Wieczorem w kościele księży misjonarzy w Tarnowie z wiernymi spotkał się Jan Budziaszek.
Kiedyś Jan Budziaszek, perkusista m.in. zespołu „Skaldowie” prowadził inne życie. - O mnie mówili „Jan Budziaszek – wytwórnia flaszek”, pędziłem bimber, uprawiałem marihuanę, robiłem wiele innych rzeczy, ale to było 40 lat temu. Miałem jednak jakiś problem, poszedłem pod Ukrzyżowanego, i marudziłem. Usłyszałem wewnątrz siebie głos: „Czemu do mnie z tym przychodzisz? Idź do Matki. Matka ci pomoże”. Przypadkiem nieprzypadkowym tego dnia była czytana Ewangelia o tym, jak Jezus z krzyża mówi „oto syn twój”, a do ucznia „oto Matka twoja”. Uczeń wziął ją do siebie, do domu. Znowu przypadkiem nieprzypadkowym moim patronem jest nie Jan Chrzciciel, ale Jan Ewangelista. Ten Jan spod krzyża. T był cud. Cały zresztą rok 1984 to był jeden wielki cud. W każdym razie od prawie 40 lat piszę najpiękniejszą, niesamowitą, czasem niemal kryminalną historię, jaka kiedykolwiek wydarzyła się na kuli ziemskiej. Jest to historia mojego życia. Z tym, że ona jest ciekawa tylko i wyłącznie dla mnie. Dlaczego? Bo każdy z was przeżywa podobnie niesamowitą historię, która nigdy wcześniej się nie wydarzyła i nie wydarzy. Historia każdego z was jest 100 razy ciekawsza od mojej – zapewniał.
Zawsze nosi przy sobie różaniec i nieustannie go odmawia. Grzegorz Brożek /Foto GośćBudziaszek przyszedł na świat już 78 lat temu. - Powołali mnie do życia moi rodzice, ale tylko po to, abym nigdy nie umarł i był szczęśliwy – mówił. Przygoda ze „Skaldami” trwa już ponad 60 lat. Od prawie 40 jeździ po świecie po to jednak, by opowiadać o Bogu. - Wszystko co wydarzyło się w moim życiu jest łaską. Gdyby 60 lat temu, kiedy zdawałem maturę, mojemu nauczycielowi poloniście ktoś powiedział, że Budziaszek będzie pisał jakieś artykuły, z których powstanie może jakaś książka, to by się przewrócił ze śmiechu z całym gronem pedagogicznym i powiedział „Budziaszek? Ten bęcwał?” - opowiadał. Tymczasem tak się właśnie cały czas dzieje. Dla Jana Budziaszka to znak działania Bożej łaski.
Po wieczornej Mszy św. zostało na spotkanie z Janem Budziaszkiem wielu uczestników Eucharystii. Spotkanie wyznaczone także mieli młodzi przygotowujący się do bierzmowania, dlatego także ich nie brakowało w kościele. A Jan Budziaszek, który przyjechał na zaproszenie ks. Franciszka Popowicza CM, mówił przede wszystkim o Matce Bożej. Najpierw polemizując z tym, że to Polacy są najbardziej maryjnym narodem. Zdaniem Budziaszka zdecydowanie jednak na taki tytuł zasługują Meksykanie. Ale nie ma to większego znaczenia.
Znaczenie ma bowiem to, by – jak mówił Budziaszek – rozmawiać z Mamą, pytać się jej, modlić się. - Matka Boża w objawieniach powtarza, że kiedy my na ziemi odmawiamy Pozdrowienie Anielskie, to ona stoi przed Bożym tronem i załatwia nasze sprawy. Ale to nie wszystko. Ważniejsze jest to, że demony w tym momencie nie mają do was dostępu – mówił.
W każdym razie, kiedy zmieniło się jego życie, kiedy wziął Mamę do domu znów usłyszał głos. „Ty! Budziaszku. Daję ci do ręki tajemnicę sukcesu życiowego w 15 rozdziałach” – mówił wyciągając różaniec.
- Jeżeli chcesz cokolwiek w swoim życiu osiągnąć, nie ważne w jakim temacie, musisz codziennie stawać przy poszczególnych tajemnicach różańcowych i porównywać swoje życie do życia Jezusa i Maryi – tłumaczył.