Parafianie z Dąbrówek Breńskich mogli posłuchać świadectwa Pawła Cwynara, który podkreśla, że Bóg jest większy od ludzkich grzechów.
Urodził się w Legnicy w dobrej - jak mówi - rodzinie. Mimo to, w wieku 16 lat wszedł w konflikt z prawem.Wylądował w zakładzie poprawczym, a później w kilku więzieniach. W 1998 roku trafił do zorganizowanej grupy przestępczej. Zmienił dres na garnitur, stary samochód na mercedesa. Zarabiał duże pieniądze, po kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie, robiąc interesy w całej Europie. Skończyły się bójki, ale zaczęły się strzelaniny, pojawiły się ładunki wybuchowe, zamachy na jego życie.
Żyjąc pod presją, zaczął pić. Z dnia nad dzień staczał się w alkoholizm. Coraz rzadziej chodził na siłownię, coraz częściej wpadał w alkoholowy ciąg.
- W 2005 roku dostałem kolejny wyrok za handel bronią, haracze, sprzedaż narkotyków. Groziło mi 15 lat więzienia. Prokurator chciał, żebym poszedł na współpracę. Odsiedziałbym ze trzy miesiące i wyszedł na wolność. Nie zrobiłem tego i wsadzono mnie za kratki. Siedziałem sam w takiej celi, którą nazywają tygrysówką, bo jest jak klatka. Kontakty ze mną były bardzo ograniczone. Przebywałem tam przez rok. I w tej celi doszło do zdarzeń, które odmieniły całe moje życie - wyznaje były gangster.
Jak opowiada, ktoś zostawił w jego celi kilka kartek z Nowego Testamentu. Ich lektura obudziła w więźniu wspomnienia, kiedy jako dziecko był człowiekiem wierzącym, chodzącym do kościoła, modlącym się. Na drugi dzień poprosił funkcjonariusza, żeby przyniósł mi Biblię. Strażnik parsknął śmiechem. Wzbraniał się przed spełnieniem prośby. Dopiero ostrzeżenie, że więzień może sobie coś zrobić, przemogło funkcjonariusza.
Nazajutrz pod poduszką Paweł znalazł Pismo Święte. - Przeczytałem je całe, ale była to dla mnie przede wszystkim historia, a nie coś żywego i aktualnego. Po kilku miesiącach zacząłem budzić się co noc o 3 godzinie. Podczas jednej z takich nocy zaczęły atakować mnie pytania, co ze mną będzie, jaka będzie moja przyszłość. W dzień czytałem Biblię. Nocą budziłem się i leżałem na zimnej posadzce, szukając uporczywie odpowiedzi. Dzisiaj myślę, że Bóg dobijał się coraz bardziej do mojego twardego serca - mówi mężczyzna.
W końcu, jak opowiada, przyszło nawrócenie, spowiedź z całego życia, zmiana postępowania. Zaczął publikować w internecie świadectwa o swoim życiu, ale rozeznał, że Bóg chce ode niego czegoś więcej niż tylko publikowania w sieci, gdzie dobre wiadomości od razu przysypuje góra złych.
- Zacząłem w końcu pisać książki, jeździć na spotkania do więzień, poprawczaków, domów dziecka, i dawać świadectwo, że Bóg jest większy od moich grzechów i nigdy nie rezygnuje z człowieka. Dzisiaj mam pracę, jestem rycerzem w Zakonie św. Jana Pawła II. Pan Bóg o mnie dba, a wszyscy, którzy znali mnie z przeszłości widzą naocznie, że jest to prawda - podkreśla Paweł.
Więcej w numerze 10 "Gościa Tarnowskiego" na 12 marca.