Klemens Góral z Porąbki Uszewskiej 10 lat czekał, by wyjść na Górę Kriżewac. Udało mu się to w butach syna.
W marcu minie 10 lat od mojej pierwszej pielgrzymki do Medjugorja. Byłem wtedy z ks. dr. Andrzejem Jedynakiem oraz z siostrą, szwagrem i moimi znajomymi - wspomina pan Klemens Góral z Porąbki Uszewskiej, któremu dwie sprawy utkwiły w głowie z tego wyjazdu, jak widząca Vicka w ostatniej chwili, biegnąc do zdjęcia, stanęła obok niego i to, że z niewiadomych powodów nie wychodzili wtedy na Górę Kriżewac.
- Ta myśl o wyjściu na Drogę Krzyżową towarzyszyła mi przez dziewięć lat, aż nadarzyła się okazja w 2021 r. Ks. Andrzej znowu wyjeżdżał do Medjugorja jako opiekun duchowy pielgrzymki. Zapisałem się, wpłaciłem kaucję, ale - jak to moja mama mówiła - „człowiek myśli, a Pan Bóg kryśli”. W grudniu mimo dwukrotnego szczepienia przeciwko Covid-19 dopadła mnie choroba i musiałem się wycofać - opowiada.
- Ksiądz Andrzej pojechał z pielgrzymką i już z niej nie powrócił, zmarł w drodze powrotnej. Teraz myśl o wyruszeniu do Medjugorja wzmogła się dodatkowo, żeby przebyć jego ostatnią drogę. Nadarzyła się ku temu okazja w tym roku, w 10. rocznicę tamtej pielgrzymki i pierwszą rocznicę śmierci ks. Andrzeja. Jak to pani Agnieszka Włodyka powiedziała - jestem pielgrzymem, który najdłużej przekładał wyjazd. Było to z różnych powodów - mówi pan Klemens.
Wyjeżdżając do Medjugorja, zabrał dwa prezenty dla Matki Bożej - czerwone korale, które reklamują Małopolskę, oraz niebieskie z tarniny - reklamujące Tarnów. - Głównym celem było jednak wejście na Górę Kriżevac – zastrzega.
- Większość pielgrzymów, których pytałem, czy dam radę, odradzało mi wejście na Górę, ale podstawowy cel, dla którego tu przybyłem, oraz zdanie kapelana wojskowego, opiekuna duchowego pielgrzymki i organizatorek zadecydowały o decyzji wyjścia. Już po pierwszych krokach kamienistą drogą, gdzie nie można było znaleźć miejsca na stopę, zorientowałem się, ile w razie czego mam pomocnych ludzi. Nawet kobiety chciały mnie prosić o rękę (oczywiście do pomocy), ale dzielnie odmawiałem - zauważa z humorem pan Klemens.
Zupełnie już poważnie zwraca uwagę na ciernistą, kamienistą drogę, która szczególnie przywołuje na myśl Tego, kto już taką drogę przeszedł bez pomocy tłumu, a wręcz przeciwnie - poniżany, opluwany i bity, oraz na młodych ludzi, którzy szli obok niego boso. - Ja miałem na sobie zimowe buty syna. Nie ukrywam, że szedłem między innymi w intencji dzieci i tak symbolicznie jego buty szły na Górę Kriżewac - zauważa pan Klemens.
Matka Boża z czerwonymi koralami z Małopolski, wręczonymi jej przez pana Klemensa. archiwum prywatne- Na Górze objawień, na oczach tłumu pielgrzymów, zostały powieszone na ręce Maryi Matki Pokoju w Medjugorju czerwone korale - symbol Małopolski, a pod Niebieskim Krzyżem, gdzie Matka Boska ukazywała się widzącym, gdy komuniści zamknęli dojście do Góry Objawień, niebieskie korale z tarniny - symbol Tarnowa. Jeszcze jedne korale zostały złożone w ręce Maryi w kaplicy w Matczynej Wiosce, gdzie została odprawiona Msza Święta w intencji śp. ks. dr. Andrzeja Jedynaka dokładnie w rocznicę jego śmierci - relacjonuje pielgrzym.
Figura Matki Bożej pod Niebieskim Krzyżem została obdarowana niebieskimi koralami z Tarnowa. archiwum prywatneWspomina piękne krajobrazy, które towarzyszyły pielgrzymce, wodospady, tunele i drogi, którymi strach jechać, widząc kilkusetmetrowe przepaści. - Podczas wycieczki do Mostaru, o której włączenie do programu pielgrzymki postulował swego czasu ks. Andrzej, odwiedziliśmy uroczą kameralną kawiarenkę, gdzie właścicielce Chorwatce Milenie zostałem przedstawiony jako kolega i przyjaciel ks. Jedynaka, który ponad 30 razy prowadził pielgrzymki do Medjugorja. - I ona go dobrze pamięta, widziałem radość w jej oczach, a ja zostałem obsłużony gratis - zauważa pan Klemens.