Codzienność i rutyna mogą być zachętą do dostrzegania rzeczy naprawdę ważnych w życiu oraz dostrzegania Boga w zwyczajnych czynnościach i rzeczach.
Codzienność i rutyna mogą być zachętą do dostrzegania rzeczy naprawdę ważnych w życiu oraz dostrzegania Boga w zwyczajnych czynnościach i rzeczach.
Jak co dzień zaczynam swoją drogę do szkoły, od kapliczki, która jest na moim podwórku. Jest to wyjątkowe miejsce, które bardzo cenię i jest dla mnie bardzo ważne. Wierzymy, że chroni nas od złego i czuwa by nikomu z nas nie stała się krzywda. Wiążą się z nią różne sytuacje, które ciężko wyjaśnić.
Kapliczka praktycznie zawsze w nocy jest podświetlona, jednak gdy światełka się zepsują lub z jakiś innych przyczyn nie zostaną zaświecone, śni się komuś z mojej rodziny, ktoś bliski zmarły. Dawniej spotykano się przed nią by odmawiać Koronkę do Bożego Miłosierdzia, majówkę lub po prostu się pomodlić. Błogosławi nas w każdy dzień.
Codziennie pokonuję tę samą drogę, którą idę do szkoły. Rzadko kiedy zastanawiam się nad sensem i znaczeniem rzeczy i miejsc, które przecież codziennie widzę. Jednym z tych miejsc jest polana w oddali, nieopodal lasu, nigdy nie zauważyłam jaka jest piękna. Czas się tam zatrzymuje. Widać tylko sarny i szumiący cicho las. Tuż obok ulica i ludzie pochłonięci gonitwą za zwykłymi obowiązkami.
Idąc parę metrów dalej mijam krzyż przydrożny. On jest taki piękny. Okoliczni mieszkańcy dbają o niego zawsze. Od kiedy pamiętam zawsze przystrojony jest kwiatami i praktycznie zawsze palą się znicze. Strzeże drogi i jej uczestników. Jednak nie zawsze przechodnie go dostrzegają, przechodzą jakby go tam nie było, jakby nie istniał.
Idąc jeszcze kawałek, mijam most na rzece Wielopolce. To miejsce jest tajemnicze i zawsze inne.
Zmieniające się pory roku sprawiają, że za każdym razem wygląda inaczej. Biegnący nurt rzeki przypomina mi płynące życie i czas, którego nie zatrzyma nikt i nic. Uwielbiam być tu latem, gdy szum wody przeplata się ze śpiewem ptaków. Tworzy to przepiękną muzykę, która połączona z zapachem lata unosi duszę do góry i już nic więcej nie trzeba. Dlatego warto mieć takie swoje miejsce, żeby się zatrzymać i odetchnąć choć na chwilę.
Kolejnym miejscem, które codziennie mijam jest przepiękna kapliczka u Pani Waloszek. Smuci mnie to trochę, ale takie mam wrażenie, że zapomniana i przyniszczona. Mama nieraz mi opowiadała, że to miejsce dawniej było naprawdę ważne dla mieszkańców mojej wsi, Paszczyna. Ludzie tutaj spotykali się na modlitwie i to ich łączyło. Obecność Boga była wyczuwalna z oddali. Smutne jest to, że tak wyjątkowe miejsce spotkało się z przemijaniem i zapomnieniem. Może kiedyś się to odmieni?
Po drodze również mijam mój kościół parafialny pod wezwaniem Matki Bożej Różańcowej.
Niedzielna Msza Święta w mojej rodzinie, to jest świętość i co staramy się pielęgnować. Nigdy jej nie opuszczamy, chyba, że ktoś z nas jest chory, wtedy uczestniczymy w niej w telewizji.
Przy kościele jest umocowany Krzyż Misyjny, przy którym często się zatrzymuję. Wyraża on głęboką wiarę ludzi, którzy przy nim się modlą. Modlitwa przy nim otworzyła mi oczy i zobaczyłam, że nie zawsze moje postępowanie jest dobre. Muszę się bardziej starać i pogłębić swoją wiarę.
Teraz już ostatni przystanek na mojej codziennej drodze. Jest nim szkoła, do której uczęszczam i chętnie się w niej uczę. Szkoła to miejsce bardzo ważne w życiu każdego młodego człowieka. Szkoła kształtuje charakter i osobowość i wpaja od najmłodszych lat wzorce i wartości, którymi powinien się człowiek kierować.
Wbrew pozorom nasze życie i rutynowo wykonywane czynności mogą nas zaskakiwać i uczyć. Moja opowieść jest tego dowodem. Niby tylko zwyczajna droga do szkoły, jednak okazuje się, że nawet taka zwyczajność może prowadzić duszę do świętości. a co z tym idzie, gwarantuje "’świętość wieczną"’.