Ludzie budują tu klimat, który jest błogosławieństwem dla bierzmowanych. Przynajmniej na tym etapie.
Biskup Stanisław Salaterski 7 maja wybierzmował 26 kandydatów, ósmoklasistów z Ptaszkowej. - Myśmy długo czekali na ten moment, na pełnię darów Ducha Świętego, które nam pomogą być świadkami Jezusa. To jest niby proste, ale w przypadku młodych nie takie łatwe - przyznaje Mateusz Święs, bierzmowany 7 maja w Ptaszkowej. Owa trudność polega na tym, że młodzi zdają sobie sprawę, że niebawem pójdą do nowych szkół, zmienią środowisko, a sami wiedzą, jakie obyczaje panują wśród młodych w wielu szkołach średnich. - Mam koleżanki w klasach licealnych, które mówią, że wiara w Boga to nie jest coś, czym można by się chwalić, i co zostałoby dobrze przyjęte. Mam kuzynkę, która mówi, że w jej klasie niedługo nikt nie będzie chodził na religię. W takim otoczeniu trudno być świadkiem, kiedy trzeba iść pod prąd. Takie życie - wzrusza ramionami Zuzia Toczek. Mateusz zapewnia jednak, że dadzą radę.
Rodzice poprosili biskupa o bierzmowanie dla swoich dzieci. Grzegorz Brożek /Foto GośćTo nie jest czczy optymizm. Mają mocne fundamenty. Nie tylko dotyczy to solidnego przygotowania do bierzmowania. - Odbyliśmy rekolekcje, regularnie pojawiały się na katechezie tematy dotyczące tego, by szukać pogłębienia i wzmocnienia swojej wiary. Bo Ptaszkowa jest świetnym środowiskiem, ale młodzi tu nie muszą konfrontować się z poglądami przeciwnymi, a sami, przez tradycje rodzinne i styl współpracy idą drogą mamy i taty, angażując się w klubie sportowym, orkiestrze, zespole ludowym, co sprzyja wzmocnieniu tożsamości, także religijnej - tłumaczy ks. Andrzej Dudzik, wikariusz z Ptaszkowej.
Ta mocna tożsamość, w zależności rzecz jasna od cech osobowościowych, potem procentuje. Syn Janusza Koniora jest dziś oficerem w Marynarce Wojennej. - Była sytuacja, że dowódca, uczulony na symbole wiary, nakazał mu zdjąć z palca koronkę, taki skrócony różaniec. Przeciwstawił się temu, zwłaszcza że regulamin niczego takiego nie zakazuje. Nie uległ i zachował ten znak na palcu - wspomina.
Trenerka i prezes "Jaworza" z medalem Dei Regno Servire. Grzegorz Brożek /Foto GośćTo owocowanie wspólnej tradycji ojców, miejscowego obyczaju, ma też inne odsłony. W czasie Mszy św., w trakcie której bp Stanisław Salaterski wybierzmował 26 miejscowych kandydatów, przekazał też na ręce Grzegorza Wysowskiego, prezesa Parafialnego Klubu Sportowego „Jaworze,” przyznany przez biskupa Andrzeja złoty medal Dei Regno Servire” (Służyć Królestwu Bożemu). - Klub od 25 lat jednoczy dzieci i młodzież, a osoby dorosłe, rodziców wspiera, by pomagali młodym rozpoznawać i rozwijać talenty, wychowywać ich - wyjaśniał bp Stanisław wyróżnienie. Wszyscy ci, którzy w jakikolwiek sposób dołożyli do tego swoją rękę, łącznie z kilkuletnimi dziećmi, które zasiadły w niebieskich trykotach w pierwszych ławach parafialnego kościoła, zostali w ten sposób uszanowani.
Mali zawodnicy klubu "Jaworze". Grzegorz Brożek /Foto Gość- W tej chwili w sekcji narciarskiej mamy 40 dzieci. Naszym głównym zadaniem jest pomoc w wychowaniu. Dzieci należące do sekcji uczą się oczywiście narciarstwa biegowego, trenują, niektóre przywożone są do nas na przykład z Grybowa czy Krużlowej, ale powiedziałbym że przede wszystkim uczą się wytrwałości, odpowiedzialności, dyscypliny, fair play, bo bez tego działalność sekcji nie miałaby sensu. To są też wartości, z którymi w pewnym momencie wychodzą z klubu - informuje Grzegorz Wysowski, prezes PKS „Jaworze”, który z trenerką odebrał medal i dyplom z rąk bp. Stanisława.
Oprócz klubu dwa medale powędrowały tego dnia, jeszcze przed Mszą św., do dwóch osób: jedna opiekowała się śp. ks. Januszem Kiełbasą, a druga troszczy się o ks. Janusza Grybela.
Ks. Józef Kmak w tym roku przechodzi na emeryturę. Grzegorz Brożek /Foto Gość- To są księża, którzy realizowali i realizują swe powołanie dziś na inny sposób, przez cierpienie, ofiarę i modlitwę. Wydaje się, że jeśli parafia jest rodziną, to osobę chorą, cierpiącą, jeśli to możliwe, otaczamy opieką i wsparciem, choć można by księdza rencistę czy emeryta wysłać do domu księży. Wyróżnienie i medale są imienne dla tych dwóch osób sprawujących opiekę, ale poniekąd jest to wyróżnienie dla całej wspólnoty parafialnej, bo bez szacunku do kapłaństwa, bez troski o chorych, bez takiej nauki, którą tu odbierały czas kolejne pokolenia ptaszkowian, nie byłoby to możliwe - mówił kaznodzieja.
Wybierzmowani 27 maja w Ptaszkowej. Grzegorz Brożek /Foto GośćDlatego też wręczenie medalu odbyło się w czasie Mszy św. z udzieleniem sakramentu bierzmowania, by młodym dać przykład. - Chcę do was zaapelować, byście tak przyjęli Ducha Świętego i tak z nim współpracowali, byście byli, jak mówi dzisiejsza Ewangelia, „pożyteczni”, dla rozszerzania wiary, dla kształtowana kultury; byście byli ludźmi podejmującymi również troskę, dbałość o swoją formę fizyczną; byście pokazali, że bycie chrześcijaninem, uczniem Jezusa wspieranym przez Niego łaską to zaszczyt i zadanie, które czyni nas pięknymi, godnymi naśladowania ludźmi - mówił hierarcha do kandydatów.
W słowie Bożym wyznaczonym na 7 maja w Ewangelii Jezus żegna się z uczniami, idąc do domu Ojca. - Widząc ich smutek, Jezus mówi „Pożyteczne jest dla was moje odejście” - przypominał biskup. Co brzmiało profetycznie, bo w tym roku miejscowy proboszcz ks. Józef Kmak, inicjator i animator nie tylko życia duszpasterskiego i budowy kościoła, ale także życia sportowego (założenie 25 lat temu klub PKS „Jaworze” to była m.in. jego sprawa) czy kulturalnego osiąga wiek emerytalny.