W Nadleśnictwie Dąbrowa Tarnowska unikatowym terenem dla fauny i flory są lasy wierzchosławicko-radłowskie. Szczególnie w niedziele przypominają one zakopiańskie Krupówki.
Leśnicy używają słowa „zasięg”, określając powierzchnię nadleśnictw czy leśnictw. – Zasięg w przypadku Nadleśnictwa Dąbrowa Tarnowska, jak na południe Polski, jest dość duży. Mamy 14 800 ha lasów, którymi zarządzamy, czyli w zaokrągleniu 150 km kw.. Ale lasy te stanowią zaledwie 17 proc. naszego zasięgu – przyznaje nadleśniczy Krzysztof Majka. Oznacza to, że powierzchnia lasów tego nadleśnictwa to pół Krakowa albo dwa Tarnowy, ale zasięg to cały Kraków i Warszawa razem wzięte. Warto zerknąć na mapę: od linii Wisły na południe, od zachodu pod Bochnię, od wschodu pod Mielec, a na południu pod Tarnów, ale bez tego miasta. Z tych prawie 15 tys. ha lasów połowa należy do jednego kompleksu lasów wierzchosławicko-radłowskich. – Jesteśmy w Kotlinie Sandomierskiej. To, że nie ma tu jakiegoś ogromnego zalesienia, zawdzięczamy glebom i gęstości zaludnienia, która jest względnie duża. Tam, gdzie mieszkają ludzie, tam wszystkie dobre ziemie przeznaczone są rzecz jasna pod uprawy. Lasy rosną na gorszej ziemi – tłumaczy nadleśniczy Majka. Leśnicy na tym terenie jakieś 30 lat temu zalesili ostatnie wolne połacie ziemi, którymi zarządzali.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.