To życzenia dla biskupa sosnowieckiego Artura Ważnego, ale też mogą być dla zaślubionych Jezusowi młodych, którzy z jego rąk w Cikowicach przyjęli sakrament bierzmowania.
W kościele parafialnym w Cikowicach 26 kwietnia dar Ducha Świętego otrzymała młodzież z miejscowej wspólnoty oraz parafii Łapczyca i Łężkowice. Szafarzem sakramentu bierzmowania był biskup nominat sosnowiecki A. Ważny. Modlił się w intencji młodych, a także marzeń, pragnień i trosk obecnych na Mszy św. Celebrowali ją z nim kapłani w wymienionych parafii.
W homilii przywołał dwa obrazy - dziecka Bożego, widoczny w pierwszym czytaniu i psalmie, gdzie usłyszeliśmy: "Ty jesteś moim synem. Ja cię zrodziłem", oraz zaślubin Jezusa z Kościołem z Ewangelii, w której Jezus tuż przed męką mówi do uczniów, że jest drogą do prawdziwego życia i idzie do Ojca przygotować nam miejsce. Na końcu czasów przyjdzie powtórnie i nas tam zabierze.
- Po to jest bierzmowanie, żebyśmy byli dziećmi Boga i przeżywali swoją relację z Jezusem jako oblubienica, którą jest Kościół - tłumaczył biskup. Beata Malec-Suwara /Foto GośćBiskup tłumaczył, że słowa Jezusa z Ewangelii są mową ślubną, oświadczynami. - Jezus oświadcza się poprzez uczniów Kościołowi, czyli wszystkim nam, którzy wierzymy w Niego, którzy przez chrzest należymy do oblubienicy Kościoła. Tak się zawierało małżeństwa w czasach Jezusa - mówił, tłumacząc, że już w momencie oświadczyn oblubieniec i oblubienica stawali się mężem i żoną, ale przez jakiś czas nie mieszkali razem, dopóki mężczyzna nie zbudował dla swojej nowej rodziny domu. Po to wracał do domu swojego ojca.
Na bazie tych dwóch obrazów bp Artur mówił też o roli Ducha Świętego, o tym, co daje bierzmowanie w kontekście tego słowa Bożego. Tłumaczył, że dzieci potrzebują obecności i troski rodziców, ich bliskości. Tak jest też z nami, dziećmi Bożymi, że potrzebujemy w swoim życiu przytulenia do Boga Ojca, a dzieje się to na modlitwie. Duch Święty będzie nas tego uczył. - Wielu z nas nie czuje się kochanymi, dlatego że się nie modlimy i nie słyszymy tego, jak bardzo Bogu na nas zależy - tłumaczył bp Artur.
Wskazywał także na inne korzyści płynące z otrzymania Ducha Świętego, czyli Jego pomoc w rozumieniu słowa Bożego, w dokonywanych każdego dnia wyborach, w naśladowaniu Jezusa oraz w przyznaniu się do grzechu i oddania go w spowiedzi Jezusowi, bo tylko On wie, co z grzechem zrobić. - Jeśli nie będziemy przyznawać się do grzechu, oddawać go Jezusowi, to ten grzech będzie nas niszczył jak choroba nowotworowa - przestrzegał biskup.
Wskazywał także na dwie inne przestrzenie działania Ducha Świętego. - Przez chrzest staliśmy się oblubienicą Jezusa, ale czekamy na Jego przyjście. Wiecie, co się dzieje, kiedy osoby się kochają, a są rozdzielone? - pytał biskup i wskazywał, że Duch Święty będzie sprawiał, iż nie będziemy smutni i będzie nas bronił przed różnymi pokusami, walczył o nas, żebyśmy nie zapomnieli o Jezusie i nie zdradzili Go w cudzych ramionach, przez grzech.
- Po to jest bierzmowanie, żebyśmy byli dziećmi Boga i przeżywali swoją relację z Jezusem jako oblubienica, którą jest Kościół - powtarzał biskup.
Za udzielony sakrament w imieniu bierzmowanych dziękowali bp. Arturowi Lena i Krzysiek. Beata Malec-Suwara /Foto GośćZa udzielony sakrament w imieniu bierzmowanych dziękowali bp. Arturowi Lena i Krzysiek słowami "Magnificat", wiele przy tym obiecując. - Wiem, że młodzi potrafią się modlić i dotrzymywać zobowiązań, więc trzymam was za słowo - mówił biskup.
Opowiedział też niedawne zdarzenie z Tarnowa, już po ogłoszeniu jego nominacji na biskupa sosnowieckiego. Kiedy jechał samochodem i zatrzymał się na światłach, kierowca obok, który go rozpoznał, pokazał mu kciuk w górę i otworzył okno. - Wtedy ja też je otworzyłem, a on mówi do mnie, że nie wie, jak to się życzy, ale "Szczęść Boże na nowej drodze życia". Z takim błogosławieństwem można jechać dalej - zauważył.
Do bierzmowanych skierował jeszcze dwie prośby - łatwą i trudniejszą. Po pierwsze - żeby w wirtualnym świecie, w którym żyją, dali znać o tym, co się tu wydarzyło, a po drugie - żeby podczas kolacji (choć widząc miny rodziców, nie był pewien, czy taka będzie i zachęcał, by chociaż jajecznicę zrobili) przytulili swoich rodziców, opiekunów, bliskich i podziękowali im w ten sposób, że są przy nich.
Młodzi nieśli w procesji z darami m.in. katechizm, modlitewnik i różaniec, wskazujące na to, jak przygotowywali się do przyjęcia sakramentu bierzmowania. Beata Malec-Suwara /Foto GośćJednym z częstszych imion wybieranych do bierzmowania przez dziewczyny w tym dniu była Lidia. Dlaczego? - Spodobało mi się to imię, ale też z tego, co pamiętam, św. Lidia dzieliła się tym, co miała, była bardzo gościnna i zwracała uwagę na innych. Dzisiaj to dobry wzór do naśladowania, kiedy ludzie coraz mniej ze sobą rozmawiają, a najczęściej do siebie piszą, żebyśmy dostrzegali siebie nawzajem i budowali relacje - zauważa Oliwia z Cikowic, jedna z czterech lub pięciu dziewczyn, które wybrały ją na patronkę.
Bierzmowanie jest też sporym przeżyciem dla rodziców. - Dziś mój drugi syn przyjął bierzmowanie i mam wrażenie, że to jeszcze większe przeżycie niż za pierwszym razem, ale też większa świadomość. Nie wiem, z czego to wynika, może z większej dojrzałości, może ten świat powoduje, że człowiek odczuwa większą potrzebę życia duchowego, bycia bliżej Boga i coraz bardziej istotny staje się przekaz wiary dzieciom, żeby miały też świadomość, co zyskały z momentem chrztu i przyjmowania kolejnych sakramentów. To niesamowicie ważne, żeby rozumieli, co dostali, czym zostaliśmy obdarowani i jak jesteśmy wybrani - zaznacza pani Kinga, mama Mateusza.