w Kamionce traktuje jako okres przejściowy dla przygotowania wiernych do przejścia do Kościoła narodowego.
Sprawa przybrała nowy obrót w kwietniu 1972 roku dość nagle, kiedy parafianie odkryli, że ich ksiądz nie tyle należy do innego Kościoła, ale że od lat prowadzi podwójne życie, spotyka się z kobietą, z którą ma dziecko. Biskup Ablewicz odbywał wtedy wizytację kanoniczną w Szczucinie. O jedność dla Kamionki modlił się wciąż, także i tu, przed obrazem Matki Bożej Szczucińskiej. Wezwany nagle do Kamionki musiał przerwać wizytację. Tam dowiedział się, że nieposłuszny mu ksiądz opuścił parafię. O jego podwójnym życiu biskup wiedział od lat, nigdy jednak na swoją korzyść nie wykorzystał ten sprawy, upominał księdza i uważał, że powinien uczciwie sam o tym ludziom powiedzieć.
Nagłe rozwiązanie trudnej dla diecezji sprawy, której nie udało się zażegnać żadnymi rozmowami, mediacjami, tłumaczeniami, apelami, nawet interwencją Konferencji Episkopatu Polski i prymasa, biskup przypisał wstawiennictwu Matce Bożej Szczucińskiej, ofiarując Jej cenne wotum. W tym roku z racji 50. rocznicy od tego wydarzenia pochodzący ze Szczucina, a pracujący obecnie w Kamionce Wielkiej wikary ks. Krzysztof Trzepacz ufundował kopię tego wotum dla parafii w Kamionce. Pamiątka zawisła w tamtejszym parafialnym kościele nad obrazem Matki Bożej Nieustającej Pomocy.
Więcej na ten temat, a także obrazu i kultu Matki Bożej w Szczucinie będzie można przeczytać w tarnowskiej edycji papierowego wydania Gościa Niedzielnego, który ukaże się na najbliższą niedzielę 16 października.