Parafie diecezji tarnowskiej organizują zbiórki odzieży zimowej, długoterminowej żywności i leków dla Ukrainy.
Pochodzący z Łącka proboszcz parafii pw. Miłosierdzia Bożego we Lwowie ks. Rafał Zborowski posługuje na Ukrainie już od 12 lat. Wspólnie z proboszczem parafii katedralnej we Lwowie założyli m.in. Fundację "Dajmy nadzieję", organizującą pomoc dzieciom chorym onkologicznie i genetycznie, prowadzącą pierwsze w Ukrainie hospicjum domowe dla takich dzieci.
Wybuch wojny sprawił, że podjęte przez nich działania pomocowe zyskały o wiele szerszy zasięg. - Pierwszy tir z pomocą przyjechał do Lwowa już chyba 5. dnia wojny, a było tak, że przyjeżdżało ich po kilkanaście dziennie. Nasi wolontariusze ręcznie te tiry rozładowywali, a potem pakowali dary na samochody, które rozwoziły je na teren niemal całej Ukrainy, na wszystkie linie frontu i do tej pory ta działalność jest przez nas prowadzona - mówi ks. Rafał Zborowski.
Różnica jest jednak taka, że zamiast kilkunastu tirów dziennie, dziś przyjeżdża jeden lub dwa na tydzień. - Pomoc słabnie, ale to coś naturalnego, ponieważ wiele osób z Ukrainy jest w Polsce i oni także potrzebują pomocy, więc automatycznie mniej tej pomocy do nas płynie - zauważa kapłan.
Potrzebujących nadal jest jednak wielu. - Przychodzą do nas z prośbą o pomoc nie tylko przesiedleńcy ze wschodniej Ukrainy, którzy dotarli na zachód, uciekając przed wojną, ale także wojsko. Współpracujemy z różnymi jednostkami. Proszą praktycznie o wszystko. Żołnierze powoływani do służby wojskowej nierzadko nie mają nic, trafiają do koszar z niczym. Śpią w namiotach, ale nie mają śpiworów. Potrzebne im są generatory prądu i ciepłe zimowe rzeczy. Ludzie zgłaszają się po pomoc w każdej sprawie, od butów i ubrania po żywność, pampersy, kaszki dla dzieci, łóżko, materac czy kołdrę - wylicza ks. Rafał Zborowski.
Czy ludzie czują strach? - Do wojny przyzwyczaić się nie da - kwituje kapłan, pokazując nagrania wybuchu dwóch rakiet na terenie jego parafii. Ludzie boją się wojny, Rosji, Białorusi i zimy, obawiają się braków w dostawie prądu i gazu.
Parafie z diecezji tarnowskiej organizują nadal zbiórki śpiworów, zimowych ubrań, długoterminowej żywności i leków. Tak jest m.in. w parafii Świebodzin. Tamtejszy proboszcz prosi parafian o leki dostępne bez recepty, środki opatrunkowe, długoterminową żywność: makaron, ryż, cukier, mąka, konserwy, środki czystości.
Tarnowska parafia pw. św. Józefa i Matki Bożej Fatimskiej także włączyła się w zbiórkę rzeczy dla Caritas Lwów organizowaną przez Tarnowski Wolontariat Misyjny. Kapłani proszą o leki z długim terminem ważności i żywność. W niedzielę 6 listopada dary będzie można złożyć do pudełek przygotowanych w przedsionku kościoła.
Parafia w Pilźnie prosi o włączenie się w zbiórkę odzieży zimowej, butów, kocy, śpiworów i środków higienicznych dla mieszkańców Charkowa na Ukrainie organizowaną przez siostry służebniczki. Zbiórka w ochronce potrwa do 10 listopada.
Niedawno, 30 października, taką zbiórkę z pomocą dla mieszkańców Żmerynki zakończyła po raz trzeci mościcka parafia wraz z Fundacją Opes 139 i Stowarzyszeniem Kanon.