W Piwnicznej 100-lecie istnienia świętował Franciszkański Zakon Świeckich. W ciągu wieku należało do niego 200 tercjarzy.
Franciszkański Zakon Świeckich został założony w piwniczańskiej parafii 100 lat temu.
W minioną środę 12 października wspólnota tercjarzy świętowała swój jubileusz w parafialnym gronie podczas Mszy św. pod przewodnictwem miejscowego proboszcza ks. Krzysztofa Czecha. To on podkreśla, że duch św. Franciszka na różne sposoby jest ciągle obecny w piwniczańskiej parafii nad Popradem. Przejawia się dzięki wspólnocie tercjarzy. W kościele jest ołtarz świętego Biedaczyny z Asyżu. Nie brakuje stąd franciszkańskich powołań.
– Wspólnotę III zakonu św. Franciszka w Piwnicznej kanonicznie zaprowadził 29 czerwca 1922 roku o. Honorat Nowak z tarnowskiego klasztoru ojców bernardynów. Wówczas opiekę nad piwniczańską wspólnotą tercjarską objął ówczesny ksiądz proboszcz, a zarazem dziekan tego dekanatu ks. Jan Dagnan. Zapiski historyczne i kronikarskie wspominają, że to on zaprowadził nad Popradem ducha franciszkańskiego, a członkom wspólnoty udzielał wiele cennych rad i praktycznych wskazówek. Dzisiaj cieszymy się i dziękujemy Panu Bogu, że ta wspólnota przetrwała do dzisiaj mimo różnych historycznych zawirowań, które przecież nie omijały także tej parafii – mówi wikariusz w Piwnicznej i obecny opiekun wspólnoty ks. Janusz Balasa.
- Do zakonu przez 100 lat należało w sumie 200 osób z naszej parafii - zauważa brat Antoni, 88-latek, który jest we wspólnocie od 30 lat. Przez tyle samo był jej przełożonym.
Podkreśla, że dzięki formacji w duchu św. Franciszka człowiek wie, że ma prawdziwego Przyjaciela. - Szczerego, który nigdy nie zawiedzie, a nie fałszywego, jakich dzisiaj wielu. To bardzo ważne, żeby mieć przy sobie kogoś takiego. To prawdziwa franciszkańska miłość. Wie pani, co to jest franciszkańska miłość? To kochaj nade wszystko. Wtedy łatwiej przeżywa się swoje życie. To dodaje sił - mówi brat Antoni.
Funkcję przełożonego przejął po nim niedawno brat Michał. - Pokój i dobro! Zawsze i wszędzie! - to nasze pozdrowienie - wyjaśnia.
Opowiada, że rytm dnia tercjarzy wytycza modlitwa brewiarzowa - jutrznia, nieszpory i kompleta. - Zawsze dzień zaczynam od jutrzni, odmawianej o 6.10 rano. Po południu na nieszpory łączę się przez telefon z siostrą Zofią i razem odmawiamy brewiarz, ponieważ Pan Jezus powiedział, że tam, gdzie jest dwóch albo trzech w imię Jego, tam i On jest pośród nich - tłumaczy.
Zauważa, że wspólnota modli się dużo w intencjach ludzi, którzy o to proszą osobiście albo przez interent. Członkowie wspólnoty rozsyłają je między sobą SMS-ami. - U Boga wiele można wyprosić - przekonuje brat Michał.
Tercjarze niosą także cichą pomoc chorym. Odwiedzają ich, czasem zawożą do lekarza, wykupują lekarstwa, robią drobne zakupy. Na ile to oczywiście możliwe, sami nie są już młodzi. Na pomoc przeznaczają także część składek, do których są zobowiązani.
- Bycie tercjarzem to bycie dobrym, żyć Ewangelią na wzór św. Franciszka - tłumaczy brat Michał. Sam ma 77 lat i ubolewa nad tym, że wspólnota dzisiaj to zaledwie kilka czynnych członków. Brakuje młodszych.
- Wspólnota tercjarzy w Piwnicznej ma wielu sympatyków, którzy uczestniczą we wspólnym Różańcu w każdą sobotę przed Mszą św. o godz. 8 rano. Przyglądają się grupie, myślą o wstąpieniu do wspólnoty - zauważa ks. Janusz Balasa.