Ojciec Narcyz Klimas pospieszył, tak jak stał. Ze swoim współbratem – jak Piotr i Jan w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego.
Bernardyn o. Narcyz Klimas jest profesorem historii Kościoła, archiwistą, który od 35 lat pracuje w Ziemi Świętej, autorem książki „Autentyczność Bożego Grobu w Jerozolimie”, której promocja odbyła się w kościele św. Jakuba w Brzesku w jedną z niedziel Wielkiego Postu. Opowiadał o Ziemi Świętej, gdzie wszystko toczy się tak, jakby cały czas trwał w niej Wielki Tydzień. W każdy piątek o godz. 15 w Jerozolimie odbywa się międzynarodowa Droga Krzyżowa. – Idzie się ulicami starego miasta na miejsce ukrzyżowania Jezusa Chrystusa, na Golgotę, gdzie za szybą widać pękniętą skałę, o której mówi Ewangelia w Wielki Piątek. To miejsce nawróceń wielu ludzi. Dotknięcie tej skały wywołuje niesamowite wrażenie i przemawia. Podobnie jak skała agonii w Getsemani, której także można dotknąć – zauważa bernardyn.
Sam miał okazję także dotknąć grobu Chrystusa – niemego świadka Jego zmartwychwstania. Był rok 2016. Wtedy przeprowadzano remont kaplicy Bożego Grobu. Zdecydowano wówczas o ściągnięciu marmurowej płyty, która przykrywa grób Chrystusa. Ostatni raz podobna sytuacja zdarzyła się w 1555 roku.
– Dlaczego zdecydowano o ściągnięciu tej płyty? Kroniki prawosławne, greckie, podają, że kiedy tym miejscem opiekowali się franciszkanie z Kustodii Ziemi Świętej, do której ja należę, pocięli na kawałki kamień, na którym leżało ciało Chrystusa, i wywieźli do Europy jako relikwie. Chciano więc sprawdzić, czy ten kamień tam jeszcze jest – tłumaczył.
Po ściągnięciu płyty wieczorem 26 października zobaczył pod nią wraz ze współbraćmi jedynie piach i żwir. – Nie widzieliśmy kamienia. Wróciliśmy do klasztoru smutni. Dopiero na drugi dzień rano przybiegł do mnie współbrat, który pracuje w archiwum, i powiedział: „Biegnij do grobu, bo kamień jest”. Pobiegłem, tak jak stałem. To dosłownie trzy minuty drogi z klasztoru do bazyliki. Po drodze zabrałem drugiego współbrata i biegliśmy jak Piotr i Jan w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego, aby zobaczyć kamień. Weszliśmy, zobaczyliśmy i dotknęliśmy go. To szarobiałego koloru kamień wapienny, typowy dla okolic Jerozolimy. Pełen dziur wydrążonych przez chrześcijan, którzy w pierwszych latach po śmierci Jezusa Chrystusa przychodzili do tego miejsca i zabierali stąd relikwie kamienia. W miejscu, w którym spoczywała głowa Jezusa Chrystusa, jest wykuty w skale mały kanał. Służył temu, aby ciało człowieka nie rozkładało się szybko, żeby płyny ustrojowe odpływały na zewnątrz. Grób został wykonany zgodnie z tradycją pochówku żydowskiego – opowiadał o. Klimas.
– Kiedy wchodziliśmy do środka, uświadomiłem sobie, że ostatni raz, kiedy można było zobaczyć i dotknąć tego kamienia, był rok 1555. Towarzyszyły nam niesamowite emocje. Co w takiej chwili robić? Jak się zachować? Pamiętam, że wyciągnąłem z kieszeni różaniec, a z szyi zdjąłem medalik i położyłem je na kamieniu, aby zabrać stąd błogosławieństwo ze sobą – wspominał.
Miejsce to pozostawało odkryte jedynie przez 60 godzin. W tym czasie nie mogli odwiedzać go pielgrzymi. – Pamiętam, że przed bazyliką Bożego Grobu stały grupy pielgrzymkowe, wśród nich Polacy, z nimi młoda dziewczyna, która przyjechała do Ziemi Świętej razem ze swoją przyszłą teściową. Kiedy wyszliśmy z grobu Chrystusa, podbiegła do mnie i zaczęła wypytywać, czy byłem w grobie, czy dotykałem kamienia. Wzięła moje dłonie i przyłożyła je do swojego czoła i czoła swojej przyszłej teściowej, by – jak mówiła – zabrać ze sobą proch z najświętszego miejsca na ziemi – mówił o. Narcyz.
Opowiadał też o tym, że nie brak ludzi, którzy powątpiewają w autentyczność tego miejsca. On w ponad 500-stronicowym opracowaniu zebrał wszystkie możliwe dowody potwierdzające prawdziwość Bożego Grobu w Jerozolimie – miejsca, w którym Jezus zmartwychwstał. Zebrał w nim wszystkie materiały na ten temat.
W Jerozolimie, niedaleko Bożego Grobu, została ponadto zorganizowana wystawa multimedialna. Jej pomysłodawcą i organizatorem jest o. Tomasz Dubiel, pochodzący z Mokrzysk. Obecnym jej dyrektorem jest o. Jerzy Kraj, rodem ze Złotej. – Macie w Ziemi Świętej dwóch rodaków, którzy przy pomocy nas, franciszkanów pracujących w Kustodii Ziemi Świętej, stworzyli to piękne dzieło. Wchodzi się do sal, zakłada się trójwymiarowe okulary i można usłyszeć, zobaczyć, zanurzyć się w historii tego miejsca, zrozumieć je, powrócić do wydarzeń, jakie tu miały miejsce 2 tysiące lat wcześniej – mówił o. Klimas, zachęcając do odwiedzenia i dotknięcia tych świętych miejsc.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się