Do sanktuarium bł. Karoliny w Zabawie i do Wał-Rudy pielgrzymowały osoby głuche i niedosłyszące.
Kilkadziesiąt osób wzięło udział w corocznej Diecezjalnej Pielgrzymce Niesłyszących do Zabawy. Najpierw pielgrzymi uczestniczyli w Drodze Krzyżowej szlakiem męczeństwa bł. Karoliny w Wał-Rudzie, potem w Mszy św. w kościele w Zabawie, a następnie w spotkaniu integracyjnym w sanktuaurium.
- Modliliśmy się na Eucharystii o dary Ducha Świętego do wyznawania mocnej wiary i miłości - mówi ks. Damian Migacz, diecezjalny duszpasterz niesłyszących.
- Prowadzenie duszpasterstwa osób niesłyszących jest trudne. To jest duszpasterstwo w zasadzie personalne. Nie ma na co dzień grup, wspólnot, z którymi się spotykamy. Na comiesięczne Msze św. „migane” w okręgach przychodzi kilka procent osób niesłyszących, których w diecezji jest około 2 tysiące. Do parafii na Msze św. niedzielne nie chodzą raczej w ogóle. Tu trzeba w zasadzie indywidualnie docierać z duszpasterstwem do osób niesłyszących. Nieliczne sytuacje, kiedy możemy spotkać się w większym gronie to są właśnie takie pielgrzymki, jak ta do Zabawy - opowiada ks. Damian Migacz.
Kilka lat temu jedna z niesłyszących osób tłumaczyła, na czym polega trudność i wyzwanie, jakim wiara jest dla niesłyszących. - Wiele starszych, niesłyszących osób swoją przygodę z Bogiem dopiero zaczyna. Kiedy byliśmy dziećmi, byliśmy pozbawieni zupełnie formacji religijnej i duchowej. Nie mogliśmy słuchać. Toteż do dziś niesłyszący w pewnym wieku mają ogromne problemy w zrozumieniu katechizmu, prawd wiary, zasad religijnych, zasad moralnych - opowiadała Marta.
- Fakt, że nie słyszę jest dla mnie barierą w uczestniczeniu w tzw. normalnym duszpasterstwie. Słyszę bowiem tylko dźwięk, nie słyszę słów. Ale nawet gdybym słyszała kazania, to ja i wielu niesłyszących i tak ich nie zrozumiemy. My się inaczej uczymy świata, inaczej go postrzegamy, więc gdyby nie duszpasterze, z którymi mamy kontakt, nasi duszpasterze, to nasz udział w życiu religijnym byłby zerowy - przyznała.