Biskup Artur Ważny zachęcał bierzmowaną w Żegocinie młodzież do odkrycia w swoim życiu m.in. mocy Eucharystii.
W kościele parafialnym w Żegocinie 27 kwietnia sakrament bierzmowania z rąk bp. Artura Ważnego przyjęli młodzi z miejscowej wspólnoty i z parafii Kamionna. W sumie w tym dekanacie w ciągu ostatniego tygodnia dar Ducha Świętego otrzymało blisko 350 młodych ludzi. Zdjęcia z uroczystości w Żegocinie zamieściliśmy tutaj:
Biskup, odwołując się do czytań liturgicznych z tego dnia, wskazywał bierzmowanym, do czego Duch Święty jest im potrzebny, co zrobić, by nasze życie było szczęśliwe, i zachęcał do odkrycia Eucharystii na nowo.
Na postawie czytania z Dziejów Apostolskich o nawróceniu i chrzcie Etiopczyka, dworzanina, dowodził, że wielu z nas może się w jego sytuacji odnaleźć. Zwłaszcza młodych ludzi. - Miał kasę, wpływy na dworze, był pobożny, bo jechał na pielgrzymkę, czytał słowo Boże, ale czegoś mu brakowało. Nie było życia w jego życiu. Podobnie jest w życiu wielu młodych ludzi, którzy dzisiaj mają wiele, są pobożni, bo jeszcze chodzą do kościoła i na katechezę, bo przygotowują się do bierzmowania, ale niekoniecznie daje im to życie, niekoniecznie są w tym szczęśliwi - zauważył biskup, przywołując statystyki, które pokazują, że jedna trzecia młodych ludzi w Europie, i podobnie w Polsce, czuje się osamotniona, bez perspektyw i nadziei.
Opowiadał o tym, że sam spotyka młodych ludzi, którzy są nieszczęśliwi i cierpią, jak też rodziców, których dzieci chciały popełnić samobójstwo. Do nich Bóg może posłać każdego z nas, każdego z bierzmowanych, tak jak do owego dworzanina posyłał Filipa, wystarczy być Mu tylko w tym posłusznym nawet wtedy, kiedy wydaje się to bez sensu. Wystarczy, że z dworzan staniemy się Filipami.
Bierzmowani z Żegociny. Beata Malec-Suwara /Foto Gość Bierzmowani z Kamionnej. Beata Malec-Suwara /Foto GośćBiskup przekonywał młodych, że potrzebujemy zanurzenia w chrzcie świętym, w Bogu Ojcu, Synu i Duchu Świętym, spotkania z żywym Bogiem, by być szczęśliwymi. Tłumaczył, że bierzmowanie jest też po to, by oderwać nas od nas samych, żebyśmy przestali myśleć tylko o sobie.
- Dzisiaj świat koncentruje nas na nas, na tym, żebyśmy dbali o siebie, o swój rozwój, o swoje kompetencje, żebyśmy zapewniali sobie byt. To wszystko jest piękne, ale za małe na nasze życie - przekonywał, dowodząc, że Bóg tak nas stworzył, że tylko wtedy, kiedy będziemy Go naśladowali, będziemy szczęśliwi.
- Duch Święty w bierzmowaniu chce nam pokazać, że Jezus jest żywy, że jest tu i teraz, że żyje naprawdę, że jest w naszej zwyczajności i może sprawić, że stanie się ona nadzwyczajna, uczynić nasze życie pięknym - przekonywał, dodając, że kiedy to odkryjemy, będziemy chcieli z innymi się Nim dzielić.
Odwołując się do Ewangelii, biskup zachęcał bierzmowanych do odkrycia na nowo Eucharystii. - Wielu młodych ma dzisiaj kłopot z przychodzeniem na Mszę św. Kiedy byłem w waszym wieku, też miałem taki kłopot. Wcześniej byłem ministrantem, ale kiedy zmieniłem parafię, bo rodzice się przenieśli, nie umiałem się odnaleźć w Kościele. Mój tato widział, że coraz bardziej oddalam się od ołtarza i którejś niedzieli zniknąłem mu z oczu. Wziął mnie wtedy na rozmowę i mówi: „Słuchaj, nie chcę się wtrącać w twoje sprawy z Panem Bogiem, ale mam taką radę, jak się twoja dusza nie chce modlić, to przynajmniej niech się twoje nogi modlą” - opowiadał biskup, zachęcając młodych do tego, by chociaż ich nogi co niedzielę się modliły, bo wtedy Pan Bóg ma szansę coś z nami zrobić.
Uświadamiał, że jedynie słowo Boże może nas dobrze przygotować na dokonywanie w życiu wyborów. Przywołał sytuację, jaka przydarzyła mu się w wakacje. - Wracałem samochodem, kierując się GPS-em i ten tak mnie zaprowadził, że nie wiedziałem gdzie jechać. Było ciemno i mgła, ale zobaczyłem, że ktoś idzie drogą. Otworzyłem okno i zapytałem tego młodego człowieka, gdzie jestem, a on mi mówi: „W samochodzie” - wspominał biskup.
Tłumaczył, że choć odpowiedź była prawdziwa, to jednak jemu nic nie dała, dalej nie wiedział, gdzie jest i jak jechać. - Dzisiaj świat będzie wam dawał takie odpowiedzi, prawdziwe, ale za małe, nic nie wnoszące do życia, dlatego potrzebujemy podpowiedzi Ducha Świętego dawanych przez słowo Boże. On nas nie wyroluje, nie będzie się z nas śmiał, ale wskaże cel i sens naszego życia - przekonywał biskup.
- I to jeszcze za mało, bo żeby słowem Bożym żyć, potrzebujemy siły, mocy, a jest nią Komunia Święta, życie w łasce Bożej. Stać was na to, żeby żyć w łasce Bożej cały czas, nie tylko na święta, nie tylko idąc do bierzmowania, ale codziennie, co niedzielę - zachęcał.