Nie pozwolili o nich zapomnieć Stanisław Zieliński i Stanisław Siekierski, a także wielu darczyńców, którzy uporządkowali groby patriotów.
Od wybuchu powstania styczniowego mija w tym roku 160 lat. Choć Tarnów i cały region leżały po stronie austriackiej, to jednak jego szlacheccy, i nie tylko, mieszkańcy brali udział w walkach z Moskalami, gromadzili dla powstańców broń, gościli ich w swoich dworach, opatrywali rannych, a zmarłych grzebali na miejscowych cmentarzach.
O stworzenie szlaku grobów powstańców styczniowych w regionie tarnowskim został poproszony S. Zieliński, mieszkający do niedawna w Ilkowicach. - Jakież było moje zdziwienie, kiedy odkryłem, że obok grobu moich dziadków i rodziców znajduje się zapomniany pomnik Antoniego Sulczewskiego, powstańca styczniowego. Patrząc na to zaniedbane miejsce, postanowiłem, że je uporządkuję i oznaczę, by każdy mógł dowiedzieć się, że stoi nad mogiłą bohatera narodowego - mówi pan Stanisław. Jak pomyślał, tak zrobił, angażując w to grabarza, sołtysa i wielu darczyńców. - Pomogli mi w uporządkowaniu terenu, zabezpieczeniu nagrobka i walce z chwastami, bo dokoła ich nie było, a wokół pomnika rosły bujnie, jakby chciały, żeby nikt nie interesował się miejscem pochówku bohatera. Ponadto obok grobu pojawiły się głazy, a na nich tablice przypominające o powstańcach styczniowych i samym zrywie niepodległościowym. Nie zabrakło też ryngrafu orła w koronie z 1863 r., który obok herbu unii polsko-litewskiej został umieszczony na cokole pomnika - dodaje pan Stanisław.
Groby powstańców na cmentarzu w Łęgu Tarnowskim. ks. Zbigniew Wielgosz /Foto GośćRazem z swoim kolegą S. Siekierskim postanowił też, by powstało krótkie opracowanie historii udziału mieszkańców Łęgu Tarnowskiego i regionu w powstaniu styczniowym. A okazuje się on bardzo znaczący. Trzeba jednak pamiętać, że w 1863 r. parafia, obok Łęgu, obejmowała też wieś Partyń, w niej zaś stał dwór szlachecki, który odegrał niebagatelną rolę na tyłach walk powstańczych toczących się za nieodległą Wisłą. Znajdujący się w Partyniu folwark pełnił rolę tajnego magazynu broni i ekwipunku dla walczących w powstaniu. Po rozproszeniu korpusu gen. Mariana Langiewicza w partyńskim dworze przebywał Józef Gabriel Męciński, który po kilku miesiącach powrócił do powstania pod rozkazy płk. Dionizego Czachowskiego. Był jego adiutantem. "W bitwie pod Jaworzem Soleckim na Mazowszu został ciężko ranny. W obronie swego dowódcy stracił lewą dłoń. Został szczęśliwie uratowany przez rosyjskiego dowódcę Asiejewa od zamordowania przez Kozaków, którzy szablami podcinali gardła rannym powstańcom. Pod opieką Asiejewa został wyleczony i z jego pomocą przedostał się znów do Galicji" - pisze S. Siekierski.
Dwór Męcińskich w Łęgu Tarnowskim (dawnym Partyniu), gdzie chronili się powstańcy styczniowi. ks. Zbigniew Wielgosz /Foto GośćMęciński ponownie trafił do Partynia, gdzie wkrótce się ożenił z właścicielką dworu Heleną Dobrzyńską. Okazał się dobrym gospodarzem i zaangażowanym w życie publiczne. 40 lat był posłem w Sejmie Krajowym we Lwowie, doczekał też niepodległej Polski. Zmarł w 1921 r. i spoczywa na cmentarzu w Łęgu. Pamiątką po nim są stojący do dzisiaj pałac, a także kaplica grobowa rodu Dobrzyńskich, Zborowskich i Męcińskich. Właściciele majątku i dworu udzielali schronienia rannym, organizując szpital powstańczy, wspomagali też organizację oddziałów. W pałacu wybudowanym przez Męcińskiego zamieszkał też jego przyjaciel z powstania Antoni Sulczewski. Mieczysław Czosnyka przypomina, że walczył w powstaniu jako szeregowiec w oddziale gen. Zygmunta Jordana pod Gacami i płk. Dionizego Czachowskiego pod Rybnicą i Turkowicami. "Był raniony w głowę pałaszem, kulą w prawe ramię i cięciem w lewą rękę. Do tego doszła jeszcze kontuzja w prawą nogę. Służąc w oddziale Dionizego Czachowskiego, poznał się z jego adiutantem Józefem Męcińskim. Po powstaniu w 1864 roku osiadł jako zarządca dóbr majątku Partyń w Łęgu Tarnowskim u swojego przyjaciela z czasów walk powstańczych" - pisze autor pracy "Tarnów a powstańcy 1863 roku".
Kaplica grobowa Dobrzyńskich, Męcińskich i Zborowskich. ks. Zbigniew Wielgosz /Foto GośćStanisław Zieliński razem ze Stanisławem Siekierskim przypominają też o proboszczu w Jurkowie Dionizym Klimaszewskim (obecnie jest to parafia w Łęgu Tarnowskim). Zasłużył się wielce dla miejscowych (budowa kościoła, szkoły), ale i dla powstania. Jawnie je popierał, a za pomoc powstańcom został aresztowany przez Austriaków. Przesiedział w areszcie 28 miesięcy. Więzienie przyczyniło się do jego rychłej śmierci w 1865 roku. Miał zaledwie 48 lat. Zasłużony dla lokalnej społeczności i dla Polski proboszcz spoczął w podziemiach kościoła, który niedawno sam z parafianami wybudował.
Stanisław Siekierski podkreśla, że do wymienionych postaci należy jeszcze oddać Józefa Mikulczyńskiego, ogrodnika w partyńskim dworze, powstańca, wziętego do niewoli rosyjskiej, z której powrócił w 1866 roku.
I tak zwykłe, może estetyczne najpierw zainteresowanie opuszczonym pomnikiem na cmentarzu w dzisiejszym Łęgu Tarnowskim przerodziło się w odkrycie niezwykłej historii, która pokazała, że mimo granic zaborczych Polska nie umarła.