Wczoraj w Kaninie odbył się pogrzeb 36-letniego strażaka i społecznika Sylwestra Hasiora z Wysokiego.
Sylwester Hasior zmarł w niedzielę 8 stycznia w szpitalu na skutek rozległych poparzeń, których doznał tuż przed świętami Bożego Narodzenia podczas pożaru, który wybuchł w kotłowni jego domu. Trafił do szpitala i od tamtego momentu trwała walka o jego życie. Niestety nie udało się go uratować.
Zawsze to on spieszył z pomocą innym. Życzliwy, dobry, uśmiechnięty służył ludziom jako strażak, jako sąsiad i radny. Potrafił mobilizować ludzi w słusznej strawie, swoim entuzjazmem i zaangażowaniem zarażał innych, by wspólnie działać na rzecz rozwoju swojej małej ojczyzny, Ochotniczej Straży Pożarnej w Wysokiem, której był wiceprezesem, i Klubu Sportowego Krokus Przyszowa, w którym grał.
Kochał i dbał o swoją rodzinę - żonę i trójkę dzieci. To oni w przejmującym, pełnym bólu i miłości liście odczytanym podczas pogrzebu napisali: "Dziękujemy, że uratowałeś nas w tym strasznym dniu, że Bóg czuwał nad tobą i dał ci siłę wyjść z płonącej kotłowni i nas obudzić. Chcielibyśmy, choć jeszcze raz posłuchać Twojego głosu, przytulić się czy dać buziaka na dobranoc".
Sylwester Hasior miał 36 lat. W 2018 roku został radnym Gminy Limanowa. Był strażakiem i społecznikiem. Ci, którzy go znali, wspominają go jako wrażliwego na potrzeby innych, zawsze bliskiego ludziom, uczciwego, ambitnego, nigdy nieodmawiającego nikomu pomocy, dobrego i życzliwego. W jego pogrzebie, który odbył się 11 stycznia w kościele parafialnym w Kaninie, wzięło udział bardzo wielu ludzi, poruszonych jego tragiczną śmiercią.