Niedawno wykonane przez nich obrazy przedstawiające oblicze Chrystusa zostały uroczyście poświęcone.
Od 1,5 roku w naszym seminarium działa grupa kleryków, która uczy się pisać ikony. Spotykamy się w wolnym czasie, z potrzeby serca. Najpierw jej uczestnicy poznawali teologię ikon i to, jak je tworzyć. Pracy towarzyszą skupienie, cisza i modlitwa − mówi ks. rektor Jacek Soprych, który prowadzi zajęcia.
Grupa, która zaczęła zajęcia przed kilkunastoma miesiącami, wykonała na zakończenie ikonę oblicza Jezusa. − Pisanie ikony było lekcją pokory, poznawaniem i wpatrywaniem się w inny sposób w Mistrza z Nazaretu, wpatrywaniem się w oblicze wypisywane nie tylko na desce, ale i na sercu. Człowiek w niezwykły sposób mógł spotkać się z Chrystusem, który pozwalał się znajdować przez różne odcienie pigmentów i kolejne etapy powstawania ikony. Dzięki tej pracy mogłem jeszcze bardziej złączyć się z jedyną Miłością świata na drodze ku kapłaństwu Chrystusowemu − mówi dk. Patryk Pajor.
Hubert Konicki z III roku zauważa, że pisanie ikon jest pełne paradoksów. − Sama idea jest niesamowita, bo stworzenie próbuje wyrazić oblicze Stwórcy. Było to bardzo interesujące doświadczenie… Najpierw zagłębienie się w historię, teologię i technikę tworzenia ikon. Następnie proces pisania: deska, naturalne barwniki, spoiwo, pierwsze skupienie, systematyczna praca. Powoli zaczęło się wyłaniać oblicze. Zapach kadzidła, złocenie i podpis. Zachwyt nad dziełem. Poświęcenie ikon. Oddanie czci Jezusowi przez ucałowanie. Za pomocą moich rąk powstał obraz, który ma mnie i innych prowadzić do Boga − podkreśla kleryk.
Pisanie ikon jest też pracą nad sobą, duchową formacją. − To tak naprawdę szkoła cierpliwego przestawania z Bogiem, który prowadzi rękę człowieka, nadając powstającemu obliczu duchową głębię i niepowtarzalny, indywidualny charakter. Dla mnie takim właśnie procesem było napisanie mojej pierwszej ikony, mandylionu − oblicza Chrystusa. To doświadczenie twórczej ciszy, w której rodzi się obraz, zmaganie się z chęcią przyspieszenia − trzeba czekać na wysychnięcie kolejnych warstw pigmentu. To także konfrontacja z jakąś formą indywidualizmu, ze skupieniem na własnym pomyśle − trzeba poddać się konkretnemu kanonowi ikonopisarskiemu − mówi Jakub Tokarz z V roku WSD.
Kleryk podkreśla, że ikonopis musi mieć cierpliwość do siebie i… ikony. − Wiele razy przychodziła myśl o zostawieniu pisania, ale i materiałów. Należy pozwolić ikonie „odpocząć” jakiś czas – dodaje Jakub.
Choć klerycy tworzyli ten sam wzór ikony, każda z nich wyglądała nieco inaczej, każda posiadała swój charakter i właściwe sobie szczególne cechy. Odmienne były wyraz oblicza czy surowość spojrzenia.
− Jedna rzecz łączyła jednak wszystkie, jakiś duchowy blask bijący z ikony i świadomość obecności Boga. Praca nad ikoną to trud, ale i radość, to forma modlitwy, której owocem jest nie tylko obraz, lecz także udzielenie piszącemu łaski przestawania z Bogiem, to napełnianie się Jego obecnością w skupieniu nad kolejnymi pociągnięciami pędzla. To niezwykłe doświadczenie, które rodzi wdzięczność wobec doskonałej Ikony − Jezusa Chrystusa − mówi Jakub Tokarz.
W marcu, po powrocie ze studenckich ferii, klerycy zaczną wykonywać ikonę Matki Bożej.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się