W zasadzie miała być pamiątkowa tablica, a wyszedł okazały monument, niczym głaz, fundament, o który można się zaprzeć, ruszając w przyszłość.
Biskup Stanisław Salaterski poświęcił koło kościoła w Ociece pomnik pochodzących z parafii pięciu żołnierzy 2. Korpusu Polskiego generała Andersa. W głównym ołtarzu kościoła w Ociece jest wizerunek Matki Bożej Jagodnej. Bardzo czczony, o czym świadczy kilka szaf z wotami. W jednej z nich są dwa medale kpr. Tadeusza Skiby, żołnierza Andersa, podarowane przez rodzinę na jego prośbę.
– Jest też świadectwo przez niego złożone, że w czasie działań wojennych modlił się za przyczyną MB Ocieckiej o szczęśliwy powrót i ostatecznie uważa, że właśnie Maryi go zawdzięcza, że Ona go chroniła – opowiada ks. Józef Pajor, proboszcz. Odezwała się też mieszkająca w parafii rodzina sierż. Jana Bajora, także andersiaka. – Zainspirowało mnie to, by ogłosić w parafii, że szukamy rodzin innych żołnierzy spod Monte Cassino. Zgłoszono jeszcze trzech. Poprosiłem IPN o weryfikację. Kiedy przyszła, zastanawiałem się, jak upamiętnić tych naszych bohaterów – opowiada ks. Pajor.
Szacunek i cześć
Pomysłem zainteresował się IPN w Rzeszowie, który zadeklarował partycypowanie w kosztach pomnika, a to z racji przypadającego w tym roku 80-lecia powstania 2. Korpusu Polskiego. Sprawy wziął w swoje ręce także samorząd gminy Ostrów. I tak powstał koło kościoła piękny pomnik poświęcony polskiemu żołnierzowi, który nie szczędził sił i krwi, walcząc o wolność ojczyzny. Na pomniku wymieniono nazwiska ocieckich andersiaków, którymi są: sierżant Jan Bajor, kapral Tadeusz Skiba, starszy strzelec Antoni Niedziela oraz Józef Pawełek i Stanisław Rudny.
– Dla tych, którzy oddali życie, cierpieli dla ojczyzny należny jest szacunek, cześć, naśladowanie. Dla nas to wyzwanie, żeby godnie na to odpowiedzieć. Dzieci – przez solidną naukę, dbałość o rozwój swoich talentów, poznanie historii ojczyzny, ale i swojego regionu. Rodziny – przez dbałość o patriotyczne tradycje, o modlitwę za ojczyznę, o wychowanie w duchu służby, poświęcenia, szacunku dla wartości. Także troskę o to, aby opowiadać historię przodków. To buduje naszą tożsamość i poczucie dumy, że jesteśmy Polakami, że żyjemy na tej właśnie ziemi – mówił bp Salaterski w kazaniu. – To jest jedno z piękniejszych miejsc ukazujących chwałę polskiego oręża, ale i pokazujących, jak ważne miejsce w sercach mieszkańców wsi, miejscowości zajmują polscy bohaterowie – mówił dr hab. Dariusz Iwaneczko, dyrektor IPN w Rzeszowie.
Druga walka
Szanować trzeba ich pamięć, tym bardziej że powojenna, ludowa Polska, uszanować jej nie umiała. Jan Bajor w 1939 roku został powołany do wojska. Podczas cofania się przed Niemcami koło Lwowa wpadł w ręce Rosjan. Po paru latach ruszył z armią Andersa. Walczył pod Monte Cassino, gdzie został ranny w nogę. Po wojnie został na Zachodzie, chciał ściągnąć rodzinę, ale okazało się to niemożliwe, więc wrócił do Polski. – Przez tę historię w armii Andersa miał tato w Polsce, do której wrócił, sporo kłopotów. Kiedy nastał PPR, tato poszedł do sklepu kupić trochę materiału na spodnie. Przy ladzie usłyszał, że „andersiakowi nie dajemy”. Kiedy w latach 50. miał podjąć pracę rachmistrza, to skreślili go w pierwszym dniu, kiedy dowiedzieli się, że był w armii Andersa. Ja sam nie mogłem się uczyć, bo zdałem egzaminy do szkoły, ale okazało się, że internat mi się nie należy, choć wszyscy inni dostawali – opowiada Czesław Bajor, syn Jana. Powojenna Polska szykanowała wielu bohaterów polskiej wolności walczących na Zachodzie. Po skończonej II wojnie światowej musieli podjąć kolejną walkę, na ojczystej, polskiej ziemi, tym razem o byt, godność i honor. Po kilkudziesięciu latach także tym pomnikiem Polska przyznaje, że mieli rację.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się