Misje i siła Różańca

Dziś 11 października w Koszycach Małych odbyły się uroczystości pogrzebowe sercanina ks. Czesława Wojtarowicza.

Ojciec Czesław Wojtarowicz pochodził z naszej diecezji. Urodził się w 1952 roku we Florynce. Zmarł nagle w tarnowskim domu księży sercanów 7 października. Pochowany został w grobowcu sercanów na cmentarzu parafialnym w Koszycach Małych koło Tarnowa 11 października. Jak poinformowali zakonnicy na swojej stronie internetowej "niemal całe swe kapłaństwo poświęcił głoszeniu misji i rekolekcji krajowych. Szczególnie umiłował Różaniec. Odszedł we wspomnienie Królowej Różańca".

Piękne wspomnienie zebrał o zmarłym sercanin ks. Andrzej Sawulski:

"Wiadomość o śmierci ks. Czesława zaskoczyła. Wprawdzie dolegliwości zdrowotnych miał niemało, łącznie z trudnością w chodzeniu, jednak był ciągle aktywny. Jeszcze od 24 do 27 września uczestniczył w Krakowie-Płaszowie w dorocznym spotkaniu formacyjnym misjonarzy, choć nie musiał, bo już był na misjonarskiej emeryturze. »Jadę, by odnowić ducha misyjnego, bo całe kapłaństwo temu poświęciłem« - powiedział do swego współbrata ks. Gawła przed wyjazdem do Krakowa. I zapakował swój plecak, z którym wyruszał zawsze w podróż, podpierając się kulami. Nie narzekał z tego powodu, nie skarżył się też z powodu innych schorzeń. Co więcej, starał się uczestniczyć w różnych wydarzeniach w prowincji, nie opuszczając zjazdów i corocznych rekolekcji dla misjonarzy w Zakopanem.

- Zawsze był solidny w notowaniu wszelkich naszych misyjnych spotkań formacyjnych. Miał przy sobie zeszyt introligatorsko oprawiony, w którym wszystko zapisywał przez lata całe. Na ostatnim zjeździe zwróciłem na to uwagę i pochwaliłem go za to. Siedział obok mnie i pilnie wszystko notował - wspomina ks. Wiesław Pietrzak SCJ, dodając, że od lat seminaryjnych często czytał prasę, będąc ciekawym, co dzieje się w świecie.

Czesława poznałem w jego rodzinnej Florynce, gdzie urodził się 24 lipca 1952 r., a więc trzy lata po tym, jak w parafii pojawili się sercanie, by prowadzić w tej miejscowości duszpasterstwo. Pewnie też został ochrzczony przez drugiego po ks. Sidełce proboszcza - ks. Stefana Mytnika, a kolejny proboszcz ks. Stefan Kierpiec, który - jak mówiono - miał serce na dłoni, przygotowywał go do I Komunii Świętej. Z kolei do zgromadzenie wstąpił za ks. Alojzego Kegla, zaraz po podstawówce, a uzupełnił swoją edukację łącznie z maturąw Tarnowie, po pierwszej profesji złożonej w Pliszczynie 20 października 1968 r..

(...)

Wikariuszem został zaraz po święceniach w Chmielowie, następnie pracował w biurze dla dobroczyńców. Ciągnęła go jednak praca rekolekcyjna, do której zgłosił się w 1981 r., kiedy dyrektorem grupy misjonarzy krajowych był ks. Lucjan Mazur. Od tego czasu przez niemal 40 lat trwała jego przygoda związana z głoszeniem misji intronizacyjnych Serca Jezusowego, rekolekcji adwentowych, wielkopostnych, dla dzieci, młodzieży i dorosłych w parafiach całej Polski. - Braliśmy często małe parafie na zachodzie kraju i nigdy nie skarżył się, że są biedne. Uważał, że wszędzie, a szczególnie w takich miejscach trzeba głosić Ewangelię i dawać poznać miłość Serca Jezusa, szczególnie do ubogich. Prowadził piękne Apele Jasnogórskie, podczas których przejmująco opowiadał o Maryi i Jej objawieniach - mówi ks. Andrzej Kościuczyk, dodając, że Cześkowi bliscy byli także chorzy i starsi. - Kilka razy głosiłem z nim rekolekcje i misje. Był gorliwy w głoszeniu słowa Bożego, zaangażowany w każda pracę i oddany tej posłudze przez wszystkie lata kapłańskiego życia - mówi ks. Wiesław Pietrzak SCJ, podkreślając, że nie rozstawał się podczas głoszenia rekolekcji z różańcem".

Całe świadectwo spisane przez ks. Andrzeja Sawulskiego SCJ można przeczytać na stronie sercanów: ŚWIADECTWO O ŚP. KS. CZESŁAWIE WOJTAROWICZU.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..