W kinie "Biała" podsumowany został trzyletni projekt "Cichy memoriał - grybowska saga", w wyniku którego powstało w mieście 12 deskali i murali oraz album.
Dwanaście historii rodzinnych dawnych mieszkańców Grybowa i okolic opowiedział obrazem Arkadiusz Andrejkow, artysta, który na Podkarpaciu zasłynął „malowanymi” na drewnianych ścianach obrazami, zwanymi deskalami. Do Grybowa przyjechał na zaproszenie Stowarzyszenia SAGA-Grybów, które od kilkunastu lat gromadzi Społeczne Archiwum Grybowa.
W Grybowie i okolicach znajdziemy na ścianach domów, stodół m.in. portret ks. Adama Kaźmierczyka, zwanego duszą Grybowa, Manię i Ido Riegelhauptów, przedstawicieli około 500 dzieci z grybowskiego getta, które zginęły w Zagładzie. Damę z parasolką, czyli Marię Studnicką, dyrektorkę szkoły żeńskiej. Na jednej ze stodół blisko kaplicy na Podchełmiu odnajdziemy ppor. Franciszka Paszka „Kmicica”, dowódcę oddziału „Żbik” Armii Krajowej. W Kąclowej pochylonego nad notatkami prof. Józefa Motykę, wybitnego polskiego botanika. We Florynce łemkowskie rodziny Romaniaków i Łuczkowców, wywiezionych stąd w czasie akcji „Wisła”.
Dzięki muralom i deskalom ci, którzy już dano nie żyją, znowu zamieszkali u siebie, w społecznej świadomości i współczesnej tradycji miasta i okolic. Kamil Kmak, regionalista, twórca Społecznego Archiwum Grybowa, z zespołem ludzi, na podstawie mnóstwa zebranych przez kilkanaście lat materiałów, dokumentów, zdjęć, dopisali do obrazów Andrejkowa, wykonanych nota bene z fotografii zgromadzonych przez SAGĘ, historię o rodzinach, rodach, dziejach Grybowa i okolic sprzed lat. Tak powstał album "Cichy memoriał - grybowska saga".
– Chcieliśmy pokazać wielowymiarowość, wielowątkowość, różnorodność historii Grybowa, która była przez dziesiątki lat zapominana – mówi Kamil Kmak. Mówi się, że to co się wydarzyło, a nie zostało opowiedziane, umiera. – Mam nadzieję, że udało nam się opowiedzieć kawałek historii ziemi grybowskiej – dodaje.