Niosą też radość i miłość, która się nam narodziła. Akcja Katolicka kolęduje w Lisiej Górze.
Inicjatywa kolędowania po domach zrodziła się już przed laty w naszej parafii. To był bodajże 2005 rok i kolędowaliśmy przez 6 bądź 7 lat z rzędu. Była to wielka sprawa i duże wyzwanie, ponieważ wtedy w jednym okresie bożonarodzeniowym przemierzaliśmy calutką parafię. Kolędowanie trwało całymi tygodniami - wspomina Małgorzata Jakubowska, prezes Akcji Katolickiej w Lisiej Górze.
W ubiegłym roku idea na nowo ożyła w członkach Akcji Katolickiej i postanowili odrodzić zamierający tu zwyczaj. - Podjęliśmy decyzję, że cyklicznie co roku odwiedzimy inną część parafii, inne ulice, zanosząc do domów naszych parafian radość Bożego Narodzenia. Myślę, że w ciągu 4 latach uda nam się zawitać do wszystkich. W tym roku już jesteśmy w połowie naszego kolędowania, przemierzamy ulicę Długą i Słodką - wyjaśnia.
Wczoraj w grupie kolędowało 9 osób. Jak zawsze obowiązkowo Józef i Maryja z Dzieciątkiem, gwiazdor, anioł, Trzej Królowie i dwóch muzykantów - akordeonista i saksofonista. Pierwszym domem, który odwiedzili, był dom spokojnej starości. Ta chwila wspólnego kolędowania z chorymi dla wszystkich była ogromnym wzruszeniem. W oczach starszych pojawiły się łzy i pytali, kiedy znowu kolędnicy do nich przyjdą. Z życzliwością ludzi, do których idą, spotykają się wszędzie.
Chwile wzruszenia. Beata Malec-Suwara /Foto Gość Kolędowanie jest także okazją do uścisku dłoni i okazania wsparcia. Beata Malec-Suwara /Foto Gość- Naszym celem jest nieść radość płynącą z narodzenia Pana Jezusa i Boży pokój do wszystkich domów. Czujemy, że dla tych rodzin ta chwila kolędowania, choć krótka, jest wyjątkowa, ponieważ widzimy, że ilu domowników jest, tylu ich staje obok siebie. Jest to chwila jedności dla nich samych, ale także nasza łączność ze wspólnotą parafialną. To integruje całą naszą parafię i jest naprawdę potrzebne, żebyśmy się czuli jedną wielką rodziną - uważa pani prezes tutejszego oddziału Akcji Katolickiej.
- Naszym celem jest nieść radość płynącą z narodzenia Pana Jezusa i Boży pokój do wszystkich domów - mówi Małgorzata Jakubowska, prezes Akcji Katolickiej w Lisiej Górze (na zdjęciu z gwiazdą). Beata Malec-Suwara /Foto GośćKażde wyjście do domów rozpoczynają modlitwą w kościele. - Cieszymy się ogromnie, że te nasze akcyjne inicjatywy wspiera nasz asystent ksiądz proboszcz Krzysztof Bułat, który na ten czas kolędowania zawsze nam błogosławi - mówią kolędnicy.
W każdym z domów zostawiają modlitwę o błogosławieństwo domu i obrazek z rodziną Ulmów. - Jesteśmy w domach krótko, ale Boże błogosławieństwo z nimi zostaje, ze wszystkimi, którzy w tym domu mieszkają, do niego wchodzą i wychodzą, by ich strzegło od wszelkiego zła duszy i ciała. Sami mamy ogromną radość z tego kolędowania, kiedy widzimy uśmiechnięte twarze, kiedy wzruszają nas samotne starsze osoby. To daje nam siłę i radość - podkreśla Małgorzata Jakubowska.
- To jest piękno Bożego Narodzenia, kiedy możemy nieść ludziom miłość, która się narodziła, by wszyscy ją poczuli, zwłaszcza dziś, kiedy współczesny duch świata chce nam ją wyrwać, żeby nas rozdzielić, skłócić, zniechęcić, sprawić, że będziemy czuć się samotni i opuszczeni, a my jesteśmy jednym Kościołem i chcemy, żeby ta tradycja trwała, by dźwięk kolędy w domu nie umarł, a z nim miłość, radość, pokój, ciepło - dodaje Joanna Powroźnik.
Wzrusza ich to, jak wiele w ludziach, zwłaszcza starszych i ubogich, jest serca, otwartości, miłości i życzliwości. Mijani przez kolędników zagadują do nich, uśmiechają się i machają. - Jesteśmy młodzi duchem, ale naszym marzeniem jest, żeby z nami wyruszyły młodsze osoby, żeby podtrzymywać tę tradycję - mówi pani Joanna.
Uważa też, że dzięki takim inicjatywom stają się rękami Kościoła, który jest otwarty i wychodzący. W ten sposób są w stanie dojść wszędzie.
Choć celem kolędowania Akcji Katolickiej nie jest zbiórka ofiar, ludzie coś zawsze do puszki wrzucą. W minionych latach udało im się z tych pieniędzy ufundować figurę św. o. Pio do kościoła, sztandar Akcji Katolickiej, wesprzeć swojego rodaka ks. Ryszarda, który wtedy pracował na misjach w Brazylii. W ubiegłym roku z ofiar zebranych podczas kolędowania został zakupiony relikwiarz na relikwie św. Wojciecha do parafialnego kościoła.
- Święty Wojciech jest patronem naszego kościoła i Akcji Katolickiej, która wtedy przeżywała jubileusz 25-lecia. Kiedy kolędowaliśmy, nie wiedzieliśmy jeszcze, na co przeznaczymy ofiary. Czas nam to pokazał i to była piękna myśl, bo dzięki temu udział w tym dziele miała cała parafia, bo to były pieniądze parafian - tłumaczy Małgorzata Jakubowska.