- Ekstremalna Droga Krzyżowa nie jest końcem, ale początkiem drogi - mówi Gabriela Wolak.
Z Trzciany koło Bochni piąty rok z rzędu wyruszyli 24 marca na trzy różne trasy uczestnicy, by przeżyć Ekstremalną Drogę Krzyżową.
- W naszym rejonie odbywa się ona tydzień wcześniej, niż w przeważającej liczbie miejscowości, bo za tydzień mamy parafialne nabożeństwo Drogi Krzyżowej, które gromadzi także wielu ludzi - mówi ks. Krzysztof Ceglarz, wikariusz z Trzciany.
Piąty rok liderem rejonu trzciańskiego jest Gabriela Wolak. - Każdego roku wyrusza ponad 100 osób. W tym roku chyba zdecydowanie więcej, ale są to liczby orientacyjne. Drugi rok mamy trzy trasy. Nową drogą w tym roku jest trasa niebieska, liczy 50 kilometrów i jest bardziej wymagająca niż inne, bo jest drogą górską - mówi Gabriela.
Wśród uczestników EDK jest Jadwiga Krawczyk. - Trzeci raz idę. Za pierwszym razem pokonałam trasę 44 kilometrów. Sypał śnieg, ale było wspaniale. To jest wyzwanie dla mnie, dla innych chyba też. W ludzkiej naturze jest, że człowiek lubi wyzwania. Idę z córką. Idziemy razem, dużo rozmawiamy. To jest bardzo owocny czas - mówi.
- Noc jest od wyzwań, to czas dla siebie, cisza, można usłyszeć wewnętrzny głos w sobie. Noc jest od szukania samego siebie, przemyślenia życia, szukania celu - tłumaczy Gabriela. To może wystarczy raz pójść i załatwić kwestię przemyślenia życia? - Nie wystarczy raz pójść. To jest jak z nawracaniem się. Trzeba to robić notorycznie, co dnia. EDK jest impulsem, który może pomóc nam się nawracać, i nie jest końcem, owocem, ale początkiem nawracania się, odkrywania siebie, odkrywania Boga - dodaje Gabriela Wolak.
Pątników na drogę pobłogosławił proboszcz z Trzciany ks. Jacek Daniel. - Co sprawia że w czasach, kiedy coraz mniej osób uczestniczy w niedzielnych mszach świętych, na Ekstremalnej Drodze Krzyżowej przybywa pątników? - pytał w kazaniu. - EDK to niesamowite doświadczenie dla ludzi wierzących, ale i dla poszukujących: sensu, drogi życiowej. To jest wędrówka nie tylko po drodze, ale w głąb siebie samego – mówił.