Wszystko ma swój czas.
W codziennym tempie życia bardzo łatwo przegapić to, co Stwórca, zaprojektował stwarzając dla nas ludzi ten świat. Uświadomiłam sobie tę prawdę podczas moich częstych spacerów. Obiektem obserwacji stał się dla mnie kasztanowiec, który rośnie przy kościele pod wezwaniem Matki Bożej Niepokalanej w Nowym Sączu.
Co jakiś czas, przychodziłam w to miejsce, aby przyglądnąć się jak zmienia się jego stan, a swoje obserwację dokumentowałam za pomocą smartfona. Na zdjęciach udało mi się uchwycić poszczególne etapy z życia kasztanowca. Swoją obserwację rozpoczęłam wiosną, kiedy przyroda budzi się do życia.
Już po kilku dniach zauważyłam, że coraz więcej pojawia się na drzewie liści, a warunki pogodowe nie tylko sprzyjają moim spacerom, ale i rozwojowi owego kasztanowca. Mijały dni a ja z zainteresowaniem za każdym razem biegłam w to miejsce, aby móc obserwować jak kasztanowiec obleka się w coraz piękniejszą szatę zieleni.
W maju, kiedy maturzyści przystępowali do egzaminów dojrzałości, zauważyłam na obserwowanym przeze mnie drzewie, piękne kwiaty. Z biegiem czasu kwiatów było coraz mniej, a z kwiatostanu zaczęły wykształcać się małe owoce.
Mijały kolejne dni i tygodnie a owoce kasztanowca stawały się coraz większe i piękniejsze. Aż wreszcie nadeszła jesień. Liście zaczęły tracić swój piękny zielony kolor i nabierać szarości a kasztany coraz bardziej próbowały uwolnić się ze swej skorupki, która je zniewalała.
Pewnego dnia podczas spaceru zauważyłam mnóstwo dzieci schylających się wokół owego kasztanowca. Wiedziałam, po co przyszły. Szukały pięknych kasztanów, z których następnie uczynią ludziki na zajęciach w szkole. Podbiegłam do drzewa i oto znalazłam pod nim piękny okaz, który wzięłam do swego domu. Patrząc na moją nową zdobycz uświadomiłam sobie prawdę o przemijalności życia.
Już święty Paweł w 1 Liście do Koryntian pisał, że czas jest krótki i przemija postać tego świata. (por. 1 Kor 7, 29-31) Wszystko przemija, my - ludzie również. Przypominam sobie o tym, za każdym razem, kiedy oglądam zdjęcia w rodzinnym albumie. Znajduję bowiem tam osoby, których dziś już nie ma pośród nas na ziemi. Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem: jest czas rodzenia i czas umierania (Koh 3, 1).
Spacery i obserwacja poszczególnych etapów z życia kasztanowca skierowały mój wzrok i moje myśli ku przemijalności. Uświadomiłam sobie, że moje dzieciństwo należy już do przeszłości. Młode lata, które przeżywam, to moja teraźniejszość. Zanim się obejrzę nadejdzie dorosłe życia, a potem już tylko starość. Podobnie jak kasztanowiec, tak i każdy z nas ma swoje etapy życia na ziemi. Po co jednak tu pojawiliśmy się i jaki jest cel naszego ziemskiego życia, nad tym zastanowię się podczas moich kolejnych spacerów ze smartfonem w ręku.