Nowy numer 17/2024 Archiwum

Patrz do góry

To jedna z tych historii życia, w której wydaje się, że człowiek definitywnie wypędził Boga, ale On jednak przychodzi w postaci małej Dzieciny i wszystko zmienia.

Krzysztof Kurek od dziecka nie miał łatwego życia. − Było nas czworo rodzeństwa, byliśmy biedni. Wielu ludzi w bloku miało więcej niż my, ich dzieci więcej niż ja – a ja chciałem mieć to samo. Strasznie mnie to wkurzało. Kiedy ktoś uśmiechał się do mnie, myślałem, że śmieje się ze mnie, bo jestem biedny – wspomina. Miał kilka lat, kiedy jego ojciec zginął na kopalni. Przestał wtedy chodzić do szkoły. Zaczął zadawać się ze starszymi chłopakami, którzy mieli za sobą poprawczak i którzy mimo jego młodego wieku – miał 8 lat – lubili go, bo był zawzięty i ostry. − Czułem się wreszcie doceniony – przyznaje. Trafił do domu dziecka. Założyli z wychowankami grupę i wspólnie dokonywali włamań. Potem był poprawczak. Prosto z niego trafił do więzienia. W zakładach karnych za ciężkie przestępstwa − porwania, tortury, ostatni wyrok, 10-letni, za usiłowanie zabójstwa – przesiedział ponad 30 lat. Był człowiekiem, którego wynajmowały do różnych zadań grupy przestępcze. Jako Kurasia znała go cała Polska. Zmieniło go dziecko.

Dostępne jest 19% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy