W bocheńskiej parafii św. Pawła od 14 lutego dwa razy w tygodniu świeccy głoszą katechezy kerygmatyczne.
Prowadzą je katechiści z działającej już od ćwierć wieku przy tej parafii, a liczącej ponad 30 osób wspólnoty neokatechumenalnej. − My głosimy, ale zawsze kapłan jest na tych katechezach – zapewnia Dorota Tworzydło, katechistka, której 17 lutego przypadło głoszenie. – Katechezy są kerygmatyczne. To znaczy, że głosimy prawdę o tym, że Jezus Chrystus, Bóg, stał się człowiekiem i przyszedł na świat, umarł na krzyżu i zmartwychwstał, dając nam zbawienie. Czyli takie chrześcijańskie abecadło – mówi Jacek Pławecki, odpowiedzialny za katechistów w neokatechumenacie.
Wspólnota stara się regularnie, raz do roku, zapraszać na głoszone przez siebie katechezy. Niezależnie od nakazu apostolskiego, który ich obowiązuje, jak zresztą wszystkich ochrzczonych, dostrzegają też konieczność katechizowania. – Świat się mocno laicyzuje. Ludzie gonią za pieniądzem. Bóg dziś, jeśli w ogóle ludzie wierzą w Niego, często jest dodatkiem do życia, tematem, który „załatwiają” w niedzielę, oczekując, by się do codziennego życia nie wtrącał. Inna wizja jest taka, że Bóg owszem, jest, stworzył świat, ale teraz jest gdzieś daleko, odpoczywa może, w każdym razie światem się nie interesuje, a my musimy sami zabiegać, dbać, walczyć o swoje życie. Oczywiście nie trzeba mówić, że obie wizje są fałszywe – mówi J. Pławecki, który przekonuje, że nie ma sensu chrześcijańskie życie bez zanurzenia w Bogu.
Katechiści z Neokatechumenatu podejmują dzieło głoszenia, bo tak należy. − Nie patrzymy na to, czy warto, czy można spodziewać się oczekiwanych owoców. Gdyby człowiek zaczął tak kalkulować, to być może doszedłby do wniosku, że nie opłaca się wychodzić z domu – dodaje D. Tworzydło. „Nastawajcie w porę czy nie w porę”. Głoszą, bo to jest obowiązek ochrzczonych, czego zdaniem J. Pławeckiego niewielu jest świadomych. − Wielu katolików uważa, że od głoszenia są kapłani, osoby życia konsekrowanego. A to nie jest pełna prawda. Do tego, by głosić Ewangelię Jezusa, zobowiązuje wszystkich ochrzczonych nakaz misyjny – dodaje katechistka. Tarnowski biblista ks. prof. Piotr Łabuda tłumaczy: „Celem posłania misyjnego nie jest samo przekazywanie abstrakcyjnych prawd katechizmowych, lecz czynienie innych uczniami Jezusa”. – Taki też walor mają katechezy neokatechumenalne. To są ludzie bardzo pobożni, wierzący, znający słowo Boże. Głoszą coś, co jest treścią ich życia, a w związku z tym jest to przekonujące – mówi ks. Leszek Rojowski, proboszcz parafii, który uczestniczy w katechezach.
W spotkaniach bierze udział po kilkanaście osób. Po zakończeniu kilkutygodniowego cyklu odbędzie się konwiwencja. − To uczta, dzielenie się słowem Bożym. Mamy nadzieję, że kilka osób spośród uczestników katechez zdecyduje się podjąć życie na Drodze Neokatechumenalnej – mówi J. Pławecki. Czy tak się stanie? 18 lutego pierwszy raz przyszła na spotkanie pani Agnieszka. – Jestem osobą wierzącą. Przyszłam posłuchać katechez, bo szukam jakiejś konkretnej drogi dla siebie – przyznaje. Czy będzie to Neokatechumenat? Nie wiadomo. – Każdy może wejść na Drogę Neokatechumenalną. Każdy – podkreśla pani Dorota.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się