O Mariannie Dmochowskiej, współorganizatorce Akcji Katolickiej i Związku "Caritas" w diecezji tarnowskiej, mówiła w Brzeźnicy k. Dębicy s. Agnieszka Skrzypek.
Jest to postać wciąż odkrywana, a jej zasługi są ogromne nie tylko dla diecezji tarnowskiej. Siostra Agnieszka Skrzypek ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Dębickich, badaczka historii, zaczęła ją odkrywać jakiś czas temu, przygotowując materiał do prelekcji o siostrach niezłomnych. Marianna Dmochowska również była służebniczką dębicką. Wstąpiła do tego zgromadzenia, mając 47 lat, 8 września 1950 roku. Kiedy cztery lata później władze ludowe odebrały siostrom ich własność i wyrzuciły je z dębickiego klasztoru, nie bez oporu, to właśnie Dmochowska kierowała jego obroną. Choć niezrozumiałe dla wielu sióstr było jej nagłe odejście ze zgromadzenia w 1957 roku, darzyły ją szacunkiem. Całkiem niedawno siostrzenica Marianny opowiedziała s. Agnieszce, że ciocia opuściła klasztor, aby zaopiekować się poważnie chorym ojcem.
- Nie był to pierwszy raz, kiedy Marychna, jak ją nazywała rodzina, porzuciła swoje marzenie. Potrafiła rezygnować z siebie dla celów wyższych - udowodniła to w życiu nieraz. To postać, o której można mówić w samych superlatywach. Wierna Kościołowi, pod wieloma względami niezłomna, szlachetna, świetnie wykształcona, zaangażowana w działalność pomocową i społeczną Kościoła na takim poziomie, że wielu z nas mogłoby przecierać oczy ze zdumienia, jak wiele mogą dokonać jednostki. Przy tym pracowita i przedsiębiorcza. Niewiele kobiet w jej czasach miało prawo jazdy, wielu mężczyzn go nie miało, a ona tak. Skończyła też na studiach kurs awionautyki. Nade wszystko posiadała wyjątkowy talent organizatorski, który sprawiał, że w najtrudniejszych warunkach potrafiła działać skutecznie i zjednywać sojuszników dzieła miłosierdzia - przekonywała s. Agnieszka Skrzypek.
Siostra Agnieszka przywoływała wiele faktów z życia Marianny Dmochowskiej. Beata Malec-Suwara /Foto GośćO Dmochowskiej opowiadała 17 stycznia w Brzeźnicy k. Dębicy na spotkaniu formacyjnym Akcji Katolickiej i Rycerstwa Niepokalanej. Wzięli w nim udział także członkowie parafialnego zespołu Caritas. Dla wszystkich Marianna Dmochowska może być wzorem do naśladowania. Choć urodziła się w Sosnowcu, a w czasie studiów związała się ze środowiskiem poznańskim, to przez wiele lat działała także w Tarnowie. Przybyła tu wraz ze swoim przyszłym szwagrem Rajmundem Węsierskim na zaproszenie ks. dr Karola Pękali. Ich zadaniem było stworzenie Akcji Katolickiej i Związku „Caritas” w diecezji tarnowskiej. Potem we trójkę z polecenia księcia kardynała Adama Sapiehy organizowali Krajową Centralę Caritas w Krakowie.
Przedwojenny zjazd Caritas. Jedyną kobietą na zdjęciu jest Marianna Dmochowska. Źródło Zbiory rodzinne prof. Józefy Węsierskiej- GądekDmochowska przyjechała do Tarnowa w 1934 roku. Była tu sekretarzem generalnym Katolickiego Stowarzyszenia Kobiet, a potem także Caritas diecezjalnej. Redagowała pismo „Własnymi Siłami" - miesięcznik dla kobiety katolickiej. Wspólnie z ks. Pękalą i Rajmundem Węsierskim organizują szkolenia i formację liderów świeckich, prowadzą szkolenia, a Dmochowska jeszcze przed wojną przypomina o powinnościach patriotycznych, w tym o przygotowaniu kobiet do służby w wojsku, ich znaczeniu w organizowaniu samoobrony w warunkach wojennych.
Marychna przy aucie. Jako jedna z niewielu w tym czasie kobiet Marianna Dmochowska posiadała prawo jazdy. Źródło Zbiory rodzinne prof. Józefy Węsierskiej- GądekWybuch wojny we wrześniu 1939 roku jest dla nich czasem organizacji punktów żywienia, kwaterowania tysiąca osób przesiedlonych do naszej diecezji przez Niemców. Pomaga uciekinierom i ich rodzinom, a razem z Karoliną Lanckorońską organizuje dożywanie więźniów i jeńców wojennych. Potrafiły w tę pomoc zaangażować całe wsie, które same się „opodatkowały” i przeznaczały na ten cel określoną ilość zboża.
Wszystko to ponad 80-letnia Marianna Dmochowska opisała w książce o bp. Karolu Pękali, będącej hołdem oddanym jego działalności. Mimo że sama była w nią bezpośrednio zaangażowana, nie wspomina w niej ani słowa o sobie. Wydała ją sama z niewielkiej emerytury, wysyłając po jednym egzemplarzu do każdej diecezji, w tarnowskiej do każdej parafii. Po latach ukazało się także jej wznowienie. Warto dziś do niej wracać, nie tylko po to, by pamiętać, ile Kościół zrobił w tym czasie dla biednych, głodnych, bezdomnych, więzionych (tarnowska Caritas była najprężniej działającą w całej Polsce w czasie wojny), ale także i po to, by się uczyć. Analogii do dzisiejszych czasów znajdziemy wiele. Dmochowska za swoją działalność została przez władze ludowe w 1950 roku aresztowana na trzy miesiące, a przez papieża Piusa XII odznaczona krzyżem „Pro Ecclesia et Pontifice”. W uzasadnieniu przyznania jej tego medalu podpisanym przez kard. Montiniego, późniejszego papieża Pawła VI, została nazwana "dzieckiem wiernej Polski, gorliwym żołnierzem Ewangelii i atletą chrześcijańskiego ludu".