Chcę powiedzieć, co postawiło mnie na nogi. Bóg mi życie uratował i to nie są puste słowa.
W czasie zorganizowanej przez diecezjalną Fundację „Auxilium” i Urząd Miasta Tarnowa konferencji o zaburzeniach depresyjnych u dzieci i młodzieży, która odbyła się w auli szkoły muzycznej, świadectwo złożyła Sylwia Piotrowska, muzyk, wokalista, która sama zmagała się z depresją.
Życie mnie mocno przeczołgało. Jestem wcześniakiem, urodziłam się praktycznie martwa. Moja mama popadła w alkoholizm, więc jestem dorosłym dzieckiem alkoholika. Piła całe moje życie, przez dzieciństwo, młodość, po dorosłość, bo przestała, kiedy miałam 32 lata. Ale dziś mam siłę powiedzieć, że ja mojej mamie wybaczam, choć to jest trudne, bardzo trudne. Wychowywałam się praktycznie sama. Mój tato wyjechał za granicę kiedy miałam 13 lat. Więc naprawdę bardzo trudne momenty przepracowałam na swojej skórze. Muszę powiedzieć, że wszystko ma konsekwencje, począwszy od dzieciństwa. Moje dzieciństwo to jest jedna wielka trauma. Doświadczyłam przemocy domowej, wiem co znaczy depresja, choć dziś mam wrażenie że słowa „depresja” i „trauma” są popularne i modne, a tak naprawdę osoba z depresją nie powie nic. Wiem, co to są stany lękowe, znam momenty, kiedy nie można wyjść nawet do sklepu, nie chce się obecności nikogo. Jestem mamą 4 dzieci, gdzie trójka jest w spektrum autyzmu. Od dwóch lat walczę z nowotworem. Rok temu przeszłam pierwszą operację, w tym roku drugą, a miesiąc temu przeżyłam sepsę. Czy na jednego człowieka nie jest to za dużo? A ja powiem wam, że znam ludzi, którzy przeżyli jeszcze więcej.
Chcę powiedzieć co postawiło mnie na nogi. Bóg mi życie uratował. To nie są puste słowa. Każde trudne doświadczenie naszego życia nas kształtuje ogromnie, ale też wiele się z tego zazwyczaj uczymy. Ja się nauczyłam pokory. Pokory, że nic nie jest nam dane na 100 procent. Kocham każdy dzień, doceniam każdą chwilę, i śpiewam o wartościach, które moim zdaniem są w tych czasach bardzo potrzebne. Wiara nadzieja i miłość. Bo gdyby wszyscy kierowali się miłością, świat byłby inny. Gdybyśmy kochali bliźniego, a on nas, nie byłoby wielu problemów. Wojen, kłótni. A ja jestem dowodem na to, że z traumy można wyjść, można się podnieść, zrozumieć to, że jest się wartościowym człowiekiem, pomimo tego, że wszyscy się odwrócą, skreślą cię, to nie jest to prawda, jesteś bardzo wartościowy. Każdy człowiek to jest cud. Wierzmy w to, że jesteśmy darem od Boga.
A depresja to jest naprawdę taka czarna zmora, która nas chwyta. Nie mamy ani ochoty nikogo słuchać, ani mówić, ani wstać, ani się umyć, ani jeść, nie mamy ochoty na nic. Kto miał i ma wie o czym mówię. To, że ktoś powie „nie przejmuj się” to nic nie znaczy, o to nie jest metoda w tym wypadku na nic, a już zwłaszcza na radzenie sobie z depresją. My musimy naprawdę mocno w siebie zaglądnąć. Zobaczyć, gdzie tak naprawdę jest problem. Przepracować go. Jak masz wiarę, to nic nie jest cię w stanie złamać. Ja wiem, że nie wszyscy wierzą, ale to mamy wolną wolę, piękny prezent od Pana Boga, i można wierzyć lub nie. Ja wiem, że jak człowiek ma wiarę, to nic nie jest w stanie go złamać.