Bp Stanisław Salaterski poświęcił w kościele parafialnym 5 nowych witraży: 3 witraże składające się na tryptyk Świętej Rodziny oraz świętych Kingi i Franciszka w bocznej kaplicy.
Program wykonania witraży zainicjował - na swój sposób - pochodzący z Krosnej nieżyjący już ks. Franciszek Pacholik, proboszcz z Łęk Górnych koło Tarnowa. - Od kiedy zostałem tu proboszczem, to zawsze naciskał trochę na mnie, że warto by wykonać do kościoła witraże. Zawsze jednak wiele spraw w kościele było do zrobienia. Kiedy jednak zachorował, przypominał się ks. Franciszek intensywniej. Zdecydowaliśmy się zatem te sprawy przyspieszyć. Ksiądz Pacholik ufundował wymianę 3 okien i założenie 2 witraży. Trzeci witraż zafundował wówczas jego brat. Zostały one poświęcone w listopadzie 2021 roku, w czasie wizytacji kanonicznej - opowiada ks. Leszek Poremba, proboszcz z Krosnej.
Jednak zostały do wymiany i wypełnienia jeszcze 3 inne okna w nawie kościoła i 4 okna w kaplicy bocznej. 1 maja biskup Stanisław Salaterski poświęcił witraż Święta Rodzina, który jak tryptyk tworzony jest przez 3 pojedyncze wizerunki. Ten z Dzieciątkiem Jezus ufundowały róże różańcowe. Na witraż św. Józefa złożyła się cała parafia, bo to patron wspólnoty, a witraż Matki Bożej ufundował proboszcz.
Sponsorzy ufundowali w kaplicy dwa witraże: św. Kinga i św. Franciszek. - Te postacie bardzo ze sobą korespondują. Przechodzi przez Krosną szlak św. Kingi, poza tym w miejscu starego kościoła mamy kapliczkę św. Kingi, zatem jesteśmy z tą naszą diecezjalną świętą związani - tłumaczy proboszcz.
Trudno wytłumaczyć, skąd w wiernych parafii, która liczy 500 dusz taka ofiarność i poświęcenie. - Ludzie pamiętają, jak jeszcze niedawno, z jakim poświęceniem, budowali tę świątynię, ile ich kosztowała wysiłku, pracy, środków. Nie dziwię się, że dziś chcą także starać się o to, by dzieło ich i ich ojców jaśniało - mówi ks. Poremba.
Piotr Pławecki z rady parafialnej konstatuje krótko: - Każdy mówi, że to wszystko, począwszy od budowy kościoła, po to, co dzieje się dziś, jest jakimś cudem Bożym.
Piotr Stach, wójt gminy Laskowa, a zarazem parafianin z Krosnej pamięta czas budowy. - Teren był bardzo trudny, projekt w związku z tym był bardzo kosztowny, a kościół budowaliśmy dwupoziomowy. Wtedy budowało w sumie 70 rodzin, a jakoś dali radę - mówi wójt.
Poza tym wszyscy dawali pracę. W latach 80-tych XX wieku spośród 500 parafian było może 4 mężczyzn, którzy mieli pracę poza gospodarstwem, reszta robiła na swoim. - Był taki schemat, że z 6 dni roboczych 1 dzień wszyscy oddawali na pracę przy kościele. I praca szła naprawdę dobrze - dodaje Piotr Pławecki.
Może w tym tkwi tajemnica tego, że i dziś ludziom w Krosnej nie brakuje ofiarności? - Ich ojcowie i oni sami budowali tę świątynię, to bardzo mocno poczuwają się do tego, żeby o nią zadbać - mówi proboszcz. - To jest też krótko mówiąc sprawa mocnej wiary, przywiązania do niej, do Kościoła - dodaje Piotr Stach.
Ale to wszystko jest w części również owocem zadowolenia ludzi z tego, jak idą sprawy w parafii. - Kiedy widać, że proboszczowi bardzo zależy, i widać jego zaangażowanie, to udziela się, ludziom łatwiej się zmobilizować. U nas tak właśnie jest. Nie dotyczy to tylko spraw materialnych, ale życia wspólnotowego. Kiedy ks. Leszek usłyszał, jak tu się śpiewa, od razu założył chór parafialny. Od ponad 100 lat działa też parafialna orkiestra dęta. Obie grupy nie mają w tak małej parafii kłopotu z rekrutacją. Bo kiedy sprawy idą w dobrym, jak się nam wydaje, kierunku, to ludziom się po prostu chce - tłumaczy sołtys Krosnej Piotr Kęder. I to w tej małej, ale jakże zaangażowanej parafii bardzo wyraźnie widać.