Od kilkunastu dni emocje w mieście nad Rabą rozgrzewa sprawa chóru Pueri Cantores Sancti Nicolai.
Kilkanaście dni temu Bochnię z prędkością błyskawicy okrążyła wieść, że działający tu od 1987 roku i mający wielką renomę chór Pueri Cantores Sancti Nicolai ma w szybkim trybie, w ciągu dwóch tygodni, opuścić bocheńską Bursę, gdzie odbywał próby. Tym samym tak zasłużony dla parafii, Kościoła, a także Bochni i Małopolski chór stałby się zespołem bezdomnym.
Powodowani troską o zespół byli chórzyści, a także rodzice chórzystów i po prostu bochnianie, postanowili zaprotestować przeciw takiemu traktowaniu przez władze kościelne zespołu, a także jego dyrygenta i założyciela, ks. Stanisława Adamczyka.
Istotnie, warunki odbywania prób w Bursie mogły nie być komfortowe, bo jak relacjonują chórzyści i rodzice, a także ks. Adamczyk, zarządca Bursy korzystał w czasie prób ze sprzętów ogrodowych, które hałasowały, miał także ograniczać dostęp do podwórka Bursy zamykając bramę, jak również uniemożliwiać korzystanie chórzystom z toalet, a mieszkającemu w Bursie ks. Adamczykowi np. z altany śmietnikowej. Wszystko to odczytywane było, jako szykany wobec zespołu i ks. Adamczyka.
„Proboszcz parafii św. Mikołaja nie był i nie jest stroną w tym dialogu. Nie podejmował i nie podejmuje żadnych decyzji w tej kwestii. Nigdy i nigdzie nie wypowiadał się w sprawie opuszczenia Bursy przez chór. Nie było takich decyzji, ani nie były podawane żadne terminy” - można przeczytać w oświadczeniu ks. Ryszarda Podstołowicza, proboszcza parafii pw. św. Mikołaja.
Proboszcz przyznaje jednak, że zaistniała sytuacja dotyczy tylko ks. Adamczyka i to na jego prośbę, bo jakiś czas temu złożył rezygnację z prowadzenia chóru i prosił biskupa o zgodę na zamieszkanie w wybranym przez siebie miejscu.
Przyznaje to sam ks. Adamczyk, który także wydał oświadczenie: „w czerwcu 2022 r. złożyłem do Biskupa Tarnowskiego rezygnację z funkcji dyrygenta chóru na wypadek, gdy okoliczności dotyczące karygodnego traktowania mnie i chóru przez zarządcę Bursy nie ulegną zmianie”. Po tym jednak nadal, jak pisze ks. Adamczyk, na ustną prośbę biskupa, nadal prowadził zespół. W ostatnim czasie jednak złożył pismo, którym odwołuje swoją wcześniejszą rezygnację. „Aktualnie moja sytuacja zdrowotna uległa poprawie. Jestem gotowy nadal prowadzić chór Pueri Cantores Sancti Nicolai - deklaruje ks. Adamczyk.
Tymczasem przed plebanią odbyła się 11 lutego pikieta około 150 osób, w obronie chóru i ks. Adamczyka. Kilka osób udało się na zaproszenie proboszcza na plebanię, by porozmawiać o konflikcie. Proboszcz powtórzył to, co wcześniej napisał, że "nigdy i nigdzie nie wypowiadał się w sprawie opuszczenia Bursy przez chór. Nie było takich decyzji, ani nie były podawane żadne terminy".
Wydaje się zatem, że problem, który miałby skutkować opuszczeniem Bursy nie dotyczy w żadnym sensie chóru Pueri Cantores Sancti Nicolai, ale jego dyrygenta, ks. Stanisława Adamczyka, którego status jest nierozstrzygnięty. Formalnie złożył rezygnację i ta rezygnacja została przyjęta. Nie ma na razie reakcji biskupa tarnowskiego Andrzeja Jeża na pismo ks. Adamczyka, w którym cofa rezygnację.
Obszernie sprawę relacjonuje portal bochnianin.pl. Dziennikarze zwrócili się o komentarz do rzecznika biskupa ks. Ryszarda Nowaka. - Rezygnacja z kierowania chórem była własną decyzją ks. Adamczyka i wszelkie decyzje w jego sprawie były podejmowane na jego pisemną prośbę - przypomina w mailu przesłanym redakcji bochnianin.pl ks. Ryszard Nowak.
- Mając na uwadze ostatnie wydarzenia, a także wyrażaną aktualnie przez ks. Adamczyka chęć dalszego prowadzenia chóru, należy poczekać na kolejne decyzje, jakie w tej sprawie podejmie biskup tarnowski - pisze ks. Ryszard Nowak.
Od 2 lutego biskup Andrzej odbywa podróż pasterską w Republice Konga. Powrót zaplanowany jest za nieco ponad tydzień. Decyzji można spodziewać się po powrocie.